Rozdział 18
Najpierw ogłoszenie!!!
Kochani, nie wiem czy są tu fani ,,After'', ale ja osobiście kocham te książki i film i jakiś czas temu postanowiłam znaleźć oryginalną wersję i ją przeczytać, ale niestety na watt można znaleźć albo pojedyncze rozdziały, albo pierwsza część. Rozmawiałam o tym z moją znajomą i ona zaproponowała mi, że będzie tłumaczyć rozdziały z angielskiego, które znalazła na jakimś blogu, a ja będę je publikować i czytać czy okazji:) Dlatego zapraszam na pierwszą część After jeszcze z Harrym Stylesem w roli głównej:*
Przeczytajcie notatkę na dole:*
***
Są takie zmiany, które nie wyglądają tak spektakularnie jak nowa fryzura, samochód, czy sukienka. Są takie zmiany, których dostrzeżenie wymaga odpowiedniej ostrości i głębokości spojrzenia. Trzeba wejść we właściwą częstotliwość, żeby odczuć ich wibracje. Te zmiany wymykają się spod ludzkiej kontroli. Nie zawsze podążają po liniach prostych. Czasem przypominają spirale. I rządzą się swoimi, być może kwantowymi, prawami. Pojawiają się. Zaskakują. Harmonizują. Nie sposób ująć je w dłonie i pokazać światu. Możne celebrować je w ciszy. A one emanują. Przenikają powietrze. I dotykają innych.
Jeżeli jeszcze nie wiecie o co chodzi, to chodzi o uczucia, moi mili. Zmorę wielu nastolatków. Każdy z nas odkrywa je po trochu, ale tak właściwie musi minąć pewien czas, żeby nauczyć się z nich właściwie ,,korzystać''. Czasem odkrywamy niepożądane uczucia. Takich, których wcale nie chcemy, ale one na siłę budują sobie domek w naszym sercu i nie chcą się z niego wyprowadzić. I cóż, ja sama odkryłam właśnie tego typu uczucia. I mogłam się ich wypierać, ale prawda była taka, że już dawno przepadłam.
Ale może zacznijmy od początku....
***
Następne dni były dość pracowite. Popołudnia spędzałam na treningach drużyny cheerleaderek, a gdy wracałam to plackiem lądowałam na łóżku i musiało się stać coś naprawdę strasznego, żebym podniosła swój leniwy, aczkolwiek seksowny, tyłek. Moja kondycja wołała o pomstę do nieba.
W dodatku sporą część treningów spędzałam na kłótniach z Kimberly. Skakałyśmy sobie do gardeł i jestem pewna, że gdyby nie obecność dziewczyn to wydrapałybyśmy sobie oczy. Wszystko przez różnicę poglądów. Układy, które wybrała Kimberly miały dość.... wyzywające kroki. I choć osobiście nie byłam tym zachwycona to z zaciśniętymi zębami potrafiłam to jakoś znieść. Chodziło mi raczej o te wszystkie nowe dziewczyny, głównie pierwszaki, które nie były zachwycone wykonywaniem takich kroków w krótkich spódniczkach, a ja jako złote dziecko Miami High School musiałam reagować. Gówno wskórałam, rzecz jasna.
Dziś był ten dzień. To na dzisiejszy dzień tak długo wyczekiwali uczniowie Miami High School. Dzisiaj nasza szkoła gra z college'iem, który znajduje się niedaleko naszej szkoły. Od samego rana wszyscy powariowali. Uczniowie wraz z nauczycielami biegali po korytarzach ubrani od góry do dołu w barwy naszej szkoły.
Po mnie to raczej spływało. Bethany zniknęła gdzieś razem z Max'em, a dziewczyny omawiały szczegóły z Kimberly. Postanowiłam nie marnować czasu i poszłam się przebrać w swój strój.
Szybko pozbyłam się swoim wygodnych ubrań, a następnie ubrałam krótką bordową spódniczkę i tego samego koloru top, który kończył się przed pępkiem i na prawej piersi miał herb naszej szkoły. Na nogi wsunęłam białe podkolanówki z dwoma bordowymi paskami na samej górze. Burzę brązowych włosów związałam w wysokiego kucyka i przewiązałam go, tak dla odmiany, cienką bordową wstążką. Na stopy wsunęłam białe trampki, a w dłonie złapałam biał-bordowe pompony.
Ledwo postawiłam nogę na trawie, a mój wzrok już powędrował w stronę Matt'a, który wyglądał tak kurewsko seksowanie w tym stroju i ze skupieniem podbijał piłkę jedną nogą.
-Cześć Ashley- usłyszałam głos obok siebie
-Cześć Caleb- mruknęłam
Chłopak rok temu skończył liceum i poszedł do college'u w Miami. Wyglądał naprawdę dobrze w stroju piłkarskim i byłam zła sama na siebie, że to przyznałam.
-To dasz się wyciągnąć na tą kawę?- zapytał uśmiechając się lekko
Czułam, że ktoś mnie obserwuje, a wręcz wypala dziurę w moich plecach, dlatego zdezorientowana obróciłam głowę od razu łapiąc wzrok Matt'a. Wydawał się... zły? Zrobiłam minę mówiącą ,,O chuj ci chodzi?'', a gdy chłopak ruszył w naszą stronę, obróciłam się w stronę Caleb'a.
-Dam ci znać- odpowiedziałam uśmiechając się lekko
I właśnie w tym momencie poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Przyjemny męski zapach dotarł do mojego nosa i cholera, kolana się pode mną ugieły. Matt nigdy nie zachowywał się w ten sposób, ale jeśli powiedziałabym, że mi się to nie podoba to skłamałabym.
-Czy coś się stało, kochanie?- zapytał wyraźnie akcentując ostatnie słowo
kochaniekochaniekochanie
-Nie, dlaczego?- odparłam na chwilę obracając głowę do tyłu, a on wzruszył ramionami i umieścił głowę na moim ramieniu.
choleracholeracholera
-W takim razie czekam na wiadomość- mruknął Caleb, który jest teraz widocznie wkurzony- Do zobaczenia, Ashy
A potem odszedł trącając Matt'a ramieniem. Okeeej.
-Czego chciał?- zapytał Matt nadal mnie obejmując
-Zapytał czy pójdę z nim na kawę- odpowiedziałam lekko
-Yhym... Nie pójdziesz- mruknął sunąc dłońmi po mojej talii- Powiedział do ciebie Ashy, a tylko ja mogę do ciebie tak mówić
Wywróciłam tylko oczami, ale to dlatego, że nie byłam w stanie niczego powiedzieć. Moje serce biło jeszcze szybciej niż dotychczas. Co ty ze mną robisz, dupku...
-Gomez, rozgrzewka!- krzyknął trener- Później pomigdalisz się z dziewczyną!
Chłopak jedynie lekko się zaśmiał i odkrzyknął, że zaraz przyjdzie. Mimo wszystko teraz wszyscy patrzyli na nas, a ja nie chciałam zdobyć łatki kolej zdobyczy Matt'a na jedną noc.
-Rumienisz się tak słodkoo- mruknął dotykając ręką mojego rozgrzanego policzka- Muszę iść, ale najpierw chce dostać coś motywującego od mojej ulubionej cheerleaderki
-Masz na myśli Kimberly?- zapytałam głupio
-Nope- pokręcił przecząco głową, a następnie położył swoje duże ręce na moich biodrach- Chodziło mi o ciebie, Ash
Jeżeli moje serce wcześniej biło szybko to teraz mogli je usłyszeć na całej Florydzie. Nie dałam rady powstrzymać uśmiechu, który wpłynął na moją twarz.
-Chcesz kopniaka na szczęście?- zaśmiałam się nerwowo
-Chce buziaka- odparł wprost, a moje oczy niemal wyszły z orbit
-Ludzie się patrzą- szepnęłam
-Co z tego?- zapytał głupio, a ja z wielkim westchnięciem i ociąganiem stanęłam na palcach i złożyłam na jego policzku delikatny pocałunek
-Nie tu- pokręcił głową, a następnie palcem wskazał swoje usta
Gdy przez chwilę stałam nieruchomo, zawstydzona dużą publicznością, która nas obserwowała, a trener ponownie zawołał chłopaka, ten postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i złożył na moich ustach delikatny jak piórko pocałunek.
-Już nie mogę się doczekać aż któregoś dnia zdejmę z ciebie ten cholerny strój- mruknął wprost do mojego ucha, a następnie poszedł w stronę drużyny, posyłając mi jeszcze swój łobuzerski uśmiech.
Jutro będę na językach całej szkoły. Ja, Ashley Hood, która od zawsze stała w cieniu i starała się nie wychylać. Akurat dzisiaj mam to w dupie!
Przez chwilę stałam sparaliżowana w tym samym miejscu. Uniosłam rękę i delikatnie przejechałam nią po swoich ustach, na których jeszcze niedawno spoczywały usta jego. Co prawda ten pocałunek nie trwał nawet 5 sekund, ale jego usta styknęły się z moimi.
Jakie on ma cudowne wargi...
-Już teraz wiem, dlaczego wyniósł cię po tej imprezie u was- usłyszałam obok głos Beth- Leci na ciebie, a ty na niego
-Czekaj, co?- zapytałam zdezorientowana- To on zabrał mnie wtedy z tego stołu?
-No tak- odparła jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Wewnątrz mnie rozlało się przyjemne ciepło, a te głupie pasożyty w moim brzuchu uporczywie dawały o sobie znać.
-To ty nie wiedziałaś?- zapytała moja przyjaciółka, a ja machnęłam na to ręką i pobiegłam do rozgrzewających się dziewczyn.
Za dużo informacji jak na jeden dzień....Z dużo wrażeń jak na jeden dzień....
Chwile później chłopaki wbiegli na boisko, a my tuż za nimi, dumnie prezentując wyćwiczone figury gimnastyczne.
Szybko wykonałyśmy nasz układ, a ja za każdym razem, gdy podniosłam głowę natrafiałam na zafascynowane spojrzenie Matt'a. Dlatego dawałam z siebie wszystko, choć zawsze wolałam pozostać z boku.
Co się z tobą dzieje, Ashley?
Później wszystko działo się bardzo szybko. Napięcie między Matt'em a Caleb'em podczas gry zauważył chyba każdy. Co chwila jeden albo drugi leżał na trawie gryząc piach. W pewnym momencie, gdy Matt biegł do bramki mając stuprocentową sytuację na strzelenie bramki, Caleb, który próbował go dogonić, podłożył mu nogę.
Hałas jaki dotychczas panował nagle ucichł. Tym razem chłopak nie wstał, a leżał na trawie trzymając się, jak podejrzewałam, bolącą nogę. Potem wpadł zespół ratowników i zniesiono go z boiska.
Mecz wznowiono dopiero po kilku minutach i choć bardzo chciałam to nie pozwolili mi iść zobaczyć co z Matt'em.
Dopiero później dowiedziałam się, że zabrali go do szpitala. I przysięgam, że nigdy w życiu tak bardzo się o nikogo nie martwiłam. Miałam ochotę udusić Caleb'a gołymi rękoma. Po moich policzkach spływały strumienie łez, a ja sama niewiedziałam, dlaczego tak zareagowałam.
Nawet się nie przebrałam, a zabrałam tylko szybko swoje rzeczy i pobiegłam do samochodu od razu udając się w stronę szpitala.
Bałam się o niego....
Jeszcze chyba nigdy w życiu nie złamałam tylu przepisów ruchu drogowego na raz, a nie oszukujmy się, byłam fatalnym kierowcą.
Dopiero, gdy stanęłam w korku, wyklinając wszystkich i wszystko, zdałam sobie sprawę, że mi na nim zależy, że Matt wcale nie jest mi obojętny.
Zdałam sobie sprawę, że się w nim zakochuję...
I wcale tego nie chciałam....
***
Kochanie moi, ja chciałam wam tylko powiedzieć żebyście nie myśleli, że teraz będzie kolorowo... Ten rozdział jest trochę za bardzo cukierkowy jak na sam początek, ale uwierzcie mi, ta dwójka będzie skakać sobie do gardeł jeszcze niejednokrotnie, więc nudy nie będzie
Tu nie będzie tak kolorowo jak w TNTP i ABJD....
ROZDZIAŁ PORZUCONEGO NARZECZONEGO JUTRO BO DZISIAJ JUŻ PADAM
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro