*117*
Shoto otworzył oczy, bardzo obolały i zmęczony. Przez chwilę nie wiedział gdzie się znajdował, ale potem sobie przypomniał. Chciał się poderwać, ale jego ciało nie wykonało ruchu. Omega pilnowała, by ten nie robił gwałtownych ruchów. Na jego klatce, leżał niemowlak. Spał sobie grzecznie, a na jego plecach była ogromna dłoń, w porównaniu do maleństwa, należąca do Elisa. Ten też spał, leżąc obok Omegi. Cóż, w zwykłym szpitalu na to nie pozwalali, ale dla wilków, pierwsze trzy doby były najważniejsze. Dziecko poznawało zapach mamy, taty i żadne z nich nie mogło odejść na za długo, albo maleństwo nie będzie uważało tego osobnika za najbliższą rodzinę. Jest to ściśle powiązane z zapachem, wilki się po nim rozpoznają, szukają i wszystko co istotne w tym świecie ma związek z tym właśnie czynnikiem.
Mąż najwyraźniej wyczuł moment, gdy ten wstał, bo uniósł się delikatnie przy nim.
- Świetnie sobie poradziłeś, skarbie. - uśmiechnął się do niego, a ten westchnął. - Mamy pięknego chłopca. Alfę - wyszczerzył się, gładząc główkę maluszka.
- Oh... - szepnął i postarał się wyluzować, kładąc dłoń na małym ciałku. - Jest taki drobniutki... - szepnął cicho lekko przerażony tym faktem. Widział nowonarodzone dzieci, tamte były zdecydowanie większe.
- W końcu to wcześniak. To kwestia kilku dni i stanie się większy. Wilcze dzieci szybciutko rosną, przecież wiesz. - mówi i musnął jego usta.
- I tak jestem przerażony.
- Kochanie. To jest Alfa. Będzie silny i dumny, bo jest naszym synem. Będzie miał najlepszą mamę pod słońcem. A jak podrośnie i będziesz narzekał, że był kochany i malutki, zrobimy sobie następnego dumnego Alfę. - uśmiechnął się delikatnie.
- Zabawne. Wszystko mnie boli.... - wymamrotał i spojrzał na maleństwo. Nadal spało. - Nie mogę się chyba nawet ruszyć.
- To przejdzie. Zaraz nasz syn się obudzi, to go nakarmisz.
- chyba nie z piersi? - zapytał patrząc na niego niepewnie.
- Nie. Niestety Omegi mają tylko siarę w gruczołach. - parsknął i pocałował go w policzek. - Niektórzy lubią ssać piersi i pić tę siarę podczas seksu.
- Jesteś obrzydliwy! - syknął cicho patrząc na niego z boku.
- Wszystkiego trzeba w życiu spróbować. - wzruszył ramionami i pocałował go w ramię. - Zawołam pielęgniarkę, a gdy mały się obudzi pokaże ci co i jak - podniósł się i i nacisnął dzwonek. W ich życiu nadszedł nowy rozdział. Elis był ciekawy jak im wyjdzie to wszystko. Cieszył się z syna Alfy. Będzie mógł dużo osiągnąć. Będzie silny i znajdzie sobie pięknego partnera życiowego. Albo partnerkę! Nie wykluczał żadnej opcji. Cieszył się, będzie dumnym tatą. A gdy mały podrośnie, poprosi męża o drugie. Tak. Idealny plan na życie.
Pielęgniarka przyszła i uśmiechnęła się widząc ich razem. Sama też była Omegą, która odchowała swoje dzieci.
- Dzień dobry Shoto. Będę twoją położną pielęgniarką, jestem Elisa. - oznajmiła i uśmiechnęła się.
- A... Położna? Po co? - zapytał Elis. - Coś nie tak z dzieckiem?!
- Nie,nie Alfo. Wcześniej przyznawano położne tylko do dzieci potrzebujących specjalnej opieki, teraz do każdej matki. - uśmiechnęła się do niego uspokajająco. - Moim zadaniem jest pokazać co i jak robić w określonych sytuacjach, by młoda mama nie stresowała się aż tak. To wsparcie dla młodych, niedoświadczonych Omeg - uśmiecha się delikatnie do Shoto. - Przyniosłam rzeczy z szatni, Elis, muszę cię prosić o wyciszenie telefonu, od kilku godzin barabani.
- To pewnie Bakugo. Zniknelismy bez słowa, a minął przecież cały dzień. - oznajmił i wziął komórkę do ręki. Jego przypuszczenia się potwierdziły.
- Idź zadzwonić, ja się zajmę Omegą - oznajmiła pielęgniarka i wyciągnęła z szafki pampersy, oraz ubranko. Alfa cicho zamknęła drzwi za sobą a kobieta zaczeła mówić. - maleństwo jest magię, podobnie jak twoja klatka, by mogło się dobrze wsłuchać w twoje serduszko. Gdy się obudzi, musimy go ubrać. Jadł trzy godziny temu, ojciec go nakarmił, bo ty od razu zasnęłeś z wykończenia, więc powinno to nastąpić lada moment.
- A... - chciał zadać pytanie ale usłyszeli płacz. Todoroki w jakimś matczynym odruchu od razu zaczął gładzić paluszkiem małą główkę dzieciątka. Kobieta się tylko na to uśmiechnęła. Wzięła maluszka i przeniosła na przebierak. Ten nie czując ciepła matki od razu zaczął płakać na nowo, bo wcześniejsze głaskanie go uspokoiło. Na szczęście ojciec szybko pojawił się przy Alfie junior i dał paluszek do potrzymania. Wilczątko od razu zamilkło.
Pielęgniarka się odwróciła do Omegi.
- Teraz sporobuj wstać. Wiem, że boli cię wszystko, ale dasz radę - oznajmiła cicho i złapała go za dłoń, by pomóc. Chłopak dał radę. Krzywiąc się niemiłosiernie zrobił kilka kroków do przewijaka. Spojrzał na maleństwo i wiedział, że nie ważny jest ból w tym momencie. Jego syn miał najpiękniejsze oczy na świecie. Pochylił się nad maluszkiem, delikatnie, by się mu przyjrzeć.
- Zimno mu - Todoroki nerwowo się rozejrzał, gdy maleństwo zaczęło marudzić. Nie widział skąd. Po prostu był pewien, że mu zimno. Czy to było nazwane wilczym instynktem?
- Pomogę ci go ubrać - oznajmiła kobieta i podała mu ubranko. Zanim jednak zabrał się do tego, podsunęła mu odpowiednio wysokie krzesełko. Mąż pomógł mu usiąść, na naprawdę miękkim siedzisku, po czym zaczął powolne ubieranie. Najpierw pampers... Stresował się, jego dziecko było takie małe i kruche. Ale dał radę, słuchając rad i poleceń położnej. Potem wsadzenie go w letni kombinezon. Maleństwo i tak będzie ciepło, bo w pomieszczeniu tak było. Na koniec, po prostu z potrzeby serca musnął jego czółko i zamarł, bo małe piękne usteczka rozciągnęły się w uśmiechu za smoczkiem, który ssał.
- O-one tak szybko się uśmiechają? Dopiero się urodził... - zapytał, wpatrując się w swojego syna.
- Tak kochanie. Wilcze dzieci tak mają - Elis szepcze cichutko gładząc ukochanego po plecach.
- Okej, poszło ci świetnie. Teraz karmienie. Tutaj, proszę odmierz miarkę i tutaj masz odpowiednio ciepłą wodę w temperaturze ciała. - postawiła przy nim termos, ten wrzucił do butelki miarkę mleka i zalał wodą. Nie musiała mu mówić, by sprawdzić na nadgarstku.
- Za ciepła - oznajmił nagle odsuwając butelkę. - Zbyt ciepła. Za ciepła. - oznajmił patrząc na nich przejęty. Kobieta zmarszczyła brwi. Wzięła termetr do żywności. Faktycznie, była temperatura większa niż powinna. Ale o dosłownie stopień.
- W porządku. Pomieszaj mleko, spokojnie. Nic się nie stało. - oznajmiła, a ten wykonał jej polecenie. Wszystko o co go prosiła. Czy ubierał malca, czy odmierzał mleko, robił to powoli jakby myśląc nad każdym ruchem i posunięciem. Gdy był pewny, że mleko ma temperaturę ciała, to wziął go na ręce, w sposób, jaki zaprezentowała na lalce pielęgniarka. To także zrobił nie spiesząc się. Dostał do rąk butelkę i przechylił. Dziecko wpatrywało się w niego z ciekawością, bo uważał na każdy swój ruch i oddech. Nie chciał oddychać za głęboko, by go nie przestraszyć. Zaczął go karmić i zakochał się w widoku maleństwa... Chcę by wiecznie było tak piękne i spokojne.
Cały rozdział o Todorokim, który urodził i ma się w miarę dobrze.
Możemy dostrzec, że jego ruchy są przemyślane i spokojne i myśli o tym co robi.
Myślicie, że będzie dobrą mamcią? A Elis?
Dłuższy trochę, bo chciałam dokładniej opisać uczucia Shoto i jego poczynania względem dziecka by ukazać tą delikatność z jaką obchodzi się z malcem. Udało się?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro