Pasja Dereka i piwnica
Derek
Kiedy się obudziłem, ona leżała na plecach. Była taka spokojna i wyglądała pięknie. Jej długie blond włosy rozsypywały się na poduszce, a słońce padało na jej twarz. Miała lekko rozchylone usta i zaróżowione policzki. Zacząłem robić jej zdjęcia ale nie trwało to długo.
- Czemu mnie fotografujesz?
- Można powiedzieć, że to moja pasja, a ty akurat byłaś pod ręką.
Julia
Ktoś zadzwonił do drzwi, a Derek poszedł sprawdzić kto to. Po chwili wrócił na górę z jakimś mężczyzną, który zaczął się do mnie zbliżać. Próbowałam walczyć ale złapał mnie za rękę i poczułam ukłucie i straciłam przytomność. Kiedy się obudziłam, wciąż leżałam na wielkim łóżku w tym samym pokoju z ładnymi niebieskimi ścianami i oknami zasłoniętymi białymi zasłonami. Wkurzona podeszłam do drzwi ale były zamknięte. Zaczęłam w nie walić pięściami. Otworzyły się gwałtownie i pojawił się w nich Derek. Byłam zła, bo pozwolił, żeby jakiś nieznajomy coś mi podał. Nawet nie wiedziałam co to była za substancja i co zrobił mi ten koleś kiedy straciłam przytomność.
- Jeśli jeszcze raz będziesz walić w te cholerne drzwi, to pożałujesz! - wrzasnął.
- To ty pożałujesz jeśli mi zaraz nie powiesz co ten facet mi podał!-Zaśmiał się szyderczo.
- To był zwykły lek usypiający.
- Czemu mnie uśpiłeś?! - spytałam wściekła.
- Bo musiałem wyjść, a nie ufam ci na tyle, żeby podczas mojej nieobecności zostawiać cię przytomną. Nie ufam nawet moim ochroniarzom.
Na mojej szafce nocnej stała szklanka z wodą. Podniosłam ją i chlusnęłam na niego cieczą. Od razu tego pożałowałam, bo Derek popchnął mnie brutalnie na ścianę.
- Nigdy tego nie zrozumiesz?! - wrzasnął.
Zaśmiałam się.
- Denerwujesz się, bo wylałam na ciebie wodę? Co ja mam powiedzieć kiedy ty mnie odurzyłeś?
Dostałam w twarz, ale się nie bałam. Zrobiło mi się jednak przykro, bo zaczęłam wierzyć, że w nim jednak było coś dobrego. Chciało mi się z tego powodu płakać, ale zacisnęłam pięści.
- Tyle tylko potrafisz? Za każdym razem uderzyć mnie w twarz?! Jesteś żałosny - mówiłam to, co myślałam.
- Zamknij się!
- Bo co? Uderzysz mnie? Śmiało...w końcu tylko tyle potrafisz - prowokowałam go.
Dostałam pięścią w brzuch. Zatoczyłam się i upadłam na ziemię, trzymając się za bolące miejsce. Mężczyzna ukucnął obok mnie i podniósł moją brodę tak, że patrzyłam mu w oczy.
- Zaczynasz mi działać na nerwy.
Znowu dostałam w twarz.
- Jesteś rzeczą. Nic nie znaczysz. Dla nikogo. Jesteś. Moją. Zabawką.
Plunęłam mu w twarz. Czerwony ze złości złapał za moje włosy i wyprowadził z domu. Minęliśmy kilku ochroniarzy, którzy bez słowa obserwowali całą tę szopkę. Skierował się na tyły. Wprowadził mnie do piwnicy i przykuł łańcuchami do ściany.
- Posiedzisz tu, ty wredna zdziro. Bez żarcia i picia. Może wtedy nabierzesz do mnie szacunku
.- Nawet osioł nie obdarzy cię szacunkiem, bo nie jest tak głupi.
Znowu oberwałam w twarz po czym Derek wyszedł. Czułam na policzku tępe pulsowanie. Musiał być już wieczór, bo zrobiło się bardzo chłodno. Zaczęłam się trząść z zimna. Do tego nie miałam się czym przykryć. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o kolana ale błogosławiony sen nie przychodził. Niska temperatura strasznie dawała się we znaki. Jak mogłam wczoraj myśleć, że w Dereku jest coś dobrego? On ma serce z kamienia. Po długim czasie udało mi się zasnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro