✏6✏
Po kilkunastu minutach zatrzymaliśmy się na stacji. Rezi wysiadł. Otworzył mi dzwi i "pomógł" mi wyjść. Odrazu zimne powietrze otoczyło moje ciało bo ciarki nieprzyjemne przeszły . Miałam tylko podkoszulek i spodenki. Złapał mnie za ramię i mocno trzymał.
-Puść mnie!-podniosłam głos. Zrobił jeszcze mocniejszy uścisk.-Ał- syknełam. A on się uśmiechnął zwycięsko.
-Pójdziesz z moim kolegą. -Puścił mnie na chwilę- masz moją bluzę.-dał mi ją. Założyłam. Kiedy już ruszyłam do przodu, to złapał mnie w tali i zaczął mówić do mojego ucha. I przyłożył pistolet do uda.
-Nie próbuj uciekać kochana. -puścił mnie. Odrazu szybkim krokiem ruszyłam do upragnonej taolety, ale wszystko psuje ten głupi palant, który musi mnie pilnować.
****************
~Wi~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro