*119*
Shoto spacerował po sali szpitalnej, kołysząc w ramionach swoje maleństwo.
Poprosił chwilę temu Elisa, by ten się rozeznał co tam u Deku, bo nie mieli żadnych informacji na ich temat, a martwił się o przyjaciela.
Mijał trzeci dzień od porodu, a dla nowonarodzonego dziecka to ważne dni, najważniejsze, bo wtedy przywiązują się do matek i ojców. Już jutro, ewentualnie pojutrze będą mogli wrócić do domciu i tam będzie zajmował się ukochanym synkiem.
Był z siebie i Elisa dumny. Stworzyli tak piękną istotę. Lekarz ostrzegł, że u niemowlaków mogą występować inne kolory oczy niż u rodziców, albo po prostu mogą się zmienić z czasem. Najważniejszy w rozwoju jest pierwszy rok życia. Podczas, gdy normalne dziecko zaczyna raczkować po tym czasie, to wilcze już biegają jak szalone. To też za sprawą tego, że często niekontrolowanie zmieniają się w wilcze formy, nie zdając sobie z tego sprawy. Niektórzy już potrafią mówić coś więcej niż 'mama' i 'tata'. Shoto nie mógł się tego doczekać. Będzie patrzył i wspierał swojego pierworodnego synka. Pociecha będzie miała wszystko co najlepsze.
Spojrzał na męża, który cicho zamknął za sobą drzwi i otulił go od tyłu. Położył brodę zamyślony na jego ramieniu i uśmiechnął się widząc śpiącego maluszka.
- Luna była wykończona po porodzie, dlatego spała prawie dwadzieścia cztery godziny. Rodziła dwadzieścia, więc pielęgniarka przekazała im, że to nic dziwnego. Mają synka. Także Alfę, więc pewnie nasz Junior będzie miał w nim przyjaciela i rywala w pewnym momencie.
- Czyli dobrze z nim, tak? - zapytał. - zobacz, będą mieli urodziny w odstępie dwóch dni - uśmiechnął się.
- Nawet o tym nie pomyślałem. Będzie zabawnie. Ewidentnie będzie cudownie. - parsknął cichutko i pocałował go w polik. - Rozmawiałem też z lekarzem o nas. Jutro wieczorem was wypiszą. Rano pojadę do domku. - oznajmił spokojnie i po chwili dodaje - By przywieść ci ubrania i oczywiście dla malca coś. No i przygotuje dom na wasz przyjazd.
- Pojedź dzisiaj... - szepnął chłopak i otarł się policzkiem o ten jego, potrzebując ciepła i bliskości. - W nocy tak nie odczuje twojej nieobecności jak w dzień. Wolałbym byś rano przyjechał. - mruknął, a ten widząc spojrzenie ukochanego, musnął jego usta.
- Dobrze skarbie. - oznajmił i zaczął czułe muskać jego wargi. Byli spragnieni takiego kontaktu. Kochali się i właśnie urodziło im się zdrowe dzieciątko. To po prostu szczęście.
Katsuki właśnie na siedząco karmił maleństwo, bo jego mąż właśnie jadł. Patrzył na chłopca, który zjadł całą porcję mleka, po czym wziął go i odpowiednio ułożył, aby mu się odbiło. Deku odłożył talerz i zaczął intensywnie wgapiać się w Alfę.
- Mówiłem, że ci go nie ukradnę, nie musiałeś się tak spieszyć. - Wstał i się podniósł. Powoli podał matce pociechę, a ten zaczął gładzić go po plecach, czekając na beknięcie. Chłopak od obudzenia się, mało się odzywał. Prawdopodobnie analizował sytuację, ale bez swojego zwyczajowego mamrotania. W jego oczach było widać lekkie zmartwienie, ale nad nim przebijało szczęście. Trzymał w dłoniach maleństwo, które tyle czasu nosił pod serduszkiem. Gdy pierwszy raz zobaczył je na oczy, był w szoku. Widział zdjęcia Katsukiego z okresu gdy był niemowlęciem i mógł powiedzieć jedno. Czysty tatuś.
- Prawie pięć miesięcy nosiłem cię w sobie, pod serduszkiem, a ty i tak wyglądasz jak ten niewyżyty tatuś - szepnął cichutko i położył ich małego królewicza na kolankach, bo ten wydobył z siebie głośne beknięcie. Pogłaskał go po policzku, a dziecię spojrzało na niego, uśmiechając się. Mama dała mu smoczek i patrzyła w te oczy. Były dwukolorowe. Prawe było krwistoczerwone a lewe intensywnie zielone. Chociaż jedną tęczówkę odziedziczył po mamci.
- Powinniśmy pomyśleć nad imieniem. - odezwał się Katsuki, przysiadając przy nich i dając maleństwu palec, by go złapało. To spoglądało chwilę na ojca i uśmiechnęło się wydając z siebie dźwięk podobny do gaworzenia. - Poznaje mnie. Ma dopiero dzień, a już wie kto jest mamą, a kto tatą - oznajmił cicho. - Będzie mądrym Alfą. Silnym. - pocałował Deku w kark. - Postarałeś się, skarbie. Jestem z was dumny.
- Myślę, że cię poznaje bo często wpychałeś swojego penisa w mój tyłek podczas ciąży - odpowiedział. Ten uniósł brew. - Czytałem o macierzyństwie, by się dobrze przygotować, no i pewna Omega zauważyła zależność. Gdy rodzice często uprawiali miłość w czasie ciąży, to maleństwo poznaje prawie że od razu zapach ojca i matki i rozróżnia te dwie osoby. Niektóre małe wilczątka mają z tym problem. Po prostu czują zapachy, które uważają za przyjemne i czują się bezpiecznie. Czytałem też o tym, że nowonarodzone dzieci przez pierwszy tydzień mają problem z widzeniem. Znaczy, widzą, ale jakby za mgłą. Mają rozmazane kształty i nie potrafią rozpoznać twarzy nikogo w pobliżu. Oczywiście są wyjątki, ale rzadkie. Dlatego maleństwa rozpoznają matkę i ojca po zapachu. - oznajmił cicho, bo najwyraźniej, ich syn lubił, gdy mama mówiła, gdyż zaczął przysypiać. Gdy zakończył wypowiedź, to od razu otworzył oczy mocniej pociągając smoczek, który na chwilę się zatrzymał.
- Lubi, gdy tyle gadasz. Kontynuuj. - oznajmił Katsuki, gładząc kciukiem małą dłoń, a chłopak skinął głową. Będzie mówił i cały dzień, jeżeli sprawi to, że ich maleństwo będzie szczęśliwe i będzie miało piękne sny.
W tym rozdziale mamy dwie perspektywy. Oh, jakie to będzie piękne, gdy będę opisywać trudy macierzyństwa tych dwóch par!
Cóż, chcecie co drugi rozdział też perspektywę Shoto, czy może tylko Deku i Kacchana?
Przeplatam historię dwóch par, by powieść nie była nudna. Nie zawsze coś się dzieje w życiu jednej pary no i rozdziały by były rzadko, gdybym pisała o jednej.
Może będę pisała dłuższe rozdziały? Czy może taka długość wam odpowiada?
Teraz będzie dużo opisówki, gdyż będę was wprowadzała w świat mojej powieści omegaverse z maleństwem.
Nie będzie wam się to nudzić?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro