Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

- Co? Nie ma ich? - krzyczała zszokowana różowowłosa stojąc przed drużyną Tōō w szatni.
- Niestety. Dzwoniłem i do niego i do niej kilka razy. Nie odbierają. - powiedział kapitan trzymając telefon w dłoni.
- Zadzownie jeszcze raz. - wybiegła na korytarz.
Wściekła wystukała numer do przyjaciela. Pojawił się sygnał, a po chwili połączenie zostało odebrane.
- Co ty wyprawiasz? Gdzie wy jesteście? Miała cię przyprowadzić. - wyparowała prosto z mostu z pretensjami.
- Jesteśmy w szkole. Przepraszam. Zaspałem. - znudzony głos rozbrzmiał w telefonie Momoi.
- Zaspałeś? - Imayoshi wyrwał urządzenie z rąk dziewczyny. - Za ile będziesz? - padło pytanie.
- Przed drugą połową będę. - odparł patrząc na blondwłosą siedzącą tuż obok.
- Gramy z Seirin. Liczymy na ciebie. - wydukał poważnie.
- Daj spokój. Starczy mi 20 minut żeby ich zmiażdżyć. Postarajcie się w pierwszej połowie.- zaśmiał się emanując pewnością siebie.
Chłopak po drugiej stronie słuchawki miał jeszcze coś powiedzieć jednak nie było mu to dane, gdyż ich as już się rozłączył.
- Satsuki? - zapytała wbijając znudzone spojrzenie w twarz granatowowłosego.
- I nie tylko. - odparł rozkładając się na siatkowanym płocie.
- Cóż...zbieraj zadek.- podniosła się kopiąc go lekko w nogę. - Miałam cię przyprowadzić co nie? No to zrobię to. - odwróciła się ruszając w stronę miejsca meczu.
Chłopak zmierzył ją od góry do dołu. Uśmiechnął się, zgarnął rzeczy z ziemi i pobiegł, by dogonić swoją dziewczynę.

Będąc już na sali podeszli do ławek, gdzie stała drużyna Tōō. Granatowowłosy jednak podszedł jeszcze do stojącego Kagamiego zarzucając mu rękę na kark. Za to dziewczyna została zaatakowana przez Momoi.
- Już jesteście! Mayu-chan miałaś go przyprowadzić na sam początek meczu. - wyleciała z wyrzutami różowowłosa krzyżując ręce na piersi.
- Wybacz. Zaspałam. - stwierdziła odkładając rzeczy na ziemię.
- Że co? - oburzyła się dziewczyna nie kryjąc również swojego zaskoczenia.
Jednak fioletowooka już nie słuchała przyjaciółki patrząc na swojego chłopaka, który niby poszedł się "przywitać" z rywalem. Po agresywnej wymianie zdań między nim, a czerwonowłosym wrócił do reszty, torba wylądowała na krzesełku, a bluzę klubową zdjął i rzucił ją Momoi.
- To co? Bierzemy się do roboty?- zapytał sam siebie patrząc na boisko.

Każdy z Seirin miał mieszane uczucia. Wiedzieli, że teraz zrobi się jeszcze ciężej niż wcześniej. Bez Aomine zawodnicy Tōō byli niesamowici, a co dopiero gdy na boisko wszedł ich as. Nagle Taiga zauważył tajemniczą nieznajomą, która przyglądała się pojedynkowi między nim, a zawodnikiem pokolenia cudów tamtego dnia.
- Patrz to ona. - wskazał czerwonowłosy skinieniem głowy w kierunku dziewczyny siedzącej obok Satsuki.
- Rzeczywiście Yamamoto jest w Tōō razem z Aomine. Oby nie weszła na boisko. - skomentował Kuroko patrząc wiercącym wzrokiem w blondwłosą. Wyższy chłopak widział zdeterminowany wyraz twarzy kolegi. Obawiał się najgorszego.
Dziewczyna bardzo szybko zorientowała się, że jest obserwowana. Skierowała oczy w kierunku owego dziwnego uczucia, a stał tam nikt inny jak jej były kolega z drużyny. Niebieskowłosy Kuroko Tetsuya. Mierzyli się chwilę wzrokiem jakby chcieli odczytać ze swoich twarzy jak najwięcej. Młoda koszykarka posłała lekki uśmiech ku chłopakowi. On zszokowany nie zdążył jej odpowiedzieć, gdyż zabrzmiał gwizdek sędziego oznajmiający dalszą grę. Przyglądała się jak drużyna Tōō nie daje na wygraną Seirin, a Aomine dobija ich do dna.
- Mayu-chan?
Usłyszała koło siebie zmartwiony głos przyjaciółki. Odwróciła się do niej wbijając w nią zaciekawione spojrzenie.
- Czy coś się stało? Wydaje mi się, że coś cię gryzie. - różowe oczy dziewczyny badały jej twarz.
- Jest dobrze Satsu. Czemu pytasz? - wróciła do dalszego obserwowania meczu.
- Widzę kiedy jest coś z tobą nie tak. Prawie nie mrugasz patrząc na boisko. Krzywisz się gdy widzisz zagrywki Dai-chana. Coś między wami jest nie tak? - stwierdziła zakładając kosmyk swoich również różowych włosów za ucho.
- Za dobrze mnie znasz. - uśmiechnęła się Mayumi.
- Więc...opowiadaj. Wiesz, że cię wysłucham. - zachęcała Momoi.
- Masz rację chodzi o Aomine. Zastanawiam się czy to nadal ma sens. - nagle jej dłonie stały się ciekawsze, niż wszystko dookoła.
- Co chcesz przez to powiedzieć "czy ma to nadal sens"? -drążyła przyglądając się zakłopotaniu koleżanki.
- Ehh...niby wiem, że mnie kocha, ale stał się bardziej zapatrzony w siebie niż wcześniej. Nie uczęszcza na treningi bo czemu? Bo uważa, że mu to nie potrzebne, ponieważ "Jedyny, który może mnie pokonać, jestem ja sam". - przedrzeźniała głos chłopaka imitując dłonią dziób kaczki, mająca przedstawiać jego usta. - Chodzę za nim jak głupia, pilnuje, namawiam, a on na wszystko ma tylko jedną odpowiedź. Zrezygnowałam z pójścia do innej szkoły tylko dla niego. By być blisko i go pilnować. Jebany narcyz. - stwierdziła na koniec opierając się plecami o tył krzesła, wyciągając nogi na prosto i krzyżując ręce na piersi. Kipiała złością i irytacją. A jej wzrok próbował zabić biegającego granatowowłosego.
- Mayu-chan nie wiem co powiedzieć. Uwielbiam ciebie i jego. Aomine to mój przyjaciel z dzieciństwa, za to ty również jesteś moją dobrą przyjaciółką. Nie umiem ci doradzić, ponieważ nie chce ranić żadnego z was. Musisz sama stwierdzić co z tym zrobić. Spokojnie nie powiem mu o niczym. - wraz z tymi słowami rozbrzmiał dźwięk kończący mecz. Momoi wstała z siedzenia posyłając Yamamoto pokrzepiający uśmiech oraz idąc w stronę drużyny w skowronkach. Akademia Tōō wygrała. 112 do 55 dla Tōō.
- I jak skarbie? Byłem niesamowity. - podszedł do dziewczyny Aomine uśmiechając się zawadiacko.
- Jasne Daiki. Byłeś niesamowity. - odwzajemniła lekko uśmiech.
Przytulił ją do siebie. Przerzucił rękę przez jej kark idąc z nią w stronę szatni.
- Idź już. Ja jeszcze muszę z kimś pogadać. - zaczęła delikatnie odpychać go od siebie łapiąc za przerzuconą dłoń.
Spojrzał w stronę Seirin poważniejąc.
- Tetsu. - stwierdził prostując się. - Dobrze, tylko nie każ mi na siebie długo czekać. - spojrzał na nią po czym ruszył za resztą.

- Cześć Tetsu. - powiedziała za niebieskowłosym za nim zdążył zniknąć w korytarzu prowadzącym do szatni. Nie przepuszczała, że zamiast niego samego zatrzyma się cała drużyna.
- Mayu-chan. Cześć. - odpowiedział odwracając się w jej stronę.
Patrzyli na siebie nie odzywając się. Niezręczna cisza ogarnęła ich i wcale nie pomagało to, że reszta składu patrzyła na nich. Postanowiła jednak przerwać dziwną atmosferę.
- Gratuluję. Byliście bardzo dobrzy. - uśmiechnęła się miło przechylając lekko głowę w prawo.
Niższy chłopak od niej miał się już odezwać lecz mu przerwano.
- Żartujesz sobie?! Twój chłopak zmieszał nas z błotem! - zaatakował ją czerwonowłosy, który podszedł bliżej.
Dziewczyna speszyła się spuszczając głowę w dół. Patrzyła na swoje buty, które nagle zrobiły się bardzo ciekawe. Kapitan drużyny Seirin zauważył zakłopotanie blondwłosej, dlatego postanowił zareagować.
- Kagami przestań! Nie zauważyłeś, że przyszła nam pogratulować. Nie miała niczego złego na myśli. - zbluzgał go mierząc wzrokiem i podchodząc do fioletowookiej. Wymieniony chłopak z lekkim oburzeniem wydukał ciche przeprosiny. Ta jednak skinęła tylko głową. - Jumpei Hyuga. A ty? - wyciągnął dłoń w jej stronę.
Spojrzała zaskoczona na gest chłopaka w okularach.
- Yamamoto Mayumi. Miło mi. - podała swoją odpowiedniczke potrząsając i uśmiechając się.
- Chciałaś o czymś porozmawiać Mayu-chan? - zwrócił na siebie uwagę Kuroko.
Yamamoto puściła uścisk Jumpei, a ten usunął się na bok.
- W sumie chciałam tylko pogratulować. Nic więcej. - spoważniała.
- Rozumiem. Czyli nadal jesteś z Aomine? - zapytał drapiąc się po karku, nie wiedząc czy dobrze robi zadając to pytanie.
- Tak. - spojrzała zakłopotana w bok.
- Aomine to twój chłopak? - wypalił zaskoczony chłopak z twarzą przypominającą kotka.
- Tak. Od pierwszej gimnazjum. -zaśmiała się dziewczyna.
- Jesteś w drużynie? - zmienił temat Tetsuya.
- Można powiedzieć, że tak. Niby jestem zawodnikiem, ale bardziej jednak menadżerem. Rzadko gram w meczach. Szczerze czasami mi trochę tego brakuje. -stwierdziła lekko smutniejąc - Ale mniejsza. Może jeszcze kiedyś się zobaczymy. Będę już lecieć. - uśmiechnęła się i tak szybko jak podeszła tak szybko poszła. Jednym słowem uciekła.

Budynek był już pusty i nie było żadnej żywej duszy oprócz niej . W drodze do wyjścia wróciły do niej wspomnienia z rozmowy z Momoi. Musiała wybrać sama to co uważała za słuszne. Widząc przy drzwiach chłopaka podjęła decyzję. Rzwawym krokiem wyszła na zewnątrz podchodząc do czekającego na nią granatowowłosego.
- O już jesteś. Chodźmy Mayu-chan. - schował telefon i wyciągnął do niej rękę, by spleść swoją dłoń z jej i tak wrócić do domu.
Ta jednak zmierzyła wyciągniętą w jej stronę kończynę chłopaka ostrym wzrokiem.
- Musimy porozmawiać. - wydukała przez zęby.
Stała wyprostowana, a ściśnięte w pięść dłonie pobielały.
- Jasne. Jak będziemy w domu to pogadamy o wszystkim o czym będziesz chciała. - z rezygnacją włożył wcześniej wyciągniętą dłoń do kieszeni spodni.
- Nie w domu. Teraz. - stwierdziła twardo.
Ten będąc już gotowy, by ruszyć w drogę powrotną odwrócił się na jej słowa.
- Ehh... Dobrze skoro uważasz, że to ważne to słucham. - przewrócił oczami nadal trzymając ręce w kieszeniach spodni, a jego wyraz twarzy wydawał się znudzony.
- Zrywam z tobą Aomine. - wypluła te słowa z wielkim bólem serca.
Zależało jej na chłopaku. Kochała go najmocniej jak tylko potrafiła, ale by spełnić swoje plany musiała uczynić ten krok. Im szybciej tym lepiej. Stres na reakcję jej już byłego ukochanego był nieznośny. Serce waliło jak młot, a pot oblewał czoło. Mimika Aomine zmieniła się automatycznie. Zaskoczenie jakie wymalowało się na jego twarzy było nie do opisania. A w jego oczach było widać lekką panikę.
- Że co robisz? Żartujesz prawda? To tylko taki żart za to jak grałem dzisiaj tak? - zakłopotany śmiech wydostał się z ust chłopaka. Wyciągnął dłonie z kieszeni i uniósł je w celu złapania Yamamoto za ramiona. Ta jednak cofnęła się o krok tak, by tego nie uczynił.
- Nie żartuje Aomine. To koniec. - drążyła dalej, a jej głos odbijał się echem w jego głowie. Oczy chciały wylecieć mu z orbit, a trzęsące ręce nie ułatwiły sprawy. Ona zaś stała przed nim obejmujac swoje ramiona. Wiatr rozwiewał blond włosy na wszystkie strony, za to jej fioletowe oczy wydawały się zachodzić mgłą.
- Nie, rozumiesz! Nie! Ja nie jestem Aomine, tylko Daiki! Twój Daiki! Nie możesz tego zrobić! - krzyczał z drżącym głosem. Zdążył tym razem chwycić ją za ramiona potrząsając lekko. W jego oczach świeciły iskierki łez lecz podtrzymywał je, by nie uleciały.
- Puszczaj mnie! - wykrzyczała, wyrywając się - Żegnaj Aomine. - powiedziała już spokojniej wymijając go.
Ruszyła do przodu nie patrząc za siebie. Łzy ciekły po policzkach mocząc je. Słyszała jego krzyki za sobą. Serce bolało lecz czuła, że tak musi być. Jeśli chce zaistnieć musi pomyśleć o sobie. Granatowowłosy został sam. Widział jak jego dziewczyna odchodzi coraz to dalej. Już nie bronił się, popłynęły łzy, które majaczyły w jego oczach od pewnego czasu. Stojąc tak już dobre 10 minut wciąż w tym samym miejscu i patrząc w tym samym kierunku, gdzie ona jeszcze niedawno odchodziła ruszył do domu. Zszokowany, smutny, obolały, nie mogący przyswoić tego co się stało do siebie. Jeszcze rano miał dziewczynę, a teraz był sam. To jego pierwszy mecz od czasu gimnazjum, gdzie wracał sam. Bez niej.

Akademia Arasoma. Szkoła jak każda inna. Na tyle wielka żeby się w niej zgubić i na tyle mała, by znaleźć gabinet dyrektora, do którego weszła chwilę temu blondwłosa dziewczyna.
- Mundurek i plan lekcji masz tutaj. - wskazał na biurko. - Musisz wybrać jeszcze kółko zainteresowania, ale myślę, że z tym nie będziesz miała problemu prawda Yamamoto Mayumi? - oparł się o tył miękkiego fotela, założył nogę na nogę i splótł razem palce dłoni. Uśmiechnął się przyjaźnie. Był starszym mężczyzną po czterdziestce. Z ciemnymi włosami po bokach i czubkiem łysej przestrzeni na głowie. Oczy przypominały kolor morza podczas burzy, a sylwetka była lekko puszysta. Wydawał się nie być zbytnio wysoki. Ubrany w jasnobrązowy garnitur z czerwonym krawatem.
- Ależ oczywiście dyrektorze. - wstała zabierając ze sobą rzeczy. Pożegnała się i wyszła szybko przed budynek. Stojąc na chodniku spojrzała jeszcze na nową szkołę, do której będzie uczęszczać.
- Czas na nowy rozdział. Bez Aomine. - uśmiechnęła się lekko odchodząc w stronę domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro