Po dwóch godzinach skończyliśmy sprzątać. Powiem tyle. Tutaj był taki syf że ledwo nam się udało.
-Dzięki za pomoc
-Spoko
-NIE SPOKO!-O kurwa. Czyżby Rezi był zły. Ja i szumi w tym samym czasie się odwróciliśmy się do niego
-E stary ona...
-CICHO BĄDŹ. Ona jest KRÓLOWĄ I NIE MA PRAWA SPRZĄTAĆ.
-Ale sama...
-Kurwa przestań!!! Zamiast przystawiać się do MOJEJ KOBIETY to macie tego chuja znaleźć. On zrobi...
-DOSYĆ!!!!!!! STOP!!!-wreszcie krzyknęłam. Joke i szumi spojrzeli na mnie-JA SAMA tego chciałam
-ALE JA CI ZABRANIAM!!
-Nie możesz!!!
-Dlaczego?-spytałam spokojnie
-Bo jesteś moją królową. I nie chce żebyś się męczyła
-A JEŚLI JA SAMA CHCE!!
-Nie. A ty MATEUSZ-zwrócił się do chłopaka-odwal się od niej.  I idź pomóc chłopakom szukać tego gnoja
-TAK JEST SZEFIE. I PRZEPRASZAM.-i odszedł. Brunet spojrzał na mnie
-Przepraszam kocie że nakrzyczałem. Jestem wkórwiony na maxsa.
-O kogo chodziło? Kogo szukacie?
-Nie ważne-złapał mnie w tali i swoim czołem oparł o moje-kocham Cię
-Wiem o tym. Mówisz to setki razy
-Jak zawsze szczera do bólu. A propo naszego pocałunku..
-Nie. Cii. Nie chce o tym mówić
-Dobrze.-pocałował mnie w głowę i wyszedł na zewnątrz. Poszłam do kuchni. Michała już nie było.

Leżę w pokoju i się zastanawiam się o naszym pocałunku rano. Powiem tak. Spodobało mi się to. Wiem jestem pojebana bo oddałam pocałunek mojemu oprawcy. I też zastanawiam się o kogo chodzi im wszystkim, i kto chce zrobić coś? Jedno duże pytanie a zero odpowiedzi. 

Przy obiedzie atmosfera była napięta. Remka nie było bo gdzieś pojechał. Szumi boi się na mnie spojrzeć, a Michał gapił się w talerz. Co się stało z nimi? Przecież byli weseli i fajni. A teraz. Nudni i jagby zmęczeni czymś.
-Dzięki za obiad.-wstałam gwałtownie i ruszyłam do pokoju. Strasznie brzuch mnie bolał. Dzisiaj powinnam dostać okres. Zarąbiście!!!

🌟-cenię
💬-kocham

~Wi~