Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*118*

Izuku patrzył na męża, ten wrócił właśnie z rozmowy z  Elisem. Podniósł się z łóżka i złapał go za ramię. Czy stało się coś złego dla ich przyjaciół? Mąż nie miał za dobrej miny. Mieli wypadek, albo coś się stało dziecku?

- Shoto urodził - oznajmił, a Deku zasłonił usta dłonią. - Kurwa, we wszystkim jest szybszy, pieprzony szczęściarz - burknął, będąc zazdrosnym. Widząc wzrok ukochanego westchnął. - Jest zdrowe. Mimo że to wcześniak, nie ma problemów z nim, jest elegancko.

- To dobrze... Pojedziemy ich odwiedzić. Przygotuje dla Shoto jakiś dobry obiad. I dla Elisa też. W szpitalu dają marne posiłki - oznajmił. Pocałował go w policzek i wyszedł, kierując się do kuchni.

- A ja to już nic nie mam do powiedzenia? - burknął i skrzywił się. Poszedł za nim i przytulił się do niego obrażony na cały świat.  Chłopakowi nie krępowało to ruchów, więc ciachał na deskach mięso i warzywa po czym cichi poprosił by mąż mu pomógł trochę. Skończyli po półtorej godzinie i zapakowali ciepłe jedzonko w pojemniki. Sami też zjedli zupę,  w domu, zostawiając drugie danie do szpitala. Deku potajemnie dorzucił kilka cukierków i batoników do reklamówki, po czym dołączył do męża w aucie.
Weszli do szpitala i początkowo nie chcieli wpuścić samego Izuku. Może dlatego, że nie poznali go, bo miał na sobie czapkę. Nie chciał rozgłosu, ani zaraz mieć na głowie aparatów. Katsuki nie miał tego problemu i  od razu zażądał numeru sali. Deku do niego dołączył, mamrocząc pod nosem. Gdy jednak weszli już do środka to rozweselił się, a jego usta rozciągnęły się mocno w uśmiechu.  Ograniczył się jedynie do szczerzenia się, ale nie wydał z siebie dźwięku, bo przyjaciel miał na rękach malucha, który mógłby się przestraszyć.
Podszedł do nich powoli i podekscytowany zasłonił usta ręką.

- Cześć maluszku, ale ty jesteś piękny - szepnął. Katsuki prychnął, gdy na te słowa Elis dumnie wypchnął pierś do przodu. - Mogę go potrzymać? - zapytał cicho, a Todoroki pokiwał głową. Blondyn pokazał mu jak ułożyć ręce i przejął chłopca. - Alfa? Omega? Beta? - zapytał wpatrując się w maleństwo. - Jesteś naprawdę śliczny. A ja w brzuszku też mam takiego malucha jak ty - oznajmił i uśmiechnął się.

- Alfa - oznajmił Elis, dalej będąc dumnym z synka. - Pierwszy test tak wykazał. Na sto procent dowiemy się w w jakoś pierwsze urodziny. - oznajmił i wstał z łóżka szpitalnego gładząc maleństwo.

- Oh... Oh. - stęknął, bo poczuł kopnięcie. Oddał maleństwo ojcu i złapał się ramy. - Moje maleństwo chyba jest zazdrosne... - sapnął, a przy nim od razu pojawił się Bakugo, kładąc dłoń na jego brzuszku.  Spojrzał zaniepokojony na pielęgniarkę, która właśnie weszła do pokoju i ona zauważając stan mężczyzny w wysokiej ciąży od razu podeszła.  Zadawała mu pytanie za pytaniem, a ten nie mógł się skupić. Złapał go mocny skurcz przez co prawie upadł na podłogę. Zajęczał głośno opierając się o męża.

- Zabierzmy go do drugiej sali. Może to być wcześniak Królu - oznajmiła poważnie i wyprowadziła ich z sali.

-C-Czy on zacznie rodzić? - zapytał Shoto patrząc na męża. - Czy jest możliwość, że to przez nasze maleństwo? - zapytał zaniepokojony.

- Nie kochanie. Raczej nie. - oznajmił. - Myślę, że Bakugo Junior był zazdrosny, że nasz syn pierwszy dostrzegł jego mamę. - uśmiechnął się u podał maleństwo matce, bo ten wyciągnął ręce. Jakoś czuł się spokojniejszy mając ich małego brzdąca przy piersi. - Ale widzę, że zostawili nam obiad - mówi i podnosi torbę. - W końcu coś dobrego. Izuku stał pewnie przy garach, więc to może przez to - oznajmił i wyciągnął pojemniki.- Jeszcze ciepłe.- uśmiechnął się do niego, a ten niepewnie odwzajemnił uśmiech.

Bakugo chodził pod salą dość długo. Izuku rodził przez ponad dwadzieścia godzin... A może i więcej. Wiedział jedno, była pozna noc, coś koło północy, kiedy jego Luna w końcu wydała na świat ich maleństwo. Nie ma co mówić, jego organizm był wykończony, więc ten stracił przytomność, gdy skończył, więc od razu zabrano dziecko, by je przemyć ze szczególną delikatnością oraz sprawdzić czy wszystko jest dobrze.
Gdy pielęgniarka wyszła z maleństwem w kocu od razu chciał jej go zabrać.

- Najpierw powinien poleżeć na klatce matki, inaczej będzie cały czas płakał jak teraz. Spokojnie, Luna nie zostanie przez niego obudzona. Odpocznie jak należy, ale ważne jest by malec był przy serduszku matki - oznajmiła cicho i od razu udali się do sali przydzielonej Izuku. Bakugo rozpiął koszulę chłopaka i pozwolił, by kobieta położyła małego królewicza całkowicie nagiego na piersi męża. Ten przestał płakać jak na zawołanie, więc był w ciężkim szoku. Od razu okryli go kocykiem, by nie zmarzł.

Gdy ich opuściła, by przyprowadzić wózek z rzeczami dla maleństw, Katsuki położył się przy Izuku i pogładził maleństwo po główce. To leżało z zamkniętymi oczami, ale nie przeszkadzało mu to. Niedługo zrobi się głodny i Alfa będzie mógł go nakarmić.

- Jak wyniki badań? - zapytał, gdy wprowadziła szpitalny wózek z rzeczami dla noworodków. Spojrzał na zegarek. Było w pół do drugiej... Nie miał pojęcia czy teraz robią noworodkom badania.

- Z tych podstawowych wychodzi, że jest zdrowym, chłopcem Alfą - oznajmiła podając mu teczkę. Tatuś w tym momencie cholernie się rozczulił. Alfa... Alfa po tatusiu! Zdominuje ten świat, kiedyś przejmie ich watahę, znajdzie sobie Omegę i będzie rządzić wszystkimi terenami, które tatuś dla niego podbije. Tak... Tak właśnie będzie.






Mam teorie, że mały Alfa Katsuki Junior nie tylko był zazdrosny o małą Alfę Elisa Junior, a mogło chodzić o coś zupełnie innego, dlatego zaczął się poród.

Biedny Izuku. Rodził coś koło ponad dwadzieścia godzin.... To musiało go wykończyć. Oby szybko wrócił do zdrowia, by mógł zajmować się maleństwem :)

Teraz obie rodziny  mają maleństwa przy sobie, Czyż to nie piękne?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro