Kris (Ex-EXO) - "Rodzina?"
- To jak widzimy się jutro? -spytał chłopak delikatnie gładząc moje dłonie swoim kciukiem.
- Oczywiście -odparłam całując go w policzek.
- Szkoda że opuszczasz mnie tak wcześnie -zrobił smutną minkę.
- Wiesz, że też tego nie chce, ale mama kazała mi przyjść wcześniej żeby przedstawić mi swojego "wybranka" i jego syna. Japierdziu, zabierz mnie stąd -zaczęłam słodko tupać nogami.
Chłopak się zaśmiał.
- Wiesz dobrze że zabrałbym cię wszędzie i na zawsze -przytulił mnie.
Chwile tak staliśmy, aż w końcu pożegnaliśmy się, a chłopak zniknął za bramą.
Czy ja musze tam wchodzic serio?
Nie chce nikogo poznawać. Ani tego gościa który zakręcił się obok mojej matki a już tym bardziej jego syna.
Mam ich w dupie.
Weszłam do domu. Zdjęłam buty.
- Jestem -powiedziałam, no można powiedzieć krzyknęłam.
- O [T.I] już jesteś, to super. Chodź tu do nas -usłyszałam głos matki.
Przeszłam przez korytarz i znalazłam się w salonie.
Na kanapie twarzą do mnie siedziała mama, a obok niej siedział jakiś mężczyzna, wiekiem pewnie niewiele starszy od mamy.
Za to na drugiej kanapie odwrócony tyłem do mnie siedział jakiś brunet z włosami postawionymi do góry.
- [T.I] poznaj to jest Li-Ren. Li-Ren poznaj to moja córka.
Mężczyzna podszedł do mnie i uścisnął moją dłoń.
- Twoja mama wiele mi o tobie mówiła -powiedział Li-Ren.
Ja tylko wcisnęłam na swoją twarz leciutki uśmiech.
Mężczyzna wrócił na miejsce.
- A to jest jego syn Yifan.
W tym momencie chłopak odwrócił się w moją stronę, a mój uśmiech od razu gdzieś zniknął.
Ten świat jest tak cholernie mały, czy tylko ja mam takiego pecha?!
Chłopak wstał z tym swoim aroganckim uśmieszkiem i uścisnął moją dłoń.
Przeprosiłam wszystkich i udałam się do kuchni. Wzięłam butelkę wody i nalałam sobie jej do szklanki.
To jest tylko jeden wielki koszmar prawda?
Boże ze wszystkich ludzi na świecie moja matka musiała się zakochać w ojcu mojego byłego. Za jakie grzechy się pytam?!
Wzięłam szklankę i zaczęłam wielkimi łykami wypijać wodę.
- Powoli, bo się jeszcze zakrztusisz -usłyszałam chłopaka. Wszedł do kuchni z rękami w kieszeniach spodni i uśmiechał się w moją stronę.
- Nie twój interes -odparłam odkładając szklankę.
Chłopak szybkimi krokami do mnie podszedł, przez co moje plecy zetknęły się z lodówką.
Yifan oparł się o lodówkę rękami po obu stronach tuż przy mojej głowie.
- Wiesz że to może być przeznaczenie? To że się ponownie spotkaliśmy -chłopak przygryzł wargę.
Parsknęlam śmiechem.
- Chyba śnisz. I niczego sobie nie wmawiaj, mam już kogoś, więc ciebie mam głęboko gdzieś -odparłam. Próbowałam wyjśc z tej pułapki, lecz na marne.
- Chodzi ci o tego typka z którym obściskiwałaś się przed domem? Przecież on nie jest ciebie wart. Zobaczysz że niedługo cię skrzywdzi.
- A ty coś taki zatroskany, hm? Nic cię nie interesowało kiedy to TY mnie skrzywdziłeś. On przynajmnej w porównaniu do ciebie nie umawia się z trzema dziewczynami na raz!
- Oj daj spokój. Powinnaś przestać wspominać przeszłość i żyć przyszłością. A dla nas może coś jeszcze uda się wymyślić -powiedział zbliżając swoją twarz do mojej.
I w tym momencie udało mi się mu wymknąć, przez co prawie pocałował lodówkę.
- Mówię ci po raz ostatni. Przestań śnić!
W tym momencie do kuchni weszła moja mama.
- O widzę że już się bliżej poznaliście. Bardzo się z tego cieszę, ponieważ mam wam coś do powiedzenia.
Zapadłam cisza. Czekaliśmy aż moja mama coś powie.
- Będziecie mieć rodzeństwo -moja mama uradowana uśmiechała się dotykając swojego brzucha, po czym wyszła z kuchni.
Czy ja dobrze usłyszałam?!
Tym razem serio się zakrztusiłam, ale POWIETRZEM.
Japierdziele ja mam niby być rodziną z tym kimś -spojrzałam na chłopaka który też był podobnie zdziwiony jak ja.
Powiedzcie proszę że to jakiś bardzo nietrafiony i nieśmieszny żart, proszę.
••••
Ten oneshot powstał na zamówienie Wiktoriap1029
Kochani za tydzień już początek roku szkolnego, a tym samym dla mnie początek liceum...
Z góry mówię że nie wiem jak to będzie z dodawaniem rozdziałów do moich książek
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro