Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*10*

Bakugo usiadł na łóżku, czytając kartkę od swojego mate. Co ten skrzat sobie myślał, że może od tak sobie go pouczać?  Chyba w jego snach. Poczekaj na jego oczyszczenie, przypilnuje go i pewnie ten zacznie się sam przymilać do niego, po poczuciu Alfy, konkretnie, swojego mate.
Powąchał kartkę, mogło się to wydawać głupie, ale szukał zapachu Omegi, bo ten naprawdę działał jak narkotyk. Był młody, gniewny i miał duży pociąg seksualny. Jak każdy wilk.

- Dobra Nerdzie. Chcesz bym traktował cię jak równego? W dupie mam, że cię przy tym skrzywdzę. - oznajmił i położył notkę do szuflady, gasząc lampkę nocną.
Następnego dnia, po zajęciach i treningu, znowu koło godziny dziewiątej, zapukał. Tym razem nie wszedł od razu, poczekał. Gdy drzwi się otworzyły, dostrzegł brokuła, zaciągnął się jego zapachem i zrobił krok do przodu, bo ta piękna woń przyciągała.

- Coś się stało? Wchodzisz? - zapytał Izuku, zastanawiając się o co może chodzić blondynowi. Może przemyślał swoje zachowanie i chciał przeprosić. Wpuścił go i zamknął drzwi.

- Będę cię pilnował podczas oczyszczającej nocy - oznajmił poważnie, a Midoriya uniósł brew, przez chwilę nie wiedząc o czym on mówi. Po chwili skojarzył, że za niedługo będzie pełnia i pani doktor ma dać im fiolki z miksturami, które już na zawsze pozbędą się blokerów z ciał.

- Mam już osobę towarzyszącą. - odezwał się spokojnie chłopak, trąc brodę. - Wybacz, spóźniłeś się.

- Co? - warknął Katsuki wytrącony z równowagi. - Co za skurwysyn chce położyć na ciebie łapy?! Zamorduje go! - ryknął, a Deku wziął głęboki wdech, by się uspokoić.

- Powiedziałem ci Kacchan. Nie wyobrażaj sobie za dużo. To że jesteśmy mate, nie oznacza, że będziemy parą. Może ja wolę kobiety. Pomyślałeś o tym?

- Tylko ja! Ja jestem ci potrzebny do życia! Jesteś mój! - wrzasnął, łapiąc go za ręce, przygwożdżając do ściany. - Tylko mnie potrzebujesz.

- Puść mnie - poprosił, a ten warknął głośno i schował twarz w jego obojczyku, wciągając do nozdrzy piękny zapach. Chłopak nie protestował. Usłyszał od Todorokiego, że Bakugo nie może go dotknąć, bez pozwolenia, ale najlepiej będzie, by mógł zbliżyć się, by poczuć zapach. Inaczej wpadnie w szał i zrobi krzywdę innym. - Potrzebujesz tego zapachu do normalnego funkcjonowania, prawda? - zapytał, a Katsuki warknął.

- Zamknij się. - odsunął się od niego patrząc spod łba.

- Możesz tutaj przychodzić wieczorem. By czuć mój zapach. Kirishima powiedział, że pomoże ci to w spokojnym bycie.

- Zajebie go - oznajmił czerwonooki.

- Kacchan, przestań! Idę ci na rękę, nie widzisz tego? Gdyby nie twoi przyjaciele i poddani, nie zbliżył byś się do mnie. Nie znam waszego świata, więc nie wiem co i na co oddziałowuje, więc ciesz się do cholery jasnej! Zacznij ich szanować w końcu. Podziękuj Kirishimie i Todorokiemu. - oznajmił. - A teraz wyjdź, chce się położyć spać. - oznajmił już spokojnie, bo wziął kilka głębokich wdechów a ten warknął głośno, ale ruszył do wyjścia.

- Nie będę im dziękował. Jestem ich Królem! - oznajmił łapiąc za klamkę.

- W takim razie, nie będę pozwalał ci się zbliżać. - oznajmił spokojnie. - Zapomnę o tym, że potrzebujesz mojego zapachu, by się narkotyzować.

- Że kurwa co?! - wrzasnął mężczyzna rzucając się na Omegę, przez co upadli na podłogę. Izuku nie chciał być pod nim, więc się przekręcili i robili to w kółko. W końcu Deku zepchnął z siebie Alfę, ale ten nie chciał dać za wygraną, wstąpił w niego prawdziwy demon...
Złapał Omegę za włosy, warcząc głośno.  - Jesteś mój do kurwy nędzy! Zajebie każdego, jesteś mój, rozumiesz?! - wrzasnął i szarpnął chłopaka przez co, ten uderzył z dużą siłą w podłogę swoją głową.  Poczuł otępiający ból, a w jego oczach pojawiły się łzy, ale na szczęście, do pokoju wtargnęli inni domownicy i zabrali Alfę. Sero związał go swoimi taśmami, a mimo to, ten się nadal rzucał. Przestał dopiero wtedy, kiedy zobaczył, że Izuku usiadł i drżącą ręką  sprawdził tył głowy. Na jego palcach pozostała czerwona ciecz, więc serce Katsukiego zamarło. Zrobił mu krzywdy. Nie... On nie chciał, nigdy nie chciał skrzywdzić swojej Omegi... Nie... On chciał chronić.

- Nie pokazuj mi się na oczy, Katsuki. - powiedział Izuku i wstał powoli z pomocą przyjaciół, po czym skierował się do wyjścia. Blondyn patrzył na niego do ostatniej chwili, ale już się nie rzucał. Był w szoku, niedowierzał, że mógł mu zrobić krzywdę.

Na końcu bardzo ważne pytanie!!

Ale najpierw, podsumowanie. Katsuki to zjebał po całości... Zrobił krzywdę swojej omedze i ona teraz go nie lubi...

Co z tego wyjdzie?

Dowiecie się w następnym rozdziale, który pojawi się za kilka dni! Albo tygodni! Pewnie znowu z maratonem rozdziałów.

Ale chcę komentarzy. Wracaj się pod poprzednie części i komentuj ile sił.

Ok, ważne pytanie, szczerze odpowiedzcie:

Jaka jest wasza znienawidzona postać z klasy Izuku i Bakugo?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro