Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*113*

Izuku objął się ramionami. Nie rozumiał tego co się działo wokół niego. Aktualnie byli w jakimś iglo, tylko, że bez wyjścia. Todoroki spojrzał na niego i przysunął się, a na jego dłoni pojawił się płomień. Zielowłosy nawet nie ogarnął, że robi mu się zimno przez lód ze wszystkich stron. Przytulił się do ciepłej strony przyjaciela.

- Co się stało z Katsukim? - zapytał cicho, patrząc na blondynkę w okularach, która kartkowała jakąś książkę. - Zdziczał?

- Wilkołaki nie dziczeją w ten sposób, skarbie - odezwała się spokojnie i uśmiechnęła się do niego.

- Powinniśmy stąd wyjść... On może coś komuś zrobić. - odezwał się Shoto. - Elis przekazał mi, że siedzi w lochu. Katsuki kazał go tam zabrać. Za chwilę odetną mu palec jak się nie pośpieszymy - oznajmił, przygryzając wargę. Widać, że się martwił o ukochanego, w sumie, Luna mu się dziwiła. Był ojcem dziecka, które nosił w łonie jego przyjaciel i zaraz ma stracić palec.

- Katsuki powiedział, że tylko ty możesz go powstrzymać, dlatego musi cię zniszczyć - Nicola zaczeła mamrotać cicho pod nosem. Spojrzała na jego brzuch, oceniając możliwości. - Posłuchaj. To co mam w planie nie będzie łatwe. Musisz do niego podejść jak najbliżej. Jeżeli Katsuki siedzi w środku to nie pozwoli cię skrzywdzić. Musisz go wydobyć na zewnątrz. Musi odpowiedzieć ci swoim głosem. Pojedyńczym. Może to być jedno słowo, nawet twoje imię. Ja wypedzę demona i zamknę w klatce.

-Demona?! Skąd demon w moim mężu?! - zapytał przestraszony a ta westchnęła.

- To się zdarza. Te demony lgnął do silnych. Nieważne, czy ludzie czy zwierzęta. Chcą władzy, dominacji, tortur. - oznajmiła i widząc jego nierozumiejącą minę westchnęła. - Sam powiedział, że siedział w nim długo. Demon może się dostać do ciała, siedzieć tam dniami, tygodniami,miesiącami,latami a nawet dekadami. Pobiera energię życiową nosiciela. Katsuki jest żywotny, silny i pełen energii. Teraz jest na tyle silny, by się pokazać. Wcześniej kierował nim zza kurtyny. - oznajmiła i zmarszczyła brwi. - Musimy się pozbyć tego darmozjada, albo Katsuki będzie nie do uratowania.

- że co?! - krzyknął chłopak odskakując od źródła ciepła. - Jak to?!

- Skup się! - krzyknęła na niego ostro. - Skup się na zadaniu bohaterze. - oznajmiła. Nie chciała go martwić..powie mu najwyżej jak wszystko się uda, jak wypędzą demona z ciała Katsukiego.

- T-Tak... Już. - oznajmił i uderzył w swoje policzki, by przywrócić się do porządku.

- Ty Shoto, twoim zadaniem będzie go unieruchomienie. Znajdź jakąś linę. Poproś kogoś o nią, byś mógł go związać, gdy Izuku odzyska męża. - oznajmił. - Najlepiej wtedy,kiedy ten zacznie kontaktować i nie mówić podwójnym głosem. Wypędzanie demonów nie jest bezbolesną sprawą.

- Jesteś egzorcystką? Uda ci sie?! - spytał Deku. Był zestresowany i w panice głaskał brzuszek.

- Pilnuje waszych ścieżek życia, Izuku - Nicola położyła mu dłoń na ramieniu. - stało się to przez moje zaniedbanie. Przyznaje, ale byłam zajęta ścieżkami waszych dzieci. Mam wiele istanień na głowie, chociaż wasze są najbardziej problematyczne. - oznajmiła parskając śmiechem. - Umiem kilka sztuczek, także nie martw się, inaczej twoje maleństwo będzie się źle czuło.

- Jak mam się nie martwić, jak w moim mężu siedzi demon?! - zapytał oburzając się z absurdu.

- Powiedzmy że... Życie ma dla was wiele niespodzianek. Więc nie możesz się podłamać przy tej jednej złej, bo inaczej nie doświadczysz tych dobrych. Rozumiesz skarbie? - zapytała a ten kiwnął głową niepewnie. - A teraz głowa do góry. Uratujesz go. - oznajmiła i kiwnęła głową Shoto, który wydrążył swoim ogniem dla nich wyjście.

Blondyn na nich czekał.

- Ułożyliście sobie nędzy planik? Nic mnie nie powstrzyma, głupki! - wrzasnął na nich. Nicole skinęła głową na Lunę, a Shoto  pobiegł do tłumu, przerażonego zresztą, który stał i przytulał się do kogo tylko mógł.

- Kacchan... - odezwał się łagodnie Izuku i zrobił krok do niego. - A wiesz... że jeszcze osiem tygodni i będziemy mieli potomka? - zapytał i zganił się za drżenie głosu.

- Możesz próbować! Nie oddam go! - ryknął głośno i na jego dłoniach pojawiły się wybuchy.

- Wyobraź sobie. Nasze maleństwo. Może będzie miało twoje oczy. Moje włosy. Albo lepiej nie - parsknął śmiechem. - Inaczej nie będzie umiał nad nimi zapanować. A może twoje włosy i moje oczy? Mówiłeś, że mam magiczne spojrzenie, że moja zieleń hipnotyzuje. - szepnął cichutko przesuwając się bardzo powoli do przodu. Niestety w oczach jego dalej było szaleństwo, ale nie ruszył by zaatakować.  - Musimy wybrać się do lekarza - oznajmił wyciągając dłoń. - Poznamy jego płeć. A może wolisz niespodziankę? Ale musimy w końcu zrobić pokoik  dla niego w naszym gniazdku. W naszym domku, które dla nas postanowiłeś wybudować. -  szeptał. Był na odległość ręki. Podejdzie i będzie mógł go złapać postawił wyciągniętą dłoń.  - Skoro wilcze dzieci tak szybko dojrzewają, będziemy mieli ręce pełne roboty, wiesz? - zapytał z  uśmiechem. - Podzielimy się obowiązkami i stworzymy piękną rodzinę, która dba o swoich, tak?  - Zapytał. To nic nie dawało. Nadal w oczach męża widział tego demona. Ogień, który pożerał go od środka.
Na szczęście od tyłu podszedł do niego Todoroki z Sero. Tak, ich przyjacielem z liceum. Ten najwyraźniej widział całą sytuację. W jednej chwili oplótł Katsukiego taśmami od barków po uda, by się nie wyrwał. Izuku korzystając z okazji podszedł do niego i złapał za twarz. Mężczyzna się wyrywał, ale to nie przeszkodziło mu w pocałowaniu go. Zadrżał, gdy ten warczał na niego i nawet ugryzł go w wargę. Jednak wiedział, że to się uda. naparł na niego  i otworzył oczy, dopiero, gdy ciało przestało walczyć. Odsunął się, widząc w oczach ukochanego czerwień.

- D-Deku... Co się... - zaczął mówić, ale Nicole przyłożyła dłoń do jego pleców i zaczęła mamrotać coś w jakimś języku. Bakugo zaczął wrzeszczeć z bólu. Podwójnym głosem. Opadł na kolana i zaczął wić się przez palący, okropny ból. Izuku przerażony klęknął przy nim i starał się zrobić cokolwiek, ale był w stanie tylko klęczeć. Zasłonił usta dłońmi i po jego policzkach popłynęły łzy.

Po długich dziesięciu minutach, trwających wieczność, z ust mężczyzny wyskoczyło coś czarnego. Jakiś dym, który pośrodku obłoku miał oczy, znaczy, dwa płomienie, ale to chyba robiło za oczy.
Nicola wkroczyła znowu do akcji i wyszeptała coś. Także trzymała się ledwo na nogach, ale musiała wysłać demona zza światy. Po chwili wszystko ustało. Krzyk, trzeszczenie ognia,  oraz płacz przerażonych dzieci.

- Dobrze się spisałeś Izuku. Zabierz go teraz do domu. - oznajmiła blondynka starając się wyglądać normalnie... Jednak nawet ona opadła po chwili bez sił na ziemię.

To koniec.














Mamy zakończenie dramatu. Deku się spisał, rozmawiając z Katsukim. Nieźle wykombinował, by go pocałować, bo co jest silniejsze niż miłość?

Ktoś prosił o dłuższy rozdział, więc proszę, o to jest dłuższy.

Co sądzicie o dramacie jaki się rozegrał.

Czy Katsuki szybko wróci do zdrowia, czy jednak demon coś zepsuł w jego ciele?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro