Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

...

*Mark*

W bardzo dobrym humorze szedłem ulicą deszczowego Londynu. Co prawda pogoda nie dopisywała, ale czekała mnie wspaniała wizyta w domu nowego korepetytora. Bardzo ładnego, mądrego korepetytora. Cóż takiego zrobił biedny Mark, spytacie? Otóż ten szczwany lis specjalnie oblał fizykę, bo doskonale wiedział, że nauczyciel przydzieli mu Williama jako pomoc. Nic trudnego, wystarczyło tylko siedzieć przez bite czterdzieści minut, a na koniec pozaznaczać randomowe odpowiedzi. Zastukałem kilka razy pięścią w drewniane drzwi domu numer 7, tego na samym końcu ulicy. -To tylko ja, Mark.- zawołałem jeszcze.

*Will*

Właśnie kończyłem odrabiać zadania z matmy, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. To pewnie Mark, słod.. Znaczy się... Niski blondynek, który oblał fizykę i przydzielono mu mnie jako korepetytora. No dobra, słodki też jest. Niby powinienem się cieszyć, że mam go uczyć, bo w końcu mi się tak trochę podoba, a nie wiedziałem jak zagadać, ale z drugiej... Tak bardzo się stresuję! W końcu to pierwszy raz, gdy przychodzi do mnie kolega z klasy. Tsa, moje kontakty międzyludzkie ograniczają się do spytania pani z biblioteki czy mają już następny tom jakiejś książki. Ale spokojnie, będziemy się przecież tylko uczyć! Nie mówiąc już o tym, że pewnie nie jest nawet gejem... Wziąłem głęboki oddech i otworzyłem drzwi. -Cz-cześć, wejdź.- Powiedziałem, wpuszczając chłopaka do środka. Mark zdjął buty, po czym zaprowadziłem go do swojego pokoju. Wspomnę jeszcze, że mieszkam sam. -Przynieść ci coś do picia?- Spytałem, pamiętając o etykiecie. To tylko nauka, tylko wspólna nauka, dasz radę...

*Mark*

Uśmiechnąłem się pod nosem, gdy chłopak otworzył mi drzwi. Kiwnąłem mu głową, po czym wszedłem do środka, zdjąłem buty oraz kapelusz i pozornie spokojnym krokiem udałem do pokoju Williama. -Z chęcią- odpowiedziałem, kiedy blondyn zaproponował coś do picia. On poszedł do kuchni, a ja się trochę rozejrzałem - w sumie pomieszczenie przypominało pokój typowego nerda - wielka półka z książkami, ogólny porządek, czyli totalne przeciwieństwo tego, co znajduje się u mnie. Hehe. Usiadłem na jednym z dwóch krzeseł dostawionych do biurka i czekałem na Willa. W międzyczasie jeszcze ułożyłem w myślach cały plan. Niecny plan. -Hej, zupełnie zapomniałem swojego podręcznika, podzielisz się ze mną, nie?- wyszczerzyłem zęby. Teraz będzie musiał siedzieć bliżej mnie, huhuhu. Aleś ty genialny, Mark, huhuhu. -No, siadaj, siadaj, nauka sama się nie zrobi, nie? - wow, pierwszy raz chyba z takim zapałem chcę się czegoś "uczyć". Oczywiście ten temat mam już jako-tako opanowany, więc zamiast go słuchać, mogę po prostu gapić na jego buźkę, a i tak będę miał może trochę ponad 50 procent na teście, heeeeeeh.

*Will*

Przygotowałem nam po szklance Ice Tea i wróciłem do pokoju. Przywitał mnie tam piękny uśmiech Marka. Za cholerę nie mogąc powstrzymać leciutkiego(na szczęście) rumieńca, postawiłem szklanki na biurku i odpowiedziałem -J-jasne- po czym się do niego dosiadłem. Wyjąłem książkę od fizyki z plecaka leżącego obok i otworzyłem ją na odpowiedniej stronie. -No to może zaczniemy od...- Zacząłem tłumaczyć Markowi niezrozumiały dla niego temat. Dla mnie to była pestka. Po jakimś czasie jednak, gdy zerknąłem przelotnie na twarz blondyna zauważyłem, że wcale nie patrzy na zadanie, który mu właśnie tłumaczę, tylko gapi się na mnie z takim... Dziwnym wyrazem pyska. Przerwałem więc na chwilę. -Emm... M-mam coś na twarzy?- Spytałem nieco zmieszany. Mam nadzieję, że dotarło do niego cokolwiek z tego co powiedziałem...

*Mark*

Przez cały czas siedziałem bardzo blisko blondyna, przez co mogłem nawet poczuć zapach jego perfum. Trochę mnie to nakręcało, nie powiem. W sumie, to w głowie miałem jedynie jego buźkę i może to trochę chamskie, ale prawie w ogóle go nie słuchałem. Przecież coś tam umiem, i tak zdam, nawet na mocne trzy z plusem, więc Will będzie dumny! Hyhyhy. W pewnym momencie tak się zamyśliłem, że nawet zapomniałem udawać, że go słucham. Ocknąłem się dopiero, gdy William zapytał, czy ma coś na twarzy. Zamrugałem kilka razy, przetwarzając informacje. Po chwili do głowy wpadł mi piękny pomysł. -Masz. Mnie. - przybliżyłem się, po czym złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach. Słodkieee~. Oblizałem wargi, poczym pogłębiłem pocałunek, kładąc dłonie na jego ramionach.

*Will*

Mark tak dziwnie się na mnie spojrzał... Powiedział coś dziwnego i... Nagle jego usta znalazły się na moich. Dosłownie mnie zamurowało. Zszokowany nawet nie zareagowałem. Ocknąłem się dopiero, gdy blondyn pogłębił pocałunek. Zarumieniłem się jak dojrzała wiśnia i odepchnąłem go od siebie. -C-c-c-o ty robisz?! Ułaaa~~ Zapomniałem, że zaraz za biurkiem stoi moje łóżko i się na nie przewróciłem. Odruchowo zakryłem usta dłonią, patrząc na niego zszokowany. M-M-MÓJ PIERWSZY P-POCAŁUNEK! I TO Z CHŁOPAKIEM, KTÓREGO WYOBRAŻAŁEM SOBIE JAKO UKE W KAŻDYM CZYTANYM YAOI!

*Mark*

Wiem, wiem, ryzykowałem wiele i tak jak się spodziewałem, zostałem (dość brutalnie zresztą) odepchnięty. Przygryzłem dolną wargę, patrząc na czerwonego na twarzy chłopaka. Ahh, jak uroczo mu w tych rumieńcach~! -Nie przesadzaj, przecież nie było tak źle- mruknąłem, spoglądając na niego z lekkim uśmieszkiem. Tyle, że ja wcale nie miałem dość. Nie było nikogo w domu, nie wiem, czy mieszka sam, czy może rodzice wybyli, ale przecież trzeba to jakoś wykorzystać, nie? Zrobiłem kilka kroków w stronę zielonookiego, po czym korzystając z jego pozycji, zawisłem nad nim. -I co teraz?- zaśmiałem się, nachylając nad nim.

*Will*

Źle? Było cudownie! No ale przecież mu tego nie powiem! -N-nie o to chodzi- Wymamrotałem, odwracając wzrok. I nagle znaleźliśmy się w bardzo dwuznacznej sytuacji. Mark podszedł do łóżka na którym leżałem i zawisł nade mną. To sen, tak? To początek jakiegoś mokrego snu, prawda? No bo przecież to niemożliwe, żeby chłopak za którym ukradkiem zawsze wodziłem wzrokiem sam pchał mi się do łóżka! A nawet jeśli nie sen.. To przecież ledwo się znamy! No i obaj jesteśmy chłopakami... Nie, żeby mi to przeszkadzało... Nie, stop! Mieliśmy się przecież tylko uczyć! No ale w sumie... Taka okazja może się już nigdy nie powtórzyć. A te jego usta były takie miękkie i słodkie... Chyba nic się nie stanie jak jeszcze raz ich skosztuję..? Cały czerwony zacząłem zbliżać swoją twarz do jego twarzy. To tylko pocałunek... Jednen... Mały... I wtedy nasze usta znowu się złączyły, a ja przepadłem.

*Mark*

Trochę zdziwiło mnie zachowanie Williama, bo w końcu wcześniej mnie odepchnął, a teraz sam całuje. No, nie żebym narzekał, nigdy. Uśmiechnąłem się lekko, pogłębiając pocałunek. Chciałem przez to odciągnąć jego uwagę i zacząć powoli odpinać guziki jego koszuli, co w sumie się udało. Chyba nawet nie zauważył, że świeci gołą klatą, hehe. Swoją drogą, jakim cudem taki kujon ma dobrą formę? Nie słyszałem, żeby uprawiał jakieś sporty, a wygląda naprawdę dobrze. Aż ma się ochotę ponieść dalej. Przerwałem na chwilę, żeby poprawić pozycję. Usiadłem okrakiem na jego biodrach, przy okazji zdejmując swoją niebieską koszulkę na krótki rękaw. Nie pozostawiłem go jednak samego na długo, po sekundzie znów się do niego przybliżyłem, tyle, że zamiast na twarz, moje usta zatrzymały się na szyi, na której pozostawiłem malinkę. Niech wszyscy wiedzą, że go sobie tak zaznaczyłem i jest mój!

*Will*

Mark świetnie całował. Nie żebym miał porównanie, ale od tych ust mógłbym się uzależnić. Nie mam doświadczenia w tych sprawach, ale na szczęście jestem pojętnym uczniem. Zatraciłem się w pocałunku na tyle, że ledwie rejestrowałem ruchy chłopaka i chłód na klatce piersiowej. Gdy niebieskooki na chwilę się odsunął, gdzieś we mnie obudził się cichy głosił, który podpowiadał mi, że to za szybko, że trzeba to przerwać... Ale wtedy blondyn zdjął koszulkę i jedyne uczucie, które zapełniło moją głowę to chęć dotknięcia tego ciała. Podczas gdy Mark zjechał z pocałunkami na moją szyję, ja badałem dłońmi jego tors. Po chwili za palcami podążyły też usta. Smakowałem jego skóry od brzucha w górę, kończąc na tych słodkich ustach. Przeklęte rumieńce nie chciały zniknąć, ale w tej chwili się tym nie przejmowałem.

*Mark*

Z chwilą, gdy Will dotknął mojej skóry, zaczynałem oddychać coraz ciężej. Po jego zachowaniu oraz ruchach miałem lekkie podejrzenia, że to jego pierwszy raz, ale nigdy nic nie wiadomo. No, ale jeśli, to całkiem nieźle mu idzie. Po kilku sekundach nieprzerywanych niczym pocałunków, rękami zacząłem wodzić gdzieś w okolicy jego brzucha, kilka razy zahaczając o sutki, wreszcie dotarłem do paska jego spodni, którym zacząłem się bawić. Hmm...Powinniśmy, nie powinniśmy? Podoba mi się od jakiegoś czasu, ja mu najwyraźniej też, bo już się nie opiera. Kiedy pozbyłem się już zbędnego paska, odpiąłem guzik, po czym rękami powróciłem na klatkę piersiową. Nadal to ja górowałem przez co czułem się trochę dziwnie. Pierwszy raz ktoś mi pozwala się tak sobą zabawić. Noo, bo z jego posturą i faktem, iż jest ode mnie wyższy o dobre dziesięć centymetrów, z łatwością by mnie powalił.

*Will*

Gdy Mark zaczął zdejmować mi pasek zrozumiałem, że nie ma szans, aby to zakończyło się tylko na wzajemnym pieszczeniu, jak na początku myślałem. Wprawdzie mało się znamy, w zasadzie to prawie nie rozmawiamy, no i ja nigdy jeszcze tego nie robiłem... Ale ciężko myśleć rozsądnie z wciąż rosnącym problemem w spodniach. -Mark- Wyszeptałem między pocałunkami. -Chyba nie powinniśmy...- Ale wbrew swoim słowom, których chyba sam nie brałem na poważnie, nie przerywając pocałunków przewróciłem go na plecy, tak, że znalazłem się między jego nogami i zabrałem się za odpinanie jego paska.

*Mark*

Nie powinniśmy, he? Powiedział chłopak z głazem w spodniach, przewracając mnie na plecy i dobierając do mojego paska. Cicha woda brzegi rwie, czy coś w tym guście, heh. Ahh, on jest taki uroczy. Ale chyba wie co robić, prawda? Może i to nie mój pierwszy raz, ale nie jestem też jakiś bardzo obeznany w "tych" sprawach. Dotychczas robiłem to może z trzema innymi chłopakami oraz jedną dziewczyną, jak na razie z żadnym z panów nie było tak źle, ale kto wie, co kryje w bokserkach William, no nie? Właśnie, skoro już o nich mowa... -Widzę, że nie możesz się już doczekać- mruknąłem z nieco cynicznym uśmieszkiem, zerkając na jego spodnie. Dosyć łatwo się podniecił chłopak, oby nasza "zabawa" się przez to nie skończyła zbyt szybko, bo ja na pewno nie mam jeszcze dość. Szczególnie, że zielonooki wydawał się dopiero pokazywać, na co go stać. Chciałbym zobaczyć, jak "przejmuje kontrolę", huh.

*Will*

W odpowiedzi po prostu się uśmiechnąłem i mocno go pocałowałem. Może i chciałbym znaleźć się już w tym ciasnym tunelu, ale nie chcę, żeby go bolało i zamierzam go przygotować. Może i w praktyce nie mam żadnego doświadczenia, ale w teorii jestem obeznany. Czytało się to i owo. Tylko mam mały problem. Nie posiadam żadnego nawilżacza, a nie chcę go teraz zostawiać i iść do łazienki po jakiś żel. No... Mógłbym jeszcze... W sumie to chyba jedyne wyjście. Jedną ręką dalej pozbawiając Marka dolnej części ubrania, przystawiłem palec drugiej do jego ust. -Ssij- Rozkazałem. Ha! Jestem taki seme! Mangi jednak do czegoś się przydały!

*Mark*

Uniosłem lekko do góry obie brwi, po czym złapałem dłoń chłopaka i z najbardziej zbereźnym wyrazem twarzy jaki tylko potrafiłem zrobić, wziąłem jego palec do ust. Nie za bardzo wiedziałem, co kombinował z tą "sztuczką", ale jak na razie mi się podobało, bo pierwszy raz spotykam się z takim czymś. Może to jakiś jego fetysz, czy coś? Ciekawe, czy ma jeszcze inne. O, może lubi również kocie uszka albo bitą śmietanę, jak na tych wszystkich filmach, huh? Posłusznie śliniłem palec zielonookiego. Po jakimś czasie doszedł jeszcze jeden, a jak się już zaczynałem tak rozkręcać, to po chwili pół dłoni miał mokre. W międzyczasie on pozbył się moich spodni, a ja mozolnie zsunąłem te jego.

*Will*

Blondyn posłusznie zaczął ssać moje palce, a ja tymczasem ściągnąłem z niego spodnie, bokserki i skarpetki. Teraz leżał przede mną całkiem nagi. Dla odwrócenia uwagi zacząłem językiem i jedną ręką bawić się jego sutkami, a drugą, tą obślinioną, sięgnąłem do jego tyłka. Najpierw przez chwilę drażniłem się z nim i jego dziurką, by po chwili wsunąć powoli pierwszy palec.

*Mark*

Kiedy zdałem sobie sprawę, że leżę zupełnie nagi na łóżku Williama, tuż przed nim, na moje policzki wstąpiły lekkie rumieńce. Zaraz jednak moje myśli odpłynęły gdzieś daleko, gdy blondyn znów zaczął pieścić moją klatkę piersiową. Zaraz jednak trochę oprzytomniałem, ponieważ poczułem dziwne uczucie gdzieś w dolnych partiach ciała. -W-Will *ahh* - jęknąłem, zaciskając palce na jego ramionach. A-A gdzie lubrykant? O-On ma zamiar zrobić to używając tylko śliny?! Mój oddech nieco przyśpieszał z każdą kolejną chwilą, gdy czułem głębiej w sobie palce zielonookiego.

*Will*

Dość długo go na siebie przygotowywałem. Ślina w końcu nie jest tak dobrym nawilżaczem jak lubrykant, ale że nie byłem przygotowany na taką sytuację, to nie mam pochowanych po szafkach takich specyfików, tak jak to bywa w niektórych mangach. Cały czas go też pieściłem, aby się rozluźnił. Właśnie przerwałem długi pocałunek, gdy stwierdziłem, że już wystarczająco go rozciągnąłem i wyjąłem z niego palce. Pozbyłem się też ostatniej części mojego ubrania. Teraz nie było miejsca na wstyd. -Mark, mogę?- Spytałem szeptem przy jego uchu, sugestywnie dociskając biodra do jego tyłka.

*Mark*

Wziąłem głęboki wdech, żeby uzupełnić braki powietrza spowodowane długimi pocałunkami. Mimo wszystko, nie było tak źle, jak myślałem, a Will okazał się nieźle obeznany w tym wszystkim. No, ja to bym na przykład nie wpadł na to, żeby użyć śliny partnera jako nawilżacza, ale do szalonych świat należy, czy coś. Dlatego też, trzymając się tego powiedzenia, pokiwałem twierdząco głową na pytanie blondyna. A bolało tylko na początku, bo już po chwili czerpałem tylko błogą przyjemność z naszego, ekhm, zbliżenia. Co jakiś czas sapałem ciężko, próbując opanować oddech. Wreszcie, w pewnym momencie złapałem chłopaka za kark i przyciągnąłem do siebie tak, że nasze nosy prawie się stykały. Po raz któryś z kolei go pocałowałem.

*Will*

Gdy Mark pokiwał twierdząco głową założyłem sobie jego nogi na ramiona i powoli w niego wszedłem. Odczekałem chwilę i zacząłem się w nim poruszać. Najpierw powoli, później coraz szybciej. W pewnym momencie chłopak przyciągnął mnie gwałtownie do siebie i po raz kolejny zatraciliśmy się w namiętnym pocałunku. Zacząłem wchodzić w niego bardzo głęboko i starałem się uderzać w ten czuły punkt, gdzieś w nim, o którym tyle czytałem.

*Mark*

W pewnym momencie poczułem, jak blondyn na siłę próbuje wchodzić jeszcze głębiej i głębiej, przez co nie panowałem już nad swoim oddechem. -Will...*aaaaah* Nie...T-Tam...- jęknąłem, gdy zielonooki kilka razy pod rząd trafił w mój czuły punkt. -Ja zaraz...- nie dokończyłem, bo po chwili na moim brzuchu oraz klatce piersiowej pojawiła się biała plama rozkoszy. Nieco zażenowany, odwróciłem wzrok, bo koniec końców to ja doszedłem jako pierwszy.

*Will*

Gdy poczułem jak mięśnie Marka się napinają i usłyszałem jego słodkie jęki już nie mogłem się powstrzymywać i doszedłem zaraz po nim, ukrywając jęk rozkoszy w jego szyi. Poruszałem się w nim jeszcze chwilę leniwie, po czym znieruchomiałem. Oboje dyszeliśmy ciężko. Teraz, gdy już emocje opadły, powrócił wstyd. Bądź co bądź... Właśnie przeżyłem swój pierwszy raz z chłopakiem, którego ledwo co znam i któremu miałem dawać korepetycje...

*Mark* 

Cz-cz-czy on właśnie we mnie doszedł? Do ostatniego momentu myślałem, że go wyjmie i...i...no nie wiem, ale to pierwszy raz, gdy chłopak...We mnie...W środku...Too naprawdę dziwne uczucie. Taka jakby fala ciepła przechodząca po całym ciele lub coś w tym guście. Cóż, może mniej przyjemne jest uczcie, kiedy coś z ciebie wypływa, szczególnie, że nie jesteś u siebie i masz przy sobie jedynie parę bokserek, ale czego się nie robi dla takiego seksiaka? Czaiłem się na niego już jakiś czas, to teraz mam. Wtuliłem się wygodnie w jego tors. W końcu dziś piątek, weekendu początek, można trochę poleniuchować, szczególnie po tak ciężkiej "nauce". Szkoda tylko, że zamiast fizyki, uczyliśmy się anatomii...


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Uhh~~ nigdy więcej nie piszę prawiczkiem, a już na pewno nie nieśmiałym -.-  Za bardzo zaznajomiony z tymi sprawami jestem xD Cóż, mam jednak nadzieję, że się podobało ^^ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro