Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1 | Korytarz pełen miłości

Trzymając się za rękę weszliśmy 14 lutego do opuszczonego Wesołego Miasteczka nieopodal naszego domu. Szczerze powiem, że trochę się denerwowałem, ale nie mogłem zawieść Harry'ego. To w końcu ja byłem tym męskim i odważnym.
Na środku brudnego placu stał wypłowiały niebiesko- biały namiot, wyglądający, jakby nigdy nie był używany. Przed nim, po dwóch stronach drogi znajdowały się dwa zniszczone, drewniane stragany, które teraz przypominały bardziej stertę zjedzonych przez kroniki desek niż cokolwiek innego. Trochę dalej na twardej, brązowej ziemi walały się stare sprzęty używane przez cyrkowców i innych, rozpoczynających tutaj swoją karierę artystyczną. Miasteczko zdawało się zatrzymać w czasie w latach 40 ubiegłego wieku, kiedy ludzie straszeni wojną musieli uciec.
Przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Uwielbiałem takie klimaty.
Spojrzałem ukradkiem na niepewną minę Harry'ego - był lekko zaniepokojony, to pewne, ale nie odczuwałem jego strachu ani przerażenia,co było dość dobrym znakiem. Ścisnąłem jego dłoń trochę mocniej.
- Chodź, Harry. - powiedziałem, ciągnąc go przed siebie do tunelu miłości, który teraz nie wyglądał zachęcająco; różową farba łuszczyła się na jego ścianach ukazując chowające się pod spodem kawałki blachy, a łabędzie w kształcie serc, które niegdyś miały symbolizować dwójkę zakochanych teraz były lekko stopione i zniszczone przez warunki atmosferyczne.
- To na pewno dobry pomysł? - spytał brunet, kiedy prowadziłem go w stronę małego, czerwonego pociągu z sercem na przodzie.
Kiwnąłem pewnie głową.
- Zobaczysz, nikt inny nie będzie miał takiej randki. Będzie cudownie, obiecuję ci to. Potem... no cóż, potem będziesz miał chociaż co opowiadać naszym dzieciom.
- Ale my... - zaczął Potter trochę zakłopotany, jednak uciszyłem go kładąc na ustach palec wskazujący. Względy biologiczne były w tej chwili naprawdę nieistotne.
Wsiedliśmy do małego wagonika dla dwojga, rozkoszując się tym, że jest tu tak mało miejsca- przecież właśnie o tą bliskość chodzi w walentynki, prawda? Rozejrzałem się wokoło w poszukiwaniu jakiejś metalowej skrzyni albo dźwigni, która włączałaby kolejkę. Oczywiście, nie spodziewałem się, że działa- w końcu nie była używana już od parudziesięciu lat, ale chciałem spróbować, żeby potem nie wyjść na frajera. Po chwili mój wzrok zwróciła mała, metalowa dźwignia z czerwoną kulką na górze. Uśmiechnąłem się i szybko wyskoczyłem z wagonika,aby podejść do urządzenia. Mocno pociągnąłem pręt, jednak dźwignia ani drgnęła. Moje usta wykrzywiły się w grymasie.
- Tam jest taki przycisk. - usłyszałem głos Harry'ego, który wciąż na mnie spoglądał - może musisz go nacisnąć? - spytał, uroczym ruchem poprawiając okulary.
Odchrząknąłem. Z doświadczenia wiedziałem, że naciskanie przycisków do miłosnych kolejek w opuszczonych parkach rozrywki nie należy do najlepszych pomysłów, jednak nie pozostało mi nic innego.
Musiałem sprawdzić, czy sprzęt działa- dużo lepiej... poznawać ciało partnera w ruchomej kolejce, prawda?
Nacisnąłem przezroczysty przycisk i pociągnąłem za dźwignię, która tym razem ustąpiła z łatwością.
Światła w miłosnym tunelu się zapaliły i teraz cały korytarz mienił się różnymi kolorami,z przewagą różu i czerwieni. Amorki, dotychczas nieruchomo stojące obok torów, teraz zaczęły kręcić się w koło udając, że strzelają z łuku, a przyjemna, romantyczna muzyka miło podgrzewała atmosferę. Szybko wsiadłem do wagonika, który po chwili ruszył, tocząc się ociężale po zardzewiałych torach, co chwila skrzypiąc i popiskując.
Twarz Harry'ego była szczęśliwa- przypominała trochę twarz małego chłopca, który właśnie otrzymał w prezencie gwiazdkowym wymarzoną zabawkę i teraz nie może się doczekać, aż będzie miał trochę wolnego czasu, aby się nią pobawić.
Brunet rozglądał się wokoło podziwiając kolorowe lampki i co chwila zmieniające się widoki tunelu - Amorki ustąpiły miejsca łabędziom, a potem latającym serduszko, które lubiły na nas wpadać.
- Jest... pięknie. - powiedział Potter z nieukrywanym zachwytem, zbliżając się do mnie maksymalnie i wtulając swoją głowę w moje ramiona.
Muzyka, która stawał się coraz bardziej... erotyczna sprawiała, że nie byłem w stanie dłużej wytrzymać.
Pragnąłem więcej. Chciałem chwycić Pottera tu i teraz, zręcznie rozpinając mu koszulę i wyrzucając ją na zardzewiałe tory. Myślałem nad jego ciepłym ciałem, które stopniowo poddawało by się moim dłoniom, gdybym zaczął je dotykać i o jego pełnych ustach, które idealnie dopełniały by się z moimi wywołując we mnie przyjemne uczucie gorąca i podmiecenia. Chciałem tak wiele, jednak nie potrafiłem się na to zdobyć- wiedziałem, że Harry nie przepada za nagłym i pełnymi pasji zwrotami akcji. Zdecydowanie bardziej wolał romantyczne i czułe gesty pokazujące miłość krok po kroku. Przygryzłem wargę, spoglądając na jego chłopięcą twarz.
Cholera, tak bardzo go chcę.

Otoczenie w tunelu znowu się zmieniło. Tym razem jechaliśmy pośród zabarwionej na różowo wody z płatkami róż i liliami na wierzchu. Znad rzek, które ciągnęły się po dwóch stronach torów, dochodził przyjemny zapach, przywodzący na myśl łąki pełne różnokolorowych kwiatów, które tylko czekały, aby ktoś je... zapylił.
- Kocham to miejsce. - powiedział Harry, spoglądając na mnie z rozmarzeniem. Położył mi ręce na ramionach, rozpoczynając namiętny pocałunek, który rozbudził we mnie huragan emocji.
Moje dłonie znalazły się w jego gęstych włosach, co chwila głaszcząc go po głowie, a ciało podporządkowani się jego woli. Przylgnęliśmy do siebie, czując się jakbyśmy zaraz mieli się złączyć i pozostać razem na zawsze.
W sumie, nie pogardziłbym taką propozycją. Kocham Harry'ego bardziej niż kogokolwiek innego na świecie.
Moje ręce zaczęły schodzić woli dół, wkrótce wkradając się pod jego koszulkę, a potem niżej,do jego spodni, ale on zdawał się zwracać na to uwagi. Wciąż mnie całował przy akompaniamencie skrzypcowej muzyki i kwiatowego zapachu unoszącego się w powietrzu.
- Kocham cię. - wyszeptałem mu na ucho, kiedy w końcu skończyliśmy się całować, zajmując się trochę innym rodzajem zabaw. Czułem tak wielkie podnieceniem, że nie byłem w stanie usiedzieć w miejscu. Objąłem jego wątłe ciało, zaczynając całować go po całej długości, począwszy od skroni, a potem stopniowo się znliżając. Nie potrafiłem się powstrzymać.
Czułem jak ciepło, które wzbudzał we mnie chłopak wybucha w moim środku tworząc pokazy sztucznych ogni, a miłość przepływająca przez moje serce jest tak wielka, że nie sposób ją opisać. Nasze usta atakowały się namiętnie, a języki były wprawione w dziki bój o dominację. Drżałem z nadmiaru emocji, a to zdawało się zachęcać Harry'ego do jeszcze dzikszych podrywów.
Zabawy w wagoniku byłyby idealnym planem na walentynki, gdyby tylko nie pech, który, jak można się spodziewać, był zawsze z człowiekiem w jego najszczęśliwszych chwilach.
Najpierw usłyszeliśmy zgrzyt i pisk, chociaż dźwięk dotarł do nas dopiero po chwili. Potem mały wagonik niespodziewanie przyspieszył, rozpędzając się i mknąc po zardzewiałych torach z zatrważającą prędkością.
Poczuliśmy, że spadamy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro