*113*
Izuku objął się ramionami. Nie rozumiał tego co się działo wokół niego. Aktualnie byli w jakimś iglo, tylko, że bez wyjścia. Todoroki spojrzał na niego i przysunął się, a na jego dłoni pojawił się płomień. Zielowłosy nawet nie ogarnął, że robi mu się zimno przez lód ze wszystkich stron. Przytulił się do ciepłej strony przyjaciela.
- Co się stało z Katsukim? - zapytał cicho, patrząc na blondynkę w okularach, która kartkowała jakąś książkę. - Zdziczał?
- Wilkołaki nie dziczeją w ten sposób, skarbie - odezwała się spokojnie i uśmiechnęła się do niego.
- Powinniśmy stąd wyjść... On może coś komuś zrobić. - odezwał się Shoto. - Elis przekazał mi, że siedzi w lochu. Katsuki kazał go tam zabrać. Za chwilę odetną mu palec jak się nie pośpieszymy - oznajmił, przygryzając wargę. Widać, że się martwił o ukochanego, w sumie, Luna mu się dziwiła. Był ojcem dziecka, które nosił w łonie jego przyjaciel i zaraz ma stracić palec.
- Katsuki powiedział, że tylko ty możesz go powstrzymać, dlatego musi cię zniszczyć - Nicola zaczeła mamrotać cicho pod nosem. Spojrzała na jego brzuch, oceniając możliwości. - Posłuchaj. To co mam w planie nie będzie łatwe. Musisz do niego podejść jak najbliżej. Jeżeli Katsuki siedzi w środku to nie pozwoli cię skrzywdzić. Musisz go wydobyć na zewnątrz. Musi odpowiedzieć ci swoim głosem. Pojedyńczym. Może to być jedno słowo, nawet twoje imię. Ja wypedzę demona i zamknę w klatce.
-Demona?! Skąd demon w moim mężu?! - zapytał przestraszony a ta westchnęła.
- To się zdarza. Te demony lgnął do silnych. Nieważne, czy ludzie czy zwierzęta. Chcą władzy, dominacji, tortur. - oznajmiła i widząc jego nierozumiejącą minę westchnęła. - Sam powiedział, że siedział w nim długo. Demon może się dostać do ciała, siedzieć tam dniami, tygodniami,miesiącami,latami a nawet dekadami. Pobiera energię życiową nosiciela. Katsuki jest żywotny, silny i pełen energii. Teraz jest na tyle silny, by się pokazać. Wcześniej kierował nim zza kurtyny. - oznajmiła i zmarszczyła brwi. - Musimy się pozbyć tego darmozjada, albo Katsuki będzie nie do uratowania.
- że co?! - krzyknął chłopak odskakując od źródła ciepła. - Jak to?!
- Skup się! - krzyknęła na niego ostro. - Skup się na zadaniu bohaterze. - oznajmiła. Nie chciała go martwić..powie mu najwyżej jak wszystko się uda, jak wypędzą demona z ciała Katsukiego.
- T-Tak... Już. - oznajmił i uderzył w swoje policzki, by przywrócić się do porządku.
- Ty Shoto, twoim zadaniem będzie go unieruchomienie. Znajdź jakąś linę. Poproś kogoś o nią, byś mógł go związać, gdy Izuku odzyska męża. - oznajmił. - Najlepiej wtedy,kiedy ten zacznie kontaktować i nie mówić podwójnym głosem. Wypędzanie demonów nie jest bezbolesną sprawą.
- Jesteś egzorcystką? Uda ci sie?! - spytał Deku. Był zestresowany i w panice głaskał brzuszek.
- Pilnuje waszych ścieżek życia, Izuku - Nicola położyła mu dłoń na ramieniu. - stało się to przez moje zaniedbanie. Przyznaje, ale byłam zajęta ścieżkami waszych dzieci. Mam wiele istanień na głowie, chociaż wasze są najbardziej problematyczne. - oznajmiła parskając śmiechem. - Umiem kilka sztuczek, także nie martw się, inaczej twoje maleństwo będzie się źle czuło.
- Jak mam się nie martwić, jak w moim mężu siedzi demon?! - zapytał oburzając się z absurdu.
- Powiedzmy że... Życie ma dla was wiele niespodzianek. Więc nie możesz się podłamać przy tej jednej złej, bo inaczej nie doświadczysz tych dobrych. Rozumiesz skarbie? - zapytała a ten kiwnął głową niepewnie. - A teraz głowa do góry. Uratujesz go. - oznajmiła i kiwnęła głową Shoto, który wydrążył swoim ogniem dla nich wyjście.
Blondyn na nich czekał.
- Ułożyliście sobie nędzy planik? Nic mnie nie powstrzyma, głupki! - wrzasnął na nich. Nicole skinęła głową na Lunę, a Shoto pobiegł do tłumu, przerażonego zresztą, który stał i przytulał się do kogo tylko mógł.
- Kacchan... - odezwał się łagodnie Izuku i zrobił krok do niego. - A wiesz... że jeszcze osiem tygodni i będziemy mieli potomka? - zapytał i zganił się za drżenie głosu.
- Możesz próbować! Nie oddam go! - ryknął głośno i na jego dłoniach pojawiły się wybuchy.
- Wyobraź sobie. Nasze maleństwo. Może będzie miało twoje oczy. Moje włosy. Albo lepiej nie - parsknął śmiechem. - Inaczej nie będzie umiał nad nimi zapanować. A może twoje włosy i moje oczy? Mówiłeś, że mam magiczne spojrzenie, że moja zieleń hipnotyzuje. - szepnął cichutko przesuwając się bardzo powoli do przodu. Niestety w oczach jego dalej było szaleństwo, ale nie ruszył by zaatakować. - Musimy wybrać się do lekarza - oznajmił wyciągając dłoń. - Poznamy jego płeć. A może wolisz niespodziankę? Ale musimy w końcu zrobić pokoik dla niego w naszym gniazdku. W naszym domku, które dla nas postanowiłeś wybudować. - szeptał. Był na odległość ręki. Podejdzie i będzie mógł go złapać postawił wyciągniętą dłoń. - Skoro wilcze dzieci tak szybko dojrzewają, będziemy mieli ręce pełne roboty, wiesz? - zapytał z uśmiechem. - Podzielimy się obowiązkami i stworzymy piękną rodzinę, która dba o swoich, tak? - Zapytał. To nic nie dawało. Nadal w oczach męża widział tego demona. Ogień, który pożerał go od środka.
Na szczęście od tyłu podszedł do niego Todoroki z Sero. Tak, ich przyjacielem z liceum. Ten najwyraźniej widział całą sytuację. W jednej chwili oplótł Katsukiego taśmami od barków po uda, by się nie wyrwał. Izuku korzystając z okazji podszedł do niego i złapał za twarz. Mężczyzna się wyrywał, ale to nie przeszkodziło mu w pocałowaniu go. Zadrżał, gdy ten warczał na niego i nawet ugryzł go w wargę. Jednak wiedział, że to się uda. naparł na niego i otworzył oczy, dopiero, gdy ciało przestało walczyć. Odsunął się, widząc w oczach ukochanego czerwień.
- D-Deku... Co się... - zaczął mówić, ale Nicole przyłożyła dłoń do jego pleców i zaczęła mamrotać coś w jakimś języku. Bakugo zaczął wrzeszczeć z bólu. Podwójnym głosem. Opadł na kolana i zaczął wić się przez palący, okropny ból. Izuku przerażony klęknął przy nim i starał się zrobić cokolwiek, ale był w stanie tylko klęczeć. Zasłonił usta dłońmi i po jego policzkach popłynęły łzy.
Po długich dziesięciu minutach, trwających wieczność, z ust mężczyzny wyskoczyło coś czarnego. Jakiś dym, który pośrodku obłoku miał oczy, znaczy, dwa płomienie, ale to chyba robiło za oczy.
Nicola wkroczyła znowu do akcji i wyszeptała coś. Także trzymała się ledwo na nogach, ale musiała wysłać demona zza światy. Po chwili wszystko ustało. Krzyk, trzeszczenie ognia, oraz płacz przerażonych dzieci.
- Dobrze się spisałeś Izuku. Zabierz go teraz do domu. - oznajmiła blondynka starając się wyglądać normalnie... Jednak nawet ona opadła po chwili bez sił na ziemię.
To koniec.
Mamy zakończenie dramatu. Deku się spisał, rozmawiając z Katsukim. Nieźle wykombinował, by go pocałować, bo co jest silniejsze niż miłość?
Ktoś prosił o dłuższy rozdział, więc proszę, o to jest dłuższy.
Co sądzicie o dramacie jaki się rozegrał.
Czy Katsuki szybko wróci do zdrowia, czy jednak demon coś zepsuł w jego ciele?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro