✏2✏
Po szkole byłam u mojej przyjaciółki żeby zrobić projekt na piątek. Mamy mało czasu bo tylko dwa dni. Babka z Niemieckiego jest jakaś chora na umyśle. Co lekcję projekty, sprawdziany lub kartkówki. Rozumiem chce nam pomóc do egzaminów ale to kur*a przesada.
Była już godzina 17:30 a już jest ciemno.
-Ee Patka, to ma być tu.
-Napewno?
-Nom-zaś miałam się.
Już od dwóch godzin robimy tą głupią pracę. Ale powiem wam jedno traktuje przyjaciółkę jak siostrę. Mogłabym wskoczyć za nią w ogień.
-Dobra to ja napiszę jeszcze to.
-spoko.
Kiedy chciałam coś napisać to telefon zaczął dzwonić.
-Halo...tak...już...noo..pa.-rozłączyłam się.-Muszę już iść.
Po pożegnaniu się z dziewczyną wyszłam z domu.
W drodzę do domu czułam czyjś wzrok. Co chwilę się odwracałam i się przyglądałam, ale nikogo nie było. Po długich minutach znowu usłyszałam coś a po chwili czułam wrok na sobie, nie pewnie się odwróciłam. Nikogo nie było. Więc wróciłam do wczesnego stanu i nagle przede mną stanął ten chłopak z przystanku.
-Przepraszam nie chciałem Cię wystraszyć.-uśmiechnął się.
-Nic się nie stało.-po długiej chwili ciszy powiedziałam że się śpieszę do domu i chciałam go ominąć, ale jego głos mnie zatrzymał.
-Przepraszam. Jestem tu nowy i odwiedzam okolicę wiesz. Może Cię odwiozę do domu?
-Nie trzeba. Za kilka minut będę u siebie . Ale teraz sorrki naprawdę muszę iść. To cześć.-Uśmiechnęłam się i ruszyłam.
-Jak masz na imię?-krzyknął
-Weronika-odpowiedziałam i dalej szłam. Odwróciłam się po kilku krokach i go już tam nie było.
Po 10minutach byłam już w swoim pokoju
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro