Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50

Pov Chloe

- Jestem strasznie zmęczony - zakominikował mi Niall jak tylko wróciliśmy z zakupów. Musiałam sobie kupić ciuchy do szkoły. No i oczywiście książki.

- Nie przesadzaj już, trzy godziny to nie jest długo. Poza tym musimy to zawieść do mnie - powiedziałam mu jak rozsiadł się na kanapie. I nie wyglądał jakby miał zamiar wstawać.

- Później, jestem teraz głodny. Trzeba coś zamówić. Co chcesz?

- Nic. I nie zamawiaj niczego, bo uczę się gotować i zamierzam to właśnie wypróbować. Powinieneś być zadowolony - dziwnie się na mnie spojrzał.

- Nie to żebym narzekał, ale nie musisz się dla mnie poświęcać. Ja nie jestem wymagający, sam nam coś zrobię - oznajmił i szybko się podniósł, następnie szybkim krokiem skierował się do kuchni.

Czyżby aż tak bardzo źle gotowała.

Podążyłam za nim.

- A w klasie masz sporo chłopaków? - spytał Niall, usiadłam na krześle.

- Sporu, ale nie musisz się martwić. Będę miała ogromny brzuch i nikt na mnie nie spojrzy.

- Może coś jednak zjeść?

- Naprawdę nie jestem głodna - odpowiedziałam mu.

- A może byś tak się do mnie przeprowadziła. Mógłbym cię codziennie wozić do szkoły i odbierać. U mnie byłoby ci wygodniej - spodziewałam się od Nialla takiej propozycji, ale nie tak wcześnie. Myślałam, że wspomni mi o tym dopiero jak urodze.

- Nie - odpowiedzialam krótko. Już raz zgodziłam się na takie coś i mocno tego pożałowałam.

Po jego minie od razu wywnioskowałam, że nie spodziewałam się takich słów.

- Opiekowałbym się tobą. Już kiedyś ze sobą mieszkaliśmy i nie było tak źle. Potrafię się tobą opiekować, starałbym się jeszcze bardziej. Daj mi szansę - przestał robić sobie te kanapki i do mnie podszedł.

- Ilekroć razem mieszkamy to się źle kończy. Ostatnim razem prawie mnie zabiłeś, odoczekajmy z tym jeszcze trochę.

Pov Niall

No po moich ostatnich relacjach z Chloe spodziewałem się więcej. Tym bardziej teraz jednak znowu się pomyliłem. No cóż nie można mieć wszystkiego.

- A ile dokładnie? - wiem, że nie powinienem tak na nią naciskać, ale pragnąłem znać jak najwięcej szczegółów.

- Nie chcę kolejny raz już się rozczarować. A i muszę uważać na dziecko, ono jest najważniejsze - dlaczego ona tak się zawzieła na tego dzieciaka, powinna sama chcieć się go pozbyć.

Cholera. Jeśli chciałem się pozbyć dziecka zaraz po porodzie to ona musiała u mnie zamieszkać, w innym wypadku naraziłbym się na nie potrzebne podejrzenie.

- Zadbam o ciebie i dziecko. Nie musisz się o to martwić - zapewniłem ją.

- To jest zły pomysł. Zacznijmy od małych kroczków - oznajmiła mi.

Może i byłem przewrażliwiony, ale coś czułem, że kolejny raz ktoś próbuje ją nastawić przeciwko mnie.

A obecnie nikt oprócz Louisa nie miał na nią wpływu. Czyli to on znowu kopie pode mną dołki.

W następnym trochę się dzieje, a jak będzie sporo komentarzy to go dziś dostaniecie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro