Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

kitty cat

Gdy Erwin przyjechał na swój bar, nie spodziewał się, że za kilka godzin jego sytuacja będzie tak żenująca. Miał tylko wypróbować czy nowa dostawa animal drinków działa i szybko wyruszyć w wir kolejnych napadów, zajmujących mu myśli. Zadzwonił do Vasqueza, swojego „chłopaka". Obaj lubili robić sobie żarty z ich udawanego związku i członków ich grupy ten żart również bawił.

Nie czekał na Vasqueza i od razu wypił napój. Po krótkiej chwili poczuł to zabawne mrowienie i zanim się obejrzał jego pole widzenia drastycznie zmalało, a niski i tak wzrost zrobił się jeszcze niższy. Było to na swój sposób zabawne, że człowiek mógł się zmienić w zwierzę, a Erwin był teraz wyjątkowo puszystym, siwym kotem.

Jednak po upływie pięciu minut Erwin dalej był kotem, zaczął się niepokoić. Nigdy nikomu nie zdarzyło się przedłużenie efektu i był to jakiś powód do paniki. Co, jak co, ale Erwin Knuckles nigdy nie panikował.

Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i niski głos Vasqueza. Przez moment chciał odpowiedzieć na wołanie chłopaka, ale z jego ust wydostało się tylko żałosne miauknięcie.

- Erwin? Nie mów mi, że cię tu nie ma... Znowu gdzieś pojechał nic o tym nie mówiąc – westchnął i usiadł na jednym z krzeseł.

Złotooki spojrzał na Vasqueza i zamiauczał znowu. Wtedy brunet zwrócił na niego uwagę i kucnął, by pogłaskać go po głowie. Erwin zamruczał. Czekaj, zamruczał? Dlaczego zachowywał się jak kot?

- Co ty tu robisz kotku, Erwin cię tu zostawił?

Erwin chciał odpowiedzieć, naprawdę. Miauczenie zaczynało go denerwować, a traktowanie go jak zwierzę było, co najmniej poniżające. Był jednym z największych przestępców tego miasta, a teraz siedział w ciele małego kotka i kulił się pod dotykiem dłoni swojego przyjaciela.

Vasquez podniósł go i trzymając go jedną ręką ruszył w stronę wyjścia. Zamknął drzwi i zbliżył się do auta, a gdy wsiadł do środka, posadził kota na miejscu pasażera.

- Co ja mam zrobić z kotem, ja nigdy nie miałem kota. Przecież ja wolę psy, Jezu – wyjął telefon i wybrał jakiś numer. – Nawet nie odbiera, świetnie.

Nie wiedział, co się teraz z nim stanie, ale jakoś nie czuł niepokoju. Był z Vasquezem i wiedział, że nic mu nie grozi. Czuł się najbezpieczniej na świecie i nim się obejrzał zasnął.

***

Obudził się czując czyjąś dłoń na swoim ciele. Początkowo miał nadzieję, że bycie kotem było tylko żałosnym koszmarem, ale otwierając oczy przekonał się, że wszystko było jak najbardziej prawdziwe. Leżał na łóżku, a obok był Vasquez, który przeglądał coś w telefonie. Jego dłoń leniwie głaskała ciało Erwina, a ten nie chciał już nawet udawać, że mu to przeszkadza.

Bycie kotem może nie było najlepszym doświadczeniem, ale z ręką przyjaciela drapiącą go za uchem mógł jakoś przeboleć to zawstydzenie.

Podniósł głowę i przeciągnął się. Brunet spojrzał na niego i odłożył telefon, a po krótkiej chwili wstał i ruszył w nieznanym Erwinowi kierunku. Siwy wstał i zeskoczył z łóżka, początkowo obawiając się wysokości. Był zaskoczony, jak bardzo jego ciało było zwinne. Na co dzień było to raczej niemożliwe do osiągnięcia.

Wyszedł z pokoju, ciesząc się, że Vasquez nie zamknął drzwi i zaczął zwiedzać niewielkie mieszkanie mężczyzny. Wchodząc do kuchni spodziewał się wielu rzeczy, ale na pewno nie miski z psim żarciem. Erwin poczuł się urażony i prychnął gniewnie na Vasqueza, który próbował podsunąć mu pod nos to „obrzydliwe gówno". Siwy nie musiał próbować by wiedzieć, że nie jest to dobry posiłek. Nawet jego burczący brzuch nie był w stanie przekonać go do zjedzenia tej mięsnej brei.

- No dalej, nie patrz tak na mnie. Mój pies uwielbiał to jeść.

Erwin spojrzał na niego burzliwie i uderzył łapą w miskę, rozrzucając przy tym jej zawartość. Vasquez westchnął i zaczął sprzątać bałagan, a Erwin wskoczył na blat w kuchni, po raz kolejny zaskoczony swoją zwinnością.

- Co ja mam z tobą zrobić? Ja nawet nie lubię tak bardzo kotów.

Gdyby Erwin był w swoim ciele, fuknąłby i wyszedł, ale teraz nie był w stanie otworzyć sobie drzwi, a tym bardziej przeżyć na ulicy. Co prawda, mógłby pójść na komendę i spróbować porozmawiać z Potato, ale na razie były to tylko plany.

Za oknem było już ciemno, Vasquez wyglądał na zmęczonego, a Erwinowi zaczynało robić się szkoda drugiego. Rozglądając się po pomieszczeniu zauważył, że brunet dalej ma rzeczy po swoim psie. Dowiedział się niedawno, że jego ukochany czworonóg odszedł i jak widać, Vasquez dalej miał problem z pozbyciem się dawnych przedmiotów swojego pieska.

„Więc jest psiarzem, typowe" pomyślał i zaczął ocierać się o nogę bruneta, aby go pocieszyć.

Vasquez uśmiechnął się delikatnie i przykucnął, a w misce, którą wyczyścił z psiego jedzenia, podał kotu kawałek mięsa. Erwin nie zauważył, że podczas jego analizy mieszkania, Vasquez zdążył ugotować mu jedzenie. Spojrzał niechętnie na miskę, ale zaczął jeść, gdy doszedł do wniosku, że lepszego wyboru nie ma.

- Już widzę, dlaczego Erwin cię tam ostawił. Macie takie same charaktery, też nie wytrzymałbym z psem takim samym jak ja.

Erwin syknął i odsunął się od miski. Wraz z mniejszym ciałem miał mniejszy żołądek, co spowodowało, że już po kilku kęsach był najedzony. Nie chciał nawet myśleć o kuwecie, nie miał zamiaru tak się poniżać. Był znowu zmęczony, a jego oczy ponownie się kleiły.

Vasquez widząc, że kot układa się na blacie, podniósł go i położył na podłodze. Sam ruszył w stronę łazienki, a Erwin pobiegł w jego stronę, dreptając ostrożnie.

Brunet wszedł do łazienki i zaczął się rozbierać. Erwin nie wiedział, co ze sobą zrobić. To nie tak, że pierwszy raz widział swojego przyjaciela bez koszulki, ale teraz Vasquez był całkowicie nagi, a Erwin w ciele kota czuł się, jak przestępca, którym przecież i tak był.

Po dłuższej chwili, gdy Vasquez wszedł pod prysznic i zaczął się myć, Erwin zdołał oderwać wzrok. Nie mógł wyjść z pomieszczenia, bo drzwi były zamknięte, ale położył się na dywaniku i zamknął oczy. Nie spał, choć próbował zasnąć. Ciało jego przyjaciela skutecznie mu to uniemożliwiało.

Po kilkunastu minutach, które wydawały się być wiecznością, w pomieszczeniu zrobiło się duszno. Vasquez mył się w gorącej wodzie, a para wodna utrudniała Erwinowi oddychanie. Brunet wychodząc z kabiny odrzucił mokre włosy do tyłu, a Erwin myślał, że ostanie zawału.

Był seksowny, każdy to wiedział, ale nie każdemu dane było widzieć go świeżo po kąpieli. Erwin doznał tego zaszczytu, ale nie wiedział czy był to powód do dumy.

Siwy nigdy nic nie czuł do swojego przyjaciela. Był dla niego ważną częścią grupy, ale nigdy nic więcej. Nie musiał mieć do niego silniejszych emocji by stwierdzić, że Vasquez był przystojny. Teraz czuł się ciągle atakowany przez drugiego.

Nie minęło dużo czasu i gdy Vasquez założył spodnie od piżamy, wreszcie otworzył drzwi, a parne powietrze uciekło z wcześniej zamkniętego pomieszczenia. Erwin szybko wybiegł z łazienki i dopiero wtedy zauważył, jakie krótkie ma łapki.

Wbiegł do sypialni i wskoczył na łóżko, czekając na bruneta, a gdy ten przyszedł i zgasił światło, Erwin zauważył, że widzi w ciemności. Okej, to była jakaś zaleta.

Vasquez położył się i podłączył telefon do ładowania, a gdy przykrył się kołdrą, Erwin szybko podbiegł do niego i wgramolił się na klatkę piersiową drugiego. Chwilę kręcił się, by znaleźć odpowiednie miejsce. Kładąc głowę na nagiej skórze bruneta, mógł usłyszeć bijące serce chłopaka. Jakie uspokajające.

Nie minęło dużo czasu, a obaj zaczynali zasypiać. Problem zaczął się, gdy Erwin zaczął czuć to samo mrowienie, które towarzyszyło mu przy zmianie. Nie zdążył zareagować, bo od razu zmienił się w człowieka.

Vasquez czując nagły przypływ ciężaru na sobie, sapnął i otworzył szeroko oczy, a gdy zauważył Erwina, leżącego na nim, podniósł jedną brew w geście zapytania.

- Um, cześć?

- Erwin?!



krótki vaskles, bo dlaczego nie. gdyby erwin był kotem, zdecydowanie byłby munchkinem

miłego dnia :>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro