Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*104*

Tłum stał i wpatrywał się w swoją królową, czekali na jakieś słowa, ale nie doczekali się. Zrobiło się głośno, bo po twarzy Luny przeszedł wyraźny znak, w postaci skrzywienia się, że coś jest nie tak.  Katsuki od razu  posadził go na tronie i uklęknął przed nim. Dotknął brzuszka, czując  podświadomie, że to chodzi o dziecko.

- Nic mi nie jest - szepnął, by go uspokoić. Położył dłoń na te jego i nakierował ją na pewne miejsce. Po chwili blondyn poczuł. - Po prostu mnie kopnął. - szepnął, a na twarzy mężczyzny pojawiła się ulga pomieszana z radością. - Byłem zaskoczony, bo to było mocne. - oznajmił i pogładził go po policzku. - Mogę przemawiać.

- Na siedząco -  zdecydował blondyn i patrzy na niego. Wstał i przodem do  ludzi stanął przy nim. - Cisza! - oznajmił, a wszyscy zamilkli.

- Jak wiecie, w watasze, jeżeli ktoś zgwałci Omegę, Betę, kobietę czy mężczyznę, będzie poddany surowej karze. Zwykle osoby te są szkalowane przez społeczeństwo, oraz trudno im wtedy wyjść na prostą, bo w aktach do końca życia mają zapisane co zrobili. - oznajmił. - Jednak co zrobić, jeżeli Omega nie poskarżyła się nikomu? Co jeżeli Ofiara musi cierpieć sama? - zapytał. - Pomyślcie sobie. To mogła być wasza córka. Wasz syn, albo synowa. Co jeżeli ktoś je skrzywdził, a nie pisnęła słowem? Co jeżeli to wychodzi po latach? Mamy to zostawić bezkarnie, bo to było kiedyś? Nie! - oznajmił. Spojrzał w kamerę, bo była jedna, co nadawała na żywo, w końcu to była ceremonianoficjalna. - Każda osoba, której oprawca nie został ukarany, niech się do mnie zgłosi. Nie ważne, czy macie już rodziny, czy ta osoba jest kimś ważnym. Nie obchodzi mnie to. Jako Luna, będę opiekowała skrzywdzonymi. - zamilkł na chwilę. - Wykorzystam to, że dostałem możliwości i przytoczę wam przykład Jess. - oznajmił. - Rok temu błąkała się po lasach, w poszukiwaniu jedzenia u schronienia. Ci tutaj to wykorzystali. - oznajmił wskazując klęczących mężczyzn.

- Sprowokowała nas! Miała ruję! - wrzasnął jeden z nich.  Po sali przeszedł szmer niedowierzania i oburzenia. Przyznali się do winy, po za tym... Midoriya wstał i spoliczkował mężczyznę, tak, że jego głowa odskoczyła.

- Jak śmiesz kłamać prosto w oczy swojej królowej? Ta dziewczyna nie miała wtedy nawet miesiączki, nie mówiąc o rui! Do tej pory jej nie ma, przez was! Przez traumę jaką jej zgotowaliście! Nawet jej mate nie potrafi jej pomóc! Nie jest w stanie zastąpić swoim dobrym dotykiem waszego, obrzydliwego! - krzyknął na nich. Mężczyzna widocznie spanikował.

Zrobił coś, za co nikt mu nigdy nie wybaczy. W szczególności Alfa stada. Ten z pewnością rozerwie go na strzępy.

***

Hawks w tym czasie szykował się do wyjścia. Dabi i on zostali poproszeni o przysługę, a że sama królowa prosiła, nie mogli odmówić. Ptaszysko, mimo że w ciąży, dalej bylo sprawne i w sumie, znudziło mu się siedzenie w domu.
Spojrzał na zegarek. Zaraz powinna przyjść opiekunka. Była krewną kogoś tam. Nie pamiętał kogo, ale chyba Shinso? Hmm, z pewnością Dabi wszystko sprawdził, więc się nie martwił o to, że zostawi synka z morderczynią.
Rozbrzmiał dzwonek, więc poszedł otworzyć.
- Dzień dobry młoda damo - uśmiechnął się delikatnie i wpuścił go środka. Dziewczynka nie była wysoka, miała może z metr pięćdziesiąt. Bohater widział ją po raz pierwszy i od razu zaczął jej zazdrościć pięknych lśniących oczu. Nie był w stanie ustalić jakiego są koloru, przez błysk. Włosów też jej zazdrościł. Miała długie piękne, zdrowe białe kosmyki, które swobodnie opadały jej na jej drobne ciało.
Zaciągnął się jej zapachem. Była Omegą, niewątpliwie i pachniała lawendą.

- Dzień dobry - uśmiechnęła się delikatnie. - Przyszłam troszkę wcześniej, byście mogli się ogarnąć do wyjścia i bym mogła poznać tego szkraba.

- Jasne. Chodź, bawi się w salonie - uśmiechnął się i ruszył z nią do podanego miejsca. Przyklęknął przy synku i przedstawił ich sobie. Widać, że chłopiec był nieśmiały co do nastolatki, bo miała dopiero szesnaście lat, ale zafascynowały go jej długie włosy.  Po chwili złapał za kosmyki nowej koleżanki i przysunął je sobie do twarzy dotykając nimi policzka. - Czuj się jak u siebie. Napoje są w szafce na górze. Zresztą, jak masz ochotę, poszperaj. Jest pełna lodówka, ale jakbyś czegoś potrzebowała to zostawiłem ci pieniądze na blacie i  numer do przyjaciela. On obiecał, że jak o coś poprosisz, to ci to podrzuci. - oznajmił i pogłaskał synka po głowie. - Nie wiem kiedy wrócimy, więc połóż proszę go o dziesiątej wieczorem, ok?  A i jak wrócimy w nocy, to nawet zdrzemnij się, nie czatuj cały czas, on się w nocy nie budzi. - oznajmił i przygryzł wargę. - Zapłacimy ci jak wrócimy...

- Nie stresuj się tak, kochanie.  Wzięłem ją z polecenia. Ma doświadczenie z dziećmi. Poradzi sobie. - usłyszał głos Dabiego.

- Dobrze..  - wziął głęboki wdech. - Bawcie się dobrze. Tylko nie za dużo telewizji. - uśmiechnął się i pocałował chłopca w czoło.

- Zostawiamy ci go,  niedługo powinniśmy być spowrotem. - oznajmił i objął męża w talli. Musieli wychodzić. Dostał wiadomość, że ma zlikwidować pewną osobę, która mocno podpadła królowi.  Hawks by mu nie pozwolił bawić się w takie akcje, więc nie zamierzał mu mówić. Niech żyje  w świadomości, że skończył z byciem łobuzem. W końcu byli rodzicami. Przecież musi być grzeczny.

- Papa - powiedział Hawks do synka i wyszli z domu. Czas trochę popracować.














Pojawiła się nowa postać. To OC jednej z czytelniczek, wiecie?

No i nadal nie wiemy co się stanie z tymi Alfami.

Jeden z nich zrobił coś dla Izuku. Ale co takiego? Co zrobił, że Katsuki się wściekł?

Ciekawi?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro