Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Cz. II Prolog

- Tam jest. - Iwaizumi ruchem głowy wskazał miejsce - Tylko jej nie przestrasz.

Tooru zwrócił tam swoją uwagę i zobaczył, jak stała przed szkołą, żegnając się ze swoją przyjaciółką. To była jego szansa.

- Życz mi powodzenia, Iwa-Chan. - Wziął głęboki wdech i ruszył powolnym krokiem w jej stronę.

Kiedy był już wystarczająco blisko niej, ona odwróciła się i zrobiła krok. Wpadła w jego tors i zachwiała się do tyłu. Oiakawą odruchowo złapał ją w talii i przyciągnął do siebie.

- Uh... Uważaj, jak chodz... - Urwała, gdy zobaczyła, kto taki ją złapał - Oh... To ty. - Mruknęła z mniejszym zapałem.

- Um...Tak, to ja. - Uśmiechnął się do niej miło.

- Bardzo inteligentna odpowiedź. - Odsunęła się od niego - Przepraszam, że na ciebie wpadłam. - Mruknęła na odchodne i chciała już odejść.

Tak naprawdę jej przyjaciółka, pisząc o niej opowiadanie nieco zmieniła jej charakter i historię. Zakuro nie była aż taką suką, miała uczucia. Ale po prostu była... Cicha? Tak to można uznać. Nie lubiła rozgłosu.

- Hej, zaczekaj... Zakuro, tak? - Spytał dla pewności, łapiąc ją za nadgarstek, by się zatrzymała.

Kiwnęła mu w odpowiedzi głową.

- Oikawa Tooru. - Puścił ją, po, czym wystawił dłoń z nadzieją, że czarnowłosa ją uściśnie.

- Serizawa Zakuro. - Odpowiedziała cicho i złapała delikatnie za jego dłoń.

Poczuł chłód. Miała niewyobrażalnie lodowate dłonie.

- Wiem, że nasze wcześniejsze spotkanie mogło być dla ciebie niekomfortowe... - Zaczął, pocierając dłonią kark - Ale chciałbym przeprosić cię za swoje zachowanie. Nie było na miejscu...

- To prawda.

Cholera... Myślałem, że przynajmniej jakoś mnie pocieszy.

Skrzywił się nieznacznie, jednak czarnowłosa zdawała się tego nie brać pod uwagę.

- Więc... - Spojrzał gdzieś w bok, pierwszy raz od dawna naprawdę stresował się w rozmowie z dziewczyną - Może wyszlibyśmy na kawę? - Zaproponował.

- Nie sądzę.

Oikawie zrzedła mina.

- Chce odkupić swoje winy. - Dalej przekonywał.

- Nie jestem materialistką.

No co za uparta kobieta.

- No to... Pójdźmy do kawiarni, ale każde z nas zapłaci za siebie. - Miał nadzieję, że wybrnął z sytuacji.

- Nie uważasz, że brak ci taktu, kiedy zapraszasz dziewczynę do kawiarni i każesz jej za siebie płacić? - Podniosła jedną brew ku górze.

Oikawa miał ochotę się rozpłakać.

Iwa-Chan, potrzebuję pomocy! - Zawołał rozpaczliwie w myślach.

Zakuro wypuściła powietrze z ust i delikatnie się uśmiechnęła. Odwróciła się i zaczęła odchodzić.

- Pospiesz się, jeśli faktycznie chcesz iść ze mną na kawę. - Odezwała się, nawet na niego nie patrząc i nie zaprzestając marszu.

Oikawa podniósł głowę rozanielony.

- H-Hej, zaczekaj na mnie! - Podbiegł do niej, nie mogąc przestać się uśmiechać.

*************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro