Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Kolejny już dzisiaj raz dźwięk tłuczonego szkła rozległ się po korytarzu. Kolejny łoskot spadającej metalowej miski nosiło zamkowe echo.

- ZOSTAWCIE MNIE! BŁAGAM!
- Krzyki, które dochodziły z komnaty królowej nie jednemu zmroziły by krew w żyłach
- Trzymaj ją !
- Próbuje Ale strasznie się rzuca !
- Egle schyliła się by uniknąć kopniaka w brzuch
- Panie złap za nogi A my przytrzymamy ręce ! - Mnich otarł szmatką błyszczące krople z twarzy i podciągnął rękawy.

- Przecież ona się wystraszy ! Już jest wystraszona ! - Kazimierz starał się przekrzyczeć panikującą Annę.
- Panie teraz ważniejsze jest aby nie zrobiła sobie krzywdy ! - Eliasz próbował chwycić rękę królowej.

- Teraz Kazimierzu! - Król nie wiedział co zrobić. Na widok cierpienia żony łamało mu się serce, nie chciał sprawić jej większego bólu. Nie chciał żeby się go bała ...

- Kazimierzu! Panie! Złap jej nogi ! - Eliasz i Egle ledwo utrzymywali wystraszoną kobietę. - Kazimierzu słyszysz mnie?! Królu musisz ją złapać! - Kazimierz ocknął się z zadumy. Spojrzał na w stronę łóżka. Wziął głęboki wdech i zamknął oczy.
- Wybacz Anno...

|***|

- Dlaczego nie możemy iść do mamy ? Obiecałaś, że po śniadaniu poczyta nam bajki.
- Dziewczynka przerwała cieszę, która nie dawno zapanowała na zamku.
- Ja też wam mogę przeczytać bajki. - Cudka skończyła czesać warkocza małej Kunegundzie I otworzyła ciężką księgę obitą skórą. - Chcecie opowieść o smoku wawelskim ?

- Chcemy do mamy...
- Cudka pogładziła głowę małej królewny. - Pójdziemy do niej później, królowa jest bardzo zmęczona.
- Ale mama dzisiaj bardzo krzyczała...chcemy ją przytulić !
- Starsza królewna podniosła się z łóżka

- Co ty wygadujesz Elżbietko !? To nie wasza mama krzyczała ...To yyy służba...
- To była mama... Ja to wiem.
- Pewnie Ci się wydawało...królowa jest poprostu zmęczona po wczorajszym weselu.

- A Ty nie jesteś zmęczona ?
- Kundzia spojrzała się na kobietę.
- Troszeczkę ale dla was mam mnóstwo siły. - Miałaś bardzo ładną sukienkę - Królewna wstała i przytuliła się do dwórki.
- Dziękuję wasza wysokość.
- Cudka skłoniła się śmiejąc do dziewczynki.

- A tata ? Dlaczego go nie było na śniadaniu ? - Elżbietka nie dawała za wygraną. Zeskoczyła z łóżka i podeszła do kobiety stając z nią twarzą w twarz. - Wasz ojciec też jest zmęczony. Odpoczywa razem z waszą mamą. Nie długo do was przyjdzie.

- Cudka spojrzała przez okno. Słońce górowało nad miastem co oznaczało by, że wybiło już południe. Delikatny letni wietrzyk przegonił wszytskie chmury tak, że teraz błękitne niebo otulało całą ziemię.

- Ja Ci nie wierzę. - Elżbietka krzyknęła pchnęła ciężkie drewniane drzwi, które otworzyły się z głośnym skrzypnięciem i wybiegła z komnaty.
- Stój! Elżbietka! - Cudka chwyciła małą Kundzię I pobiegła za królewną.

|***|

Zdyszany Kazimierz siedział ocierajac krople potu z czoła. Potargany I brudny materiał szaty przyklejał się do rozgrzanego ciała mężczyzny. Krew pulsowała i próbowała się wydostać spod nie dawno założonego opatrunku, co sygnalizowało potworne pieczenie uszkodzonej ręki. Władca roskoszował się chwilą ciszy i spokoju, której tak bardzo potrzebował. Spojrzał z ulgą na Egle, która zbierała z kamiennej podłogi resztki ziół i ocalałe szklane fiolki.

Litwinka odwzajemniła spojrzenie z równie widoczną ulgą na twarzy i kiwnęła porozumiewawczo głową. Król rozejrzał się po komnacie. Wyglądała jak miejsce jakiejś wielkiej bitwy. Szklane odłamki walały się po podłodze razem z klejącą maścią Eliasza. Woda, która wylała sie z metalowych mis leżących na podłodze dopełniała tą dziwną mieszankę. Brudne chusty oprócz podłogi zadomowiły się też na stole, szafce i kufrze. Meble widocznie znudzone swoim miejscem zmieniły swoje położenie razem ze swoją zawartością.

Mężczyzna ogarniał wzrokiem tą całą przestrzeń zabałaganionego pomieszczenia i zatrzymał go na twarzy swojej żony. Kobieta wyglądała jak anioł, któremu ktoś podciął skrzydła. Opuchlizna zaczynała pomału ustępować tak, że władca mógł zobaczyć jej zamknięte powieki. Busz kręconych włosów otulał ją jak chusta. Piegi niczym gwiazdy rozproszone na niebie podkreślały jej niezwykłe oblicze.

Klatka piersiowa Anny unosiła się powoli w górę by po chwili znów opaść. Jej spokojny miarowy oddech wybijał rytm myślenia Kazimierza. Ukojenie i spokój na jej twarzy co chwila przeszywał delikatny grymas bólu, który towarzyszył każdemu nabraniu powietrza. Ta właśnie osoba wyglądającą tak niewinnie I bezbronne pogrążona w głębokim śnie sprawiła królowi, Eliaszowi I Egle tyle trudu.

Władca był wyczerpany. Jedna Anna...a czuł się jak by walczył z całą chordą krzyżaków. Kolejny raz przetarł ręką mokre czoło. Nie był w stane zrozumieć skąd w niej tyle siły po tych wszytskich przeżyciach. Jego jedyne logiczne wytłumaczenie to litewska gorąca krew płynąca w jej żyłach. Mieszkańcy tego księstwa prędzej zginą niż się poddadzą.

Taka była jego żona...
Spojrzał po raz drugi na śpiącą kobietę. Był z niej dumny...bardzo dumny, wiedział, że się nie podda...nawet jeśli przed nimi długa droga. Anna będzie walczyć...a on razem z nią.

Kazimierz zacisnął zęby i zmróżył oczy, które stały się nadzwyczaj wilgotne. Pamiętał jak przyjechała na Wawel. Uparta i pewna siebie litwinka, a przy tym obdarzona niezwykłą urodą. Pamiętał ich pierwsze spotkanie...

Czekał przed kaplicą pełną gości i wtedy jedna z dwórek ją przyprowadziła. Młoda piękna dziewczyna ubrana w koronkową białą suknię stanęła przed nim twarzą w twarz. Odebrało mu mowę. Nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa. Stał I patrzył w oczy swojej przyszłej żony. Ujrzał w nich strach, który gasił wesoły blask. Jednak oprócz tych dwóch emocji biła od niej niezwykła siła i pewność, która go zaniepokoiła.

Rzadko kiedy u niewiasty występuje taka mieszanka temperamentu. Ta jej niezwykłość pociągała Kazimierza, lecz dopiero w noc poślubną poznał jej prawdziwą naturę. Nigdy wcześniej nie znał takiej kobiety, która jednocześnie wzbudzała w nim tyle skrajnych emocji. Strach i porządnie?!

Młody mężczyzna był zaszokowany odczuwaniem na raz tych dwóch emocjonalnych stanów. Stało się...
Gorąca litewska krew zmieszała się z równie gorącą krwią Piastów. Dwóch odwiecznych wrogów, dwie różne kultury, chrześcijanie I poganie...stali się jednością...wtedy gdy...

- Mamo! Tato! - Król odwrócił się w stronę, z której dobiegł głos. Elżbietka stała w otwartych drzwiach i ze zdziwieniem patrzyła w jego kierunku.
- Mamo co się stało ?
- Dziewczynka podbiegła do łóżka.

Anna otworzyła oczy i gwałtownie się cofnęła wydając przy tym cichy jęk. Królewna zakryła rękami usta widząc królową w takim stanie.
- Mamo co Ci jest ?! - Dziewczynka zaczęła płakać. Anna cofnęła rękę kiedy dłoń jej córki dotknęła jej skóry. Królewna odskoczyła. Z  oczu królowej płynęły łzy. Widać  było jak kobieta przeżywa wewnętrzną walkę.

Elżbietka zdziwiona zachowaniem matki przytuliła się do ojca. Patrzyła z niedowierzaniem to na króla, to na królową. Kazimierz pogładził córkę po włosach. W takich sytuacjach najtrudniej jest być ojcem. Musi być wsparciem dla swojej rodziny, chociaż sam jest rozdarty. Mężczyzna wziął wdech.

- No już...cii...
Nie martw się córeczko mama wyzdrowieje. - Król mocniej objął wystraszoną dziewczynkę. Spojrzał w stronę swojej żony. Anna patrzyła na nich z bólem, przerażeniem a jednocześnie wielką tęsknotą. Kazimierz wpatrzony w swoją żonę skinął głową.

- Chodź. - Poprowadził Elżbietkę do łóżka Anny. - A teraz powoli zbliż rękę do mamy. - Mężczyzna cały czas obserwował reakcje swojej małżonki. Krople potu zaczęły spływać  po jego twarzy. Ich spojrzenia się spotkały. Wewnętrzna walka Anny nadal trwała. Im bliżej ręka jego córki zbliżała się do dłoni królowej, tym bardziej dłoń kobiety sie trzęsła i większy wysiłek sprawiało nie cofnięcie jej do tyłu.

Ręka Anny chwyciła o połowę mniejszą rączkę dziewczynki. Kobieta zadrżała. Kolejne łzy wpłynęły z jej oczu. Kazimierz patrzył na tą przejmującą scenę.

- Elżbietka! - Cudka wbiegła do komnaty trzymając Kunegunde na rękach. - Wybacz Panie, że nie upilnowałam twej córki. - Dwórka skłoniła się I z pochyloną głową czekała aż król ją wyzwie.

- Zabierz stąd dziewczynki. Niech lepiej nie widzą matki w takim stanie.
- Ale my chcemy zostać. - Elżbietka odwróciła się do ojca.
- Z mamą... - Kunegunda zawtórowała siostrze.

- Robi sie już późno, kładzcie sie spać. Ja zaraz do was przyjdę.
- Ale tatoo... - No już idźcie.
- Kazimierz odprowadził dziewczynki do drzwi. Oparł się o ich drewnianą powierzchnię aby jego wyczerpany organizm mógł nadrobić poprzednie wydarzenia.

  Sen powoli wkradał się w jego powieki. - Nie ...nie może teraz spać. Nie teraz kiedy Anna i dziewczynki go potrzebują. Król zamrugał kilka razy oczami i  wrócił do kobiety, która nadal patrzyła w mjesce gdzie przed chwilą stał razem z Elżbietką.
- Spróbuj zasnąć. Ja czuwam.
- Powiedział spokojnie Kazimierz.
Mężczyzna chwycił jej dłoń i złożył na niej pocałunek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro