Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 2 Wspomnienia Dereka

Alice patrzyła na mnie,a wiej wzroku było coś co mnie martwiło.

-O co chodzi Alice?

-Derek...zranisz Alexa,dobrze wiesz,jak twojemu bratu zależy na tym żebyś to ty zajął miejsce ojca,on tak się starał żebyś to był ty,nie rób tego Derek...oddaj to ojcu i zajmij jego miejsce.

Alice pogłaskała mnie po policzku i się uśmiechnęła.Wiedziałem jak Alexowi zależy na tym żebym zajął stołek,ale on powinien zrozumieć dlaczego tego nie zrobię.Wstałem i powiedział.

-Poczekaj tu Alice,idę porozmawiać z Alexem,wytłumaczę mu...on na pewno zrozumie i mnie zastąpi,jest moim bratem.

-Mam nadzieje że wiesz co robisz Derek,ale Alex nie będzie zadowolony,stracisz go Derek.

Ubrałem się i pocałowałem Alice.Wyszedłem z pokoju i poszedłem do pokoju Alexa,kiedy tam dotarłem zapukałem,Alex otworzył mi drzwi,a ja wszedłem do środka.

-Coś się stało Derek?

-Chcę pogadać.

-Słucham cie.

Wziąłem głęboki wdech,bałem się że Alex nie zrozumie,możliwe że Alice ma racje i stracę jedynego brata,ale ja kocham Alice bez niej czuję się pusty i jestem nikim,Alex powinien to zrozumieć.

-Słuchaj Alex ja...Jakby to powiedzieć?...Ja zamierzam oddać ci stołek ojca.

Kiedy tylko to powiedziałem,Alex się zaśmiała i powiedział.

-Chyba żartujesz?...Derek powiedz mi że żartujesz...proszę cię Derek,powiedz że robisz sobie ze mnie jaja.

Spojrzałem na Alexa,znów wziąłem głęboko wdech i powiedziałem.

-Nie żartuje,zamierzam oddać ci stołek ojca.Nie zamierzam być szefem,mogę być prawą ręką.

-To przez nią prawda?

-Tak.

Alex wstał,a ja zrobiłem to samo.

-Powiedź mi Derek.Kim ona dla ciebie jest?Dlaczego stała się ważniejsza ode mnie co?

-Ja ją kocham Alex,ona jest dla mnie wszystkim,jest wszystkim co mam.Kocham cie bracie,ale jeśli zostanę szefem,każdy inny gang będzie chciał mnie w jakiś sposób zranić,a ona będzie pierwsza do odstrzału,tak jak kiedyś zrobili to z naszą matką.Nie dam jej tknąć palcem Alex,ale jeśli zostanę szefem,prędzej czy później się to stanie,a ja nie będę w stanie jej ochronić.

-Więc ja ci pomogę.

-Wtedy stracę i ciebie i ją,a uwierz mi...nie zamierzam oglądać zwłok brata i ukochanej.Alex proszę cie...zrozum mnie.

-Nie mogę Derek.Robiłem wszystko byś został szefem,a ty wybierasz te bogatą dziewczynę.Ja się nie liczę?Pracowaliśmy tak ciężko na stołek ojca.A ty mi mówisz że rezygnujesz z tego,na co tak długo pracowaliśmy? 

-Alex wybacz mi,ale ja naprawdę ją kocham i zrobię dla niej wszystko,co będzie trzeba.

Wyszedłem od Alexa i zmierzałem w stronę gabinetu ojca.Alex jest wkurzony,ale mam nadzieje że mi to kiedyś wybaczy i zrozumie.Dotarłem do gabinetu ojca i zapukałem i wszedłem do środka.

-Co cię do mnie sprowadza synu?

Wyjąłem z kieszeni wisiorek,a ojciec się odezwał.

-Czy to jest...

-Tak ojcze to jest ten diament.Dam ci go jeśli Alice stanie się częścią rodziny?

Ojciec się zaśmiał wstał z stołka i powiedział.

-Chcesz żeby Alice należała do gangu?

-Tak i żeby to Alex,dostał twój stołek.

Ojciec spoważniał ,podszedł do mnie i powiedział.

-Dobrze to przemyślałem synu?Rozmawiałeś z bratem?

Kiwnąłem głową na znak że z nim rozmawiałem i wziąłem wdech i powiedziałem.

-Niestety,nie przyjął tego dobrze.

-W takim razie rozumiesz,że jeśli Alice będzie należeć do naszej gangu,a Alex zostanie szefem,to właśnie on będzie przydzielał zadania,a on jej nienawidzi,więc jak rozumiesz...będzie przydzielał jej te najtrudniejsze z myślą,że w końcu na którejś z nich nie wróci,a wtedy odda ci stołek,a ty zrozpaczony przyjmiesz propozycje,bo będziesz chciał się zemścić. 

Ojciec ma racje.Tylko czemu mi to mówi?Nigdy nie udzielał nam rad,jak każdy ojciec swoim dzieciom.Zawszę mówił że musimy uczyć się na błędach,nie ważne jak bolesnych.

-Mówię ci to synu,bo ja straciłem miłość mojego życia i wiem jak to jest,to potworny ból,dlatego synu,zajmiesz mój stołek i zrobisz wszystko żeby...Alice była bezpieczna,a ja ci w tym pomogę jak będę mógł.

-Dziękuje tato.

Przytuliłem ojca i wtedy otworzyły się drzwi,a do gabinetu wszedł Alex.

-Ojcze powiedz że,przyniosłem papiery.

-Nie bój się Alex,zostaniesz prawą ręką Dereka,zasiądzie na moim stołku.Od jutro to jego biuro,właśnie przyniósł mi diament.

Alex spojrzał na mnie i go zatkało.

-Gdzie go znalazłeś?

-To śmieszne,był na niej przez cały czas.Miała racje że każdy jest ślepy.

Zaśmiałem się i wyszedłem.Od tej rozmowy minęło pół roku,Alex cały czas jest wkurzony,ponieważ prawię cały czas spędzam z Alice,a mało czasu poświęcam innym sprawą,ale mnie to nie obchodzi jestem z nią taki szczęśliwy,chcę z nią spędzić,resztę życia.Siedziałem właśnie w gabinecie,kiedy Alice weszła i usiadła mi na kolach.

-Muszę ci coś powiedzieć.Jestem taka szczęśliwa że nie wiem jak zacząć.

-Spokojnie kwiatuszku.

-Jestem w ciąży Derek,będziemy mieli dziecko.Cieszysz się?

Przytuliłem i pocałowałem Alice.

-Tak kwiatuszku,nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo.

Kiedy to powiedziałem dotarło do mnie że muszę odejść z gangu oni muszą być bezpieczni nie pozwolę żeby coś im się stało,zostanę ojcem,jestem taki szczęśliwi,dzięki temu już na zawszę będziemy razem.

Alex

Właśnie wchodziłem do Dereka,kiedy usłyszałem jak Alice mówi mu,że jest w ciąży.Teraz na pewną będzie chciał odejść,już ja dopilnuje żeby tego nie zrobił,mam już jej dość.

Derek

Od tego,kiedy Alice mi powiedziała że jest w ciąży,minęły dwa miesiące powiedziałem Alexowi że jutrzejsze spotkanie z przyjaznym nam gangiem będzie ostatnie,potem odchodzę.Ojciec jest szczęśliwy że będzie miał wnuka albo wnuczkę,dlatego poparł moją decyzje,Alice szykuje nasz ślub,nigdy nie sądziłem że będzie mi dane być tak szczęśliwym.Alice i ja siedzieliśmy w gabinecie czekając na przyjazny nam gang Tygrysów.Po godzinie wszedł Alex z gangiem Tygrysów.Przywitałem się z szefem gangu Tygrysów i powiedziałem że pójdę powiedzieć żeby mój człowiek zaczął pakować broń do ich furgonetki.To co zastałem kiedy wróciłem mnie przeraził.Alex leżał na ziemi nieprzytomny,a Alice leżała na podłodze krwawiąc z brzucha podbiegłem do niej i złapałem ją w objęcia i zacząłem uciskać miejsce gdzie mocno krwawiła.

-Alice...już jestem,wszystko będzie dobrze,jestem z tobą.

-D-derek...przyszedłeś...nie płacz misiu.

Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer na pogotowie i kiedy chciałem dzwonić,ona złapała rękę w której trzymałem telefon i powiedziała.

-Nie D-Derek...to nic nie da,obiecaj mi...

-Nie nic nie mów,wyjdziesz z tego,wszystko będzie dobrze.

Wiedziałem że umiera,ale dlaczego teraz?Dlaczego beze mnie?Mieliśmy umrzeć starzy i szczęśliwi.Boże dlaczego mi ją zabierasz?Alice dotknęła mojego policzka i powiedziała.

-Obiecaj mi Derek...że...że nie będziesz chciał się mścić,znajdź sobie dziewczynę która cię pokocha,tak jak ja kocham ciebie.

-Nie chce nikogo innego.Ja chcę ciebie Alice,nie waż mi się odchodzić z tego świata.

-Ja zawszę będę przy tobie,nigdy cię nie zostawię,kiedyś się znowu spotkamy i wtedy...będziemy żyli długo i szczęśliwie.Kocham cię...Derek.

-Nie.Alice...otwórz oczy...Słyszysz?Nie możesz mnie teraz zostawić,nie jestem na to gotowy,nie zostawiaj mnie kwiatuszku.

Łzy nie chciały przestać lecieć,płakałem.Trzymałem ją w objęciach i płakałem,kiedy poczułem że ktoś klepie mnie po ramieniu,zrozumiałem że to Alex.

-Obiecałeś...że ją obronisz,że nie pozwolisz zrobić jej krzywdy.Dlaczego to się stało Alex.

-Derek musisz ją zostawić,ona nie żyje.

-Pytałem dlaczego to się stało?Dlaczego ty byłeś,tylko nie przytomny,a ona i moje dziecko nie żyją?

-Mam się tłumaczyć że walnęli mnie w  głowę,a ją zastrzelili?Derek,powiedz mi,skąd miałem wiedzieć że gang z który od tylu lat nam pomaga,zrobi coś takiego?Jesteś wkurzony rozumiem,ale nie mścij się na mnie,tylko na nich.

-Nie mogę.Obiecałem jej to.

-Co teraz zrobisz?

-Pochowam ją,a potem wezmę z tą wszystkie moje rzeczy i nigdy więcej tu nie wrócę,nigdy więcej nie będę się babrał w tym gównie.

-Ale Derek,jesteś szefem.To że zabili ci ukochaną nic nie znaczy znajdziesz sobie inną.

-Zamknij się.Nie znajdę innej,inne dziewczyny to nic nie warte kobiety,żadna jej nie zastąpi.

Od pogrzebu minął tydzień,a ja pakowałem ostatnie pudło do auta.

-Jesteś mięczakiem Derek.

-A ty bezdusznym kretynem Alex.

-Jeszcze tu wrócisz z podkulonym ogonem,będziesz błagał bym przyjął cie z powrotem.

-Nigdy tego nie zrobię.Zegnaj Alex.

-Do zobaczenia Derek.

Straciłem najważniejszą osobę w moim życiu która nosiła moje dziecko,zabili ich oboje,a ja nie byłem w stanie nic zrobić,powinienem odejść...jak tylko powiedziała mi że jest w ciąży.Czemu posłuchałem Alexa?Jak mogłem na to pozwolić.

-Derek wszystko w porządku?Czemu płaczesz?

Usłyszałem głos Julki,była koło mnie,ciekawe jak długo tu stoi i jak to się stało że jej nie zauwarzyłem?


   

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro