Rozdział 4 - Styl Jednego Miecza
— Jesteś w tym beznadziejna — przyznał szczerze czarnowłosy, gdy zobaczył postawę Juvii.
Dziewczyna zmierzyła go wzrokiem i westchnęła zrezygnowana.
— Naucz mnie czegoś innego, Sensei! — usiadła na ziemię, a jej wzrok powędrował na piękną stokrotkę, która rosła kilka centymetrów dalej.
— Pierw opanujesz Ittoryu* — spojrzał na uczennice, która bardziej interesowała się roślinką niż treningiem.
— Ittoryu? — zapytała.
— „Styl Jednego Miecza" — usiadł i oparł plecy o wysoki kamień. — Powiedz mi, czemu stokrotka jest ciekawsza od ćwiczeń? — skarcił ją wzrokiem.
Juvia speszyła się lekko i po chwili trenowała dalej. Każda jej próba była okropna. Katana zwykle źle ułożona w dłoni, niepoprawna postawa i brak pewności siebie.
— Boże daj mi cierpliwość, bo zaraz wyjdę z siebie — wymamrotał, widząc, że ćwiczenia się przedłużą nawet o kilka dni.
— Słyszałam! — prychnęła. — Sensei? — rzekła łagodnie. — Ile czasu zajęło ci opanowanie tych postaw? — była strasznie ciekawa.
— Zaczynałem pierwsze treningi w młodym wieku, więc o ile się nie mylę to było... — zastanowił się na chwilę. — jakiejś dziesięć godzin.
Juvii wypadła katana z rąk. Na jej nieszczęście wylądowała na małym kamieniu, który zostawił na ostrzu rysę. Mężczyzna oprzytomniał na dźwięk upadającej broni. Zasłonił sobie twarz dłońmi i próbował zrozumieć, dlaczego ta dziewczyna, mając znak na dłoni, który świadczy o sile, działa u niej w odwrotną stronę?
— P—przepraszam, ale zdziwił mnie fakt, że nauczyłeś ich się tak szybko — drżącymi rękami podniosła katanę i popatrzyła jaki „ból" jej zadała. Delikatnie musnęła palcami małą rysę.
— Przechodziłem cięższy trening — oświadczył ze znudzeniem.
— Jak on wyglądał? — zainteresowała się Juvia.
— Był... — rozmyślał nad odpowiedzią. — niezbyt ciekawy.
— Dlaczego?
— Wracaj do ćwiczeń — zignorował wcześniejsze pytanie.
Juvia im dłużej trenowała, tym bardziej dostrzegała błędy, które popełniała kilka chwil temu. Gdy upadała, podnosiła się. Chciała to zrobić. Chciała odnaleźć brata, ale był jeden problem. Nie wiedziała, gdzie miała go szukać. Mógł być wszędzie. Nawet w Magnolii, która wcześniej została spalona, albo gdzieś wyruszył w podróż. Nie poinformował ją, że kiedyś odejdzie z miasta czy też zniknie bez śladu. Juvia była przekona, że Sensei wie coś na ten temat. Zapewnił ją, iż jej brat żyje. Skąd to wiedział? Oszczędził go, gdy wybijał resztę ludzi z Magnolii? Czy też miał ku temu jakiś powód? Niebieskowłosa ze znużeniem spojrzała na nauczyciela. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Tak jakby serce miał z kamienia. Czarne niczym smoła włosy były w artystycznym nieładzie. Ciemne oczy, które miały w sobie coś, czego nie dało określić. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że jest on bardzo silny. Chciała wiedzieć pewną rzecz.
Dlaczego wybił wszystkich mieszkańców z jej rodzinnego miasta?
— Znów odpływasz myślami, Juvio — stwierdził.
Milczała. Taka była prawda. Lubiła rozmyślać. Stwarzać niestworzone bajki i opowiadać je dzieciom z Magnolii, które wsłuchiwały się w to z zainteresowaniem. Była miłą i pomocną osobą. Każdy ją szanował. Teraz jednak nikogo to nie ciekawiło, bo ich już nie było na tym świecie.
Mocniej ścisnęła katanę w ręce. Nie potrafiła pomóc ludziom, gdy wybijał ich czarnowłosy. Nie mogła. Nie umiała. Obwiniała się, że za długo siedziała wtedy nas zieloną i pachnącą łąką, że nie zdążyła przybiec na czas. Teraz było za późno. Już nigdy nie zobaczy starszej pani Danielle, która codziennie pielęgnowała kwiaty w swojej kwiaciarni, miłego Oliviera z dzieciństwa, kochanej pani Emily w piekarni...
Ustawiła się w pozycji, którą pokazał jej wcześniej Sensei. Skierowała katanę trochę w dół, ponieważ uważała, iż jest za wysoko.
— Gdybyś nie zginała nóg to byłoby dobrze — zwrócił jej uwagę.
— To jest trudne — powiedziała bezinteresownie.
— Skoro sama postawa jest trudna, to aż szkoda myśleć co będzie technikami i obroną — załamał się.
— Ale nie jest tak źle, Sensei? — zapytała optymistycznie.
Uśmiechnął się i powiedział szczerze:
— Jest beznadziejnie!
Juvia prychnęła i odwróciła głowę w drugą stronę.
— Jeszcze kilka dni potrenujesz, to zobaczysz jakie to proste — upewnił ją.
Już niebawem miała się o tym przekonać.
Ittoryu* - „Styl Jednego Miecza"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro