Część 1 Wspomnienia Dereka
Hej wam wróciłam.Chce podziękować wszystkim którzy mnie wspierali i byli ze mną,to wiele dla mnie znaczy.Nie pisałam sporo czasu,bo jak wiecie za pewne,nawet osoba która mówi sobie że to tylko głupie komentarze,to czasami wpadają takie myśli.A co jeśli po prostu się do tego nie nadaje?Co jeśli oni mają racje,że jestem beznadziejna,że powinnam skasować książkę?Co do kasowanych komentarzy,kasowałam niektóre z nich bo mam prawo,nie chce żeby pod moją książką znajdowały się wulgaryzmy i życzenie mi śmierci i to chyba normalne,że skasowałam te komentarze,bo nie chce ich widzieć.Niektórzy powiedzą że skasowałam też ich zdania na temat mojej książki,skasowałam,bo włożyłam w te książkę moje uczucia i mój czas i komentarze typu "moje zdanie na temat twojej książki jest takie,że jest gównem i od jej przeczytanie traci się wzrok" i inne tego typu komentarze.Jeśli aż tak ci się nie podoba,to nie czytaj,nie karze ci czytać do końca i pod każdym rozdziałem zostawiać komentarz.Druga sprawa która mnie boli jest taka że niektóre osoby oskarżają mnie o plagiat,sprawa już dawno została wyjaśniona z tamtą dziewczyną.Po co do tego wracać?To dotyczy jej i mnie, nie was.Był pewien moment kiedy chciałam się poddać,ale powiedziałam sobie-nie,masz tylu czytelników którzy cie wspierają i czekają na rozdział nie możesz ich zawieść,dlatego postanowiłam napisać rozdział który już dawno chciałam napisać i chce zadedykować go wszystkim którzy ze mną byli i mnie wspierali,wszystkim którzy mi wierzą.Nie piszę żeby być na pierwszym miejscu,piszę bo to kocham,dlatego skończę te książkę,wiem że moja ortografia nie jest dobra,ale starałam się ją poprawić,mam nadzieje że widać poprawę.Wybaczcie że się tak rozpisałam,ale czułam że muszę to napisać,a teraz moi mili zapraszam do czytania,mam nadzieję że rozdział się spodoba,miłego czytania i jeszcze raz dziękuje wszystkim którzy mnie wspierali,to dzięki wam skończę te książkę.
Od naszej kłótni minął tydzień.Siedząc na kanie myślałem o Alexie,nie jestem w stanie wrócić do tej roboty,nie wrócę do niej.To co się wtedy wydarzyło,na zawsze zostanie w mojej pamięci.
Wspomnienia Dereka
-Derek.Mamy to.Ojciec nam powierzył to zadanie...musimy tylko ją złapać i wyciągnąć z niej gdzie jest diament,a potem zdobyć okup za nią i wreszcie będziesz szefem.Derek ojciec oda ci stołek,ty będziesz szefem,a ja twoją prawą ręką,będzie tak...jak sobie wymarzyliśmy.
-Alex...bracie,nigdy bym tego nie osiągną,gdyby nie ty.Pamiętaj o tym.
Uściskałem brata i poszliśmy pod domu znanych bogaczy,czyli Benett'ów.
-Dobra zaraz powinna wyjść.Pamiętajcie co ma cie robić jak skręci.
-Niech się szef nie boi.
-Za niedługo powinna wyjść.
Siedzieliśmy z Alexem w furgonetce i czekaliśmy aż nasi ludzie załatwią sprawę,już po chwili dziewczyna znalazła się nieprzytomna w furgonetce.Dojechaliśmy do siedziby i przybiliśmy sobie z Alexem piątkę,na znak że nam się udało.Nasi ludzie zanieśli dziewczynę do wyznaczonego pokoju a my z Alexem,poszliśmy do gabinetu ojca.Jak tylko weszliśmy ojciec odezwał się uradowany.
-Świętnie się spisaliście.Derek jestem z ciebie dumny,cieszę się że to właśnie ty,zajmiesz moje miejsce synu.
-To dzięki Alexowi do on obmyślił większość planu.
-Świetnie się spisałeś Alex,będziesz świetną prawą ręką Dereka.
Kiedy już miałem coś powiedzieć,do gabinetu wszedł Carl zaufany człowiek Alexa.
-Przepraszam że przeszkadzam szefie,ale Alex kazał mi powiedzieć jeśli dziewczyna się obudzi.
Alex kiwnął głową na Carla,na znak że może już iść.
-Wybacz ojcze,ale musimy dokończyć sprawę,dopiero wtedy zasłużymy na twój stołek.
-Mój drogi syn Alex,jak zawsze dokładny.No dobrze,idźcie.
Poszliśmy do pokoju w którym trzymaliśmy dziewczynę.Myślałem że kiedy wejdziemy,dziewczyna będzie się szarpać,płakać i wołać o pomoc,ale kiedy weszliśmy...ona się wyprostowała,jak na damę przystało i się odezwała.
-Nic wam nie powiem,a mój ojciec nie da wam okupu,jeszcze nigdy tego nie zrobił,to chyba pokazuje jak bardzo mnie kocha prawda.
Alex się zaśmiał i powiedział.
-Na pewno cię kocha,a jeśli nie da nam tego czego chcemy,to cię zabijemy,bo będziesz bezużyteczna.
Dziewczyna się zaśmiała i natychmiast odpowiedziała Alexowi.
-W takim razie kretynie zrób to teraz,bo prędzej odgryzę sobie język niż wam cokolwiek powiem.A tak przy okazji,badziewny plan na porwanie,to było zbyt klasyczne,to moje piąte porwanie i jak mam dać wam ocenę,to już w nudniejszy sposób porwać się mnie nie dało.
Myślałem że Alex ją wyśmieje,ale się myliłem on się wkurzył i ją uderzył w twarz.Wiem że jest naszą niewolnicą,ale to kobieta,kobiet się nie bije.Dlatego też się odezwałem.
-Co ty robisz Alex?
-Ona się ze mnie naśmiewa.Czy ona w ogóle wie,ile trzeba pracy żeby zaplanować porwanie,tak żeby nikt nie widział,że porywasz człowieka?
-Ale nie musi...
Nie dane mi było dokończyć,bo usłyszeliśmy śmiech dziewczyny,kiedy przestała się śmiać odezwała się.
-Zachowujesz się jak byś miał pięć lat,albo mniej.Jestem Alex i jestem złym porywaczem idę się poskarżyć,jak sądzę bratu albo kumplowi,bo porwana dziewczyna się ze mnie naśmiewa.
Dziewczyna znowu się zaśmiała i spojrzała na mnie,po czym powiedziała.
-Niech zgadnę.Ty odgrywasz dobrego bandziora,a ty złego bandziora,to takie...jak to ująć...a już wiem,żałosne.Jesteście po prostu,nudni i żałośni.
Alex już podnosił rękę żeby ją uderzyć,ale złapałem jego rękę i powiedziałem.
-Dość.Z tego co wiem masz na imię Alice,więc droga Alice...chcę tylko wiedzieć gdzie twój tatuś schował,drogocenny diament?
Alice westchnęła i spojrzała na mnie ze znudzeniem,a potem powiedziała.
Wy wszyscy tylko o tym głupim diamencie,dajcie se siana ludzie,a tak poza tym,to nigdy go nie znajdziecie,bo każdy z was jest ślepy.
Spojrzałem na nią,a potem na Alexa i powiedziałem.
-Dość na dzisiaj.Alex idź,powiedź ojcu że będzie ciężej niż sądziliśmy.Dzisiaj ja z nią zostanę.
Alex spojrzał najpierw na nią,a potem na mnie i wyszedł.Alice na mnie spojrzała i się uśmiechnęła.
-Jesteś pewien że tu pasujesz?
-Co masz na myśli?
Może to,że normalny porywać,nie broni złapanej przez niego zwierzyny.Alex tu pasuje i to całkiem nie źle,ale ty jesteś zbyt miły,zbyt niewinny i delikatny.Możliwe że jesteś lepszym przywódcą niż katem,bo na pewno nie lubisz zabijać.Mam racje?
-Może.
-Za pewne pamiętasz każdą osobę,której odebrałeś życie i za pewnie się obwiniasz,mówisz sobie że...na pewno było inne wyjście.
-Skąd możesz to wiedzieć?Nie znasz mnie.
Skąd ona to wie?Czemu czuje się,jak by czytała mi w myślach?
-Jesteś taki jak ja.Udajesz,chowasz przed innymi,każde prawdziwe uczucie.
-W takim razie,ty musisz być przerażona tym,że tu jesteś.
Alice się zaśmiała i powiedziała.
-A jaki normalny człowiek by nie był misiu?Porwał mnie jakiś denny gang,być może tym razem zginę,do tego siedzę z facetem którego imienia nawet nie znam,być może jest psychopatą...
Zaśmiałem się i jej przerwałem,chyba zaczynam lubić te dziewczynę.
-Hej...Gdybym był psychopatą,to obudziłabyś się w jakimś opuszczonym szpitalu,albo w jakimś innym opuszczonym miejscu,drzwi zostawił bym otwarte żebyś mogła szukać ucieczki,której pewnie i tak byś nie znalazła,a ja bym na każdym kroku cie czymś tam straszył,albo gonił cie z jakąś piłą,ty byś uciekała,ale ja i tak bym cię dopadł i zabił.Przy okazji nazywam się Derek.
Łał,jestem pod wrażeniem.Mogę wiedzieć ile filmów o psychopatach się naoglądałeś?
-Ani jednego,koledzy za to oglądają czasami,więc opowiadają co się wydarzyło.
-Słuchaj,możesz mnie rozwiązać obiecuje że będę grzeczna i nie uciekną...dopuki ty będziesz w pobliżu.
-A to niby czemu mam cię rozwiązać?Skąd wiesz że tylko się podlizuję żebyś mi wszystko wyśpiewała?
Alice się zaśmiał i powiedziała.
-Misiu,ty nie umiesz kłamać,masz to wypisane na twarzy,może cie kiedyś nauczę kłamać.
Od tego dnia uprosiłem,a raczej wybłagałem ojca że sam zajmę się Alice,że wyciągnę od niej gdzie jest diament.Alice chodziła że mną po całej siedzibie,połowa chłopaków naprawdę ją polubiła i ja także.Minęły trzy miesiące,a ja tak ją polubiłem że zdążyłem się w niej zakochać,była inna,coś w niej było co mnie do niej przyciągało,a za razem zmieniało w kogoś lepszego.Pewnego dnia siedzieliśmy u mnie w pokoju,ona leżała na łóżku,a ja wypełniałem papierkową robotę,przerwałem kiedy usłyszałem jej piękny i słodki głos.
-Derek,muszę ci coś powiedzieć.
Alice usiadła,a ja zająłem miejsce koło niej,spojrzałem na nią,uśmiechnąłem się i powiedziałem.
-Słucham kwiatuszku.
Alice posmutniała spojrzała na mnie i powiedziała.
-Mój ojciec,naprawdę nie da wam,tego czego chcecie.Mój ojciec nigdy mnie nie uratował,zawsze znajdowałam kogoś tak miłego jak ty,a potem kiedy wiedziałam że on mi ufa...uciekałam,można powiedzieć że miałam szczęście.Nigdy nikt się o mnie nie troszczył,ty jeden się o mnie troszczysz,ja nie chce tym razem odchodzić,chcę zostać tu z tobą na zawsze Derek...chce być z tobą zawsze.
-Alice...ja...
Nie dała mi dokończyć,znowu się odezwała.
-Derek proszę,ja chcę tu zostać...chce tu zostać z tobą,jesteś jedyną osobą której ufam,zawsze przy mnie jesteś,więc pozwól mi być przy tobie,bo kiedy z tobą jestem to czuje się jak księżniczka,ja chyba cie kocham Derek.
Chciałem coś powiedzieć,ale ona mnie pocałowała,a każdy nasz pocałunek był co raz bardziej namiętny i pełen uczuć,te noc po raz pierwszy spędziliśmy razem,była tak piękna i niewinna,nikomu nie pozwolę jej skrzywdzić.Kiedy się rano obudziłem,byłem szczęśliwy jak nigdy,dziewczyna którą kochałem leżała obok mnie,pocałowałem ją delikatnie w szyje,a ona się zaśmiała i odwróciła się w moją stronę.
-Dzień dobry Kwiatuszku.
-Dzień dobry misiu.Wiesz chce ci coś powiedzieć.
-Co takiego?
-To cudowne uczucie,nie bać się i nie uciekać,kocham cię Derek.
-Obiecuję ci kwiatuszku że nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić,będę cię bronił,nawet jeśli przepłacę to życiem.
Alice dotknęła moje policzka i mnie pocałowało,po czym powiedziała.
-Kocham cie Derek,nigdy nikogo tak nie kochałam.Masz wesz to,wiem jakie to dla ciebie ważne,zrób z tym co chcesz,mnie się to i tak nie przyda,a przysporzy tylko kłopotów.
Alice ściągnęła naszyjnik i dała mi go ręki.
I wtedy do mnie dotarło co ona mi daję,to był ten diament,miała go cały czas na sobie.
-Ojciec ma w sejfie podróbkę,powiedział żebym nigdy nie zdejmowała wisiorka,bo to nie jest podróbka,powiedział że czy idioci się nie połapią że mogę mieć go na sobie.Mój ojciec nigdy mnie nie kochał,przynajmniej nigdy tego nie okazał.
Pocałowałem ją i byłem jeszcze bardziej szczęśliwy.
-Alice,czy ty wiesz co to oznacza?To znaczy że będziesz mogła tu zostać na zawszę.
-Jak to?-Dam ojcu ten wisiorek,powiem mu że go dostanie,jeśli wprowadzi cię do naszej rodziny.Wszystkiego cię nauczę będziesz tak dobra jak ja,a nawet lepsza.
Alice wzięła wdech i powiedziała z lekkim smutkiem.
-Pamiętasz co powiedział ci twój ojciec,kiedy go przekonałeś że się mną zajmiesz?Powiedział ci,żebyś pamiętał że szef gangu,nie może się zakochać.
-Wiem dlatego zrezygnuje ze stanowiska szefa.
Co?
Mam nadzieje że rozdział się podobał,od razu piszę,że nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział,być może w sobotę albo niedzielę,bo w tygodniu pracuję bo 200 euro co miesiąc za studia się samo nie zapłaci,podzielę się z wami że idę na cukiernika,być może któregoś dnia zjecie coś smacznego w mojej cukierni.Jeszcze raz wam bardzo dziękuję za wsparcie,gdyby nie wy to tego rozdziału by nie było,dlatego bardzo wam dziękuje.Jeśli kiedyś wydam tą książkę mam nadzieję że będę mogła powiedzieć,jak cudowni ludzie mnie wspierali i wierzyli we mnie mimo upadków,żegnam się z wami na dzisiaj moi kochani.Dobranoc albo Miłego dnia :) Odezwę się w następnym rozdziale kochani całusy.Przy okazji,szukam kogoś kto zrobił by dobry zwiastun do książki,jeśli ktoś jest zainteresowany to niech napisze do mnie na priv.
Do tych którzy zechcą hejtować: Piszcie co chcecie,mam to gdzieś,mam ludzi którzy doceniają to co piszę bez względu na wszystko,więc do puki ich mam,to będę pisać dla nich i dla siebie,bo kocham pisać i tylko to się liczy.Pozdrawiam i życzę dobrej nocy,albo dobrego dnia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro