Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

Pov Louis

Gdyby Chloe była normalnym zdrowym dzieckiem to i tak cholernie bym się o nią martwił, lecz gdy zdaje sobie sprawę z tego, że serce Chloe jest dość słabe i jeśli on coś jej zrobi to może nawet przestać bić. On nawet nie wie jak się nią zajmować. Może nawet nieświadomie ją zabić. A ja już nigdy bym jej nie przytulił ani nie zobaczył.

- Sądzę, że Chloe da nam jakiś znak byśmy mogli ją znaleźć - Ja akurat nie byłem do tej myśli tak pozytywnie nastawiony.

- On jej na to nie pozwoli i nawet sam nie chcę by tego próbowała. Nie ma potrzeby żeby się narażała. Niech lepiej nic nie robi.

- Ty w ogóle się o nią martwisz! - podniósł na mnie głos i gwałtownie się podniósł.

- Oczywiście, że tak, ale także zdaje sobie sprawę z tego do czego on jest zdolny i nie chcę żeby ona go prowokowała. Chcę by moja córka żyła! - nigdy nie zapomnę tego jak sam miałem zamiar ją zabić byleby już tylko nie cierpiała. Ciągle mam przed oczami moją córkę blagającą o śmierć.

Czy zrobiłbym tego tak jak on chciał?

Pewnie tak. Uległbym mojej córce i postarałbym się to zrobić jak najszybciej się tylko da.

- No właśnie, w każdej chwili on może ją pozbawić życia. A ty sobie siedzisz i nic cię nie obchodzi! Staraj się bardziej!

- Robię wszystko co z mojej mocy! - także wstałem. Jak on w ogóle mógł twierdzić, że się nie staram. Przecież Chloe była dla mnie wszystkim. - Ty nie widziałeś jej w takim stanie jak ja. Leżała bez sił na podłodze, posiniaczona i z wielką plamą  krwi na spodniach. Łatwo się domyśleć co jej wcześniej zrobił!

Skierowałem się na górę prosto do mojej supialni. Musiałem dać sobie w żyłę.

Pov Chloe

- Wiesz, że jak będziemy tak że sobą spędzać dwadzieścia cztery godziny na dobę to oboje oszalejemy? - nie mam pojęcia jak jemu, ale mi bardzo przeszkadzała ta jego obecność. Zaczęłam się też zastanawiać czy przypadkiem śmierć nie byłaby lepszym rozwiązaniem. Miałabym wreszcie święty spokój.

- Powinnaś jeszcze odliczyć czas na sen podczas którego skrupulatnie pilnujesz bym cię nie tknął. Nie mogę cię nawet przytulić - ostatnie zdanie powiedział z pretensją.

- A dziwisz mi się? - oderwałam swój wzrok od telewizora. - Przecież ja już nigdy ci nie zaufam.

- Gdybym chciał cię znowu zgwałcił to nic by mnie przed tym nie powstrzymało. Lecz nie wiem czy mi wierzysz, ale ja cię kocham i nie chcę patrzeć na twoje cierpienie.

- Jednak to ty jesteś głównym powodem mojego bólu. Pragnę się skontaktować z moim ojcem i zapewnić go, że żyje, a ty gorozisz mi, że mnie zabijesz jak to zrobię. Nie można powiedzieć, że żyjemy normalnie - zdawałam sobie sprawę z tego, że dużo ryzykuje mówiąc z nim na ten temat, bo mógł się z denerwować i mi coś zrobić jednak musiałam.

- Nie pozwolę mu mi cię odebrać - zastrzegł.

- To wiem, ale jak sama bym go namówiła żeby przestał mnie szukać - zaproponowałam.

- On się nie zgodzi.

- Możliwie, ale i tak ostudze jego zapał do tego. Możesz na tym tylko zyskać.

10 konkretnych komentarzy i macie następny

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro