ANGEL OF SMALL DEATH
Pamiętam tamten dzień bardzo dobrze. Siedziałem w swoim biurze, byłem sekretarzem archaniołowej Naomi. Po zniknięciu Boga, w niebie zapanował chaos. Tyle dobrego że anioły nie zaczęły spadać z nieba, to był chyba najczarniejszy scenariusz o którym komukolwiek kiedykolwiek przeszło przez myśl. Prawdziwi archaniołowie ruszyli na ziemię by szukać Ojca. Trwa to już kilkaset lat, ale całe niebo wierzy że synom ojca uda się go odnaleźć. Może to trwać kolejne kilkaset lat, to Bóg tak na dobrą sprawę, może wszystko. Każdy anioł chciał chciał zejść na ziemię i pomóc szukać Boga. Wielu z nich potajemnie wymyka się z nieba, by spędzić czas wśród ulubieńców najwyższego. Nikt tak na prawdę nie zamknął bram, więc podróżowanie jest swobodne. Wszystko wbrew pozorom było pod kontrolą i panował spokój. Do czasu aż o zniknięciu Boga nie dowiedziały się Demony. Całe zło świata, każdy grzech, każda przeklęta dusza, która powinna być niewinna i czysta jak łza, została strącona do piekieł, torturowana setkami lat, aż zapomniała kim jest, czym jest dobro. W ich czarnych jak smoła oczach była chęć mordu i siania zniszczenia naokoło siebie. Walka między nami ciągnie się milionami lat. Lucyfer, najstarszy syn naszego stwórcy żywi ogromną nienawiść do nieba i ziemi. Nie Sądzę by miała ona jakiekolwiek granicę. Setki wojen mamy za sobą, każdy anioł ma blizny po ranach które przyjmował a imię naszego Ojca. Nic się nie zmieniło. Demony osiadły się na ziemi, robią co chcą, prowadzą handel, burdele, zabijają. Na polecenie archaniołów zabijamy dane demony by na ziemi nie powstał kompletny chaos i nie umierali ludzie. Tak jak ja i każdy anioł, mamy swoją duszę, czysta, nieskazitelna, która jest źródłem całej naszej anielskiej mocy. My podobnie jak i demony by to osiągnąć musimy opętać człowieka, ludzi nazywamy naczyniami, są oni okładką, lalką dla naszej duszy. Żeby opętać człowieka potrzebujemy jego zgody, bez tego nie mamy prawa dotykać naczynia. Warto zaznaczyć także to, że nie każde ciało zniesie duszę anioła. Jeśli człowiek ma potężne grzechy, jest niewierny, ciężej mu znieść moc, ciało zaczyna pękać aż rozpada się w drobny pył. Demony nie mają z tym takiego problemu, mogą opętać kogokolwiek chcą, kiedy chcą. Znaczy, są swoje limity, zależy to także od rangi demona, a jedyny przypadek potrafi zniszczyć ciało od samego opętania - Lucyfer.
Jest kilka sposobów na wypędzenie anioła. Poprzez zaklęcie, jednak nie często się to zdarza, ponieważ anioły na życzenie człowieka potrafią opuścić ciało. Można także je zabić, wbijając im w "serce" czyli anielską duszę sztylet którego używają. Jest to ciężkie do osiągnięcia bo każdy anioł pilnuje swojego sztyletu jak oczka w głowie. Na demony jest o wiele więcej sposobów. Oczywistym jest egzorcyzm( nie każdy człowiek potrafi go przeżyć), anioł może go wypędzić zaklęciem lub za pomocą siłą zabicia demona łaską co w większości kończy się ratowaniem człowieka. Zabić ich można na dwa sposoby. Anielski sztylet lub miecz demonów, który jest historycznym artefaktem jedynym w swoim rodzaju.
Więc jedynym dostępnym sposobem było zabicie przez sztylet. Anioły często są zsyłane na ziemię by pozbyć się demonów. Także tym razem ja otrzymałem którąś z kolei misje. Mimo tego że jestem sekretarzem jestem także jednym z lepszych niebiańskich zabójców. Zabiłem łącznie 300 tys. demonów. Żaden demon nie zna mojego imienia, kiedy przyjdę, a kiedy zniknę. A jeśli któryś mnie spotkał nie mógł poskarżyć się kolegom czy królowi piekieł że znają moją tożsamość, ponieważ każdy z nich jest najprościej w świecie martwy co za pech. W niebie często porównują mnie do znanego kiedyś dobrze Castiela. Był żołnierzem wybitnym, poważnie podchodził do swoich misji, w imię Boga zabił wiele demonów i innych stworzeń nadnaturalnych. Tyle że mi do niego bardzo daleko. Castiel był serafinem, ja jestem aniołem który dla nudy uczył się jak zabijać i po prostu się mu poszczęściło. Moim dużym osiągnięciem jest to, że przychodzą do mnie z najcięższymi przypadkami. Tak przynajmniej mówią w niebie. Jednak kiedy ja spotykam te stwory są dla mnie zagadki dla ludzi do lat 2. Żaden z moich celów nie był dla mnie problemem. Dobijało mnie to za każdym razem gdy wykonywałem misje, chciałbym jakieś wyzwanie na Boga. Mogłem zabijać na różne sposobem, mogłem torturować godzinami, jednak żadna sytuacja nie wywołała u mnie satysfakcji. Misje stały się teraz moją ucieczką z nieba tak naprawdę. Może krótką, ale jęczenie Naomi mnie denerwuje chociaż tego nie okazuje. W niebie sprawiam wrażenie anioła miłego, opanowanego i bezproblemowego, wolę utrzymać tę reputację niż zostać wygnanym z nieba za to, że znaleziono naczynie Naomi z sztyletem wbitym w klatkę i mnie stojącego obok i wycierającego sobie dłonie szmatką. Nie będę ukrywał, było to jedno z moich skrytych pragnień, to zabójstwo dałoby mi wiele satysfakcji.
Wracając do Naomi, to naruszyła właśnie przestrzeń mojej izby. Życie faktycznie jest ciężkie. Ludzie mówią że nie dają rady psychicznie, popadają w depresje, zamykają się w psychiatrykach, wyklinają Ojca za wszystko co najgorsze na tym świecie. Te zlepki gliny nie poznały Naomi. Sądzę, że ona byłaby ich prawdziwym powodem do popełnienia samobójstwa. Wszyscy wyklinają piekło, Lucyfera tymczasem Naomi po prostu istnieje i to przeszkadza. Ona po prostu olała wszelkie regulaminy nieba i od tak pewnego ranka ogłosiła że będzie rządzić niebem. Pomińmy to że ona nie ma kompetencji by stanąć na czele nieba, nie ma cech przywódczych, nie jest szkolonym żołnierzem, to wszyscy mieli to tak głęboko w poważaniu że nikt na to nie zareagował specjalnie i dali jej samowolkę. Stwierdzili że jeżeli archaniołowie mieli to gdzieś to oni też mogą.
- Izuku! Trawiasty na Boga HALO NIEBO DO IZUKU! - pstryknęła kilka razy palcami.
- Ojciec jest na wakacjach, wątpię by usłyszał twoje nawoływanie. - odpowiedziałem spokojnie patrząc na nią z politowaniem.
Bawi mnie często wyraz jej twarzy, wygina ją w tak nienaturalny sposób że ty nie wiesz, czy grymas lub mimika która miała przedstawiać poirytowanie nie jest tak naprawdę skurczem mięśni na twarzy i nie potrzebuje pomocy medyka. Prychnąłem niekontrolowanie na co jej twarz wykrzywiła się jeszcze bardziej.
- Izuku oddychaj - zakryłem sobie twarz dłonią by nie wkurzyć jej jeszcze bardziej. Policzyłem do 3, odetchnąłem i spojrzałem na nią z spokojem którego wymagałem od siebie w tym momencie.
- z czym do mnie przychodzisz?
- Mam misje dla ciebie - położyła teczkę na moim biurku - jest to dosyć poważny przypadek. Nie potrafimy go poskromić a straciliśmy już 4 więc uznaje, że jesteś odpowiedni do tego zadania. Nigdy nie dałeś plamy w żadnym zadaniu. Ufam ci że wykonasz to zadanie.
Spojrzałem znudzony na teczkę a potem wzrok skierowałem na nią. Litości, zachowują się jak desperaci, chociaż ego skacze mi za każdym razem gdy przychodzą do mnie gdy nie dają rady. Jestem taką opcją ostateczną. Jeśli inni dają ciała, to ja muszę sprzątać. Cóż poradzić, jestem po prostu najlepszy w tym co robię. Chwyciłem teczkę i zacząłem czytać akt demona którego mam się pozbyć.
- Katsuki, lat 800, prawa ręką Crowley'a - króla piekie-
- Tak tak czyli skoro jest bliski Crowley'owi to musi być ciężkim prawda? Powiedz że tak, to gruba sztuka - wtrąciła.
Spojrzałem nie nią tylko i wróciłem do czytania.
- Właściciel sieci i klubów towarzyskich, kilku linii handlowych sprzedających ludzi, dusze, bronie. Zamordowa-
- zamordował ponad 2 mln ludzi tak, pomoc dał sobie za cel przebić Hitlera bo się z nim założył.
- Naomi pod bogiem, jeśli nie przestaniesz to będę miał w czterech literach że jesteś moją 'ala przełożoną.
Najlepiej będzie jak wyjdziesz po prostu jeśli chcesz żebym zrobił tą misję.
Posłuchała mnie i wyszła. Może według polityki nieba to ona sprawuje nade mną władze, jednak mam to gdzieś. A ona doskonale wie że nie chce mi podskakiwać, raz spróbowała mnie zdominować i zaszantażować skończyła z sztyletem przy krtani.
Odetchnąłem z ulgą gdy mogłem spokojnie przeczytać tę akta. Ok, chce zabić 6 milion ludzi, ok, śmieszne nawet.
Ja gdybym spotkał Hitlera to raczej zabiłbym go drugi raz. To coś nie powinno wogule wychodzić z macicy, najlepiej by było gdyby został w skarpecie albo na kanapie. Jednak według kronik boskich tak miało być. Więc cóż, tak było.
Czy jest coś jeszcze ciekawego o nim tutaj. Nielegalny handel, prostytutki, mordy, tortury.. o, podwładny Alastaira*, ciekawie. Pod kilkoma kartkami były zdjęcia. Ładne sobie znalazł naczynie. Był to wysoki, dobrze zbudowany blondyn o rubinowych oczach. Co on chciał się upodobnić do Lucyfera? Śmieszne. Może moje naczynie nie było za wysokie ani umięśnione. Jednak chłopak którego ciało przejąłem jest silniejszy w duszy, co wywyższa niejednego napakowanego demona.
Z mojego naczynia jestem bardzo dumny. Chłopak bardzo dużo przeżył. Byłem wtedy na jednej z misji. Goniłem demona który nie patrząc gdzie idzie spowodował śmiertelny wypadek. Demon nie uciekał za szybko więc, udałem się w kierunku rozbitego samochodu by sprawdzić co z ludźmi. Był tam chłopak o zielonych włosach, na oko 17 letni, piegowaty, blady, chudy oraz ledwo żywy. Podleczyłem minimalnie jego rany by nie wykrwawił się, miał szansę na życie. Jednak jego matka nie miała tyle szczęścia. Umarła na miejscu. Z tym nie mogłem nic zrobić. Nie miałem takie siły by wskrzesić człowieka.
Gdy chłopca zabrała karetka udałem się ponownie za demonem który umarł pięć minut później. Po skończonej misji czułem że muszę sprawdzić co się dzieje z chłopakiem. Dziękowałem Bogu że się posłuchałem intuicji. Gdy pojawiłem się w sali szpitalnej zielonowłosego ten wykrwawiał się na łóżku na wskutek podciętych żył. Były one przecięte wzdłuż żył więc nie dali rady by go uratować. Były to jego ostatnie oddechy. Pewnie nie mógł poradzić sobie z stratą matki która była jego jedyną rodziną.
Pomyślałem w tamtym momencie że mogę jednak go uratować. Podszedłem do niego i pozwoliłem na to aby mógł mnie ujrzeć. W innym wypadku straciłby zwrok tuż przed śmiercią (blask anioła jest tak potężny że wypala gałki oczne, podobnie z słuchem, gdy anioł się wypowiada do danego człowieka może ten stracić słuch). Spytałem się go czy wyraża zgodę na to bym przejął jego ciało. Ten ujzawszy mnie popłakał się resztkami sił i pokiwał głową na znak gody. Chłopak był bardzo wierzący więc był idealnym kandydatem na naczynie.
Takim oto sposobem drobny zielonowłosy chłopczyk stał się moim naczyniem od ponad 50 lat.
Powracając do mojego celu. Nic ciekawego nie dowiedziałem się z papierów, postanowiłem obmyślić plan działania. Katsuki jest właścicielem klubów towarzyskich.. nic dziwnego wsm. Demony uwielbiają kusić, wykorzystywać na jedną noc, znaleźć cel do zabicia. Wiadomo że najłatwiej jest gdy ofiarą jest niewinna, ufna niczego świadoma. Wyczuwałem w środku mojego naczynia że chłopak już wiedział co się będzie świeciło. Dziękowałem mu w duchu za jego wygląd. Kobiece kształty, dziecięca twarz, uroczy ale jednocześnie pociągający. Już kilka razy załatwialiśmy demony w ten sposób. Konkretnie to ja, ale wiecie o co chodzi.
Plan na ogół był prosty i wszystko powinno pójść po mojej myśli.
Wejdę tam ubrany jako "playboy". Sądzę że żaden demon nie oprze się króliczym uszom, słodkiemu uśmiechowi i okrągłym, pulchnym pośladkom wciśniętym w czarny lateksowy opinający kostium. Miałbym udawać nowego pracownika, musiałbym tańczyć na rurze w dodatku najlepiej tej zaraz naprzeciwko mojego celu. Jakoś się tam ścianę, najwyżej użyje mocy na kimś i będzie po sprawie. No potem tylko najważniejsze będzie zdobyć uwagę człowieka granatnika, zaciągnąć go do jednych z pokoi i zabić. Pytanie tylko, czemu nagle chce odwalić tak rozbudowany plan? Nudzi mi się. Sądzę że zwykle komando mnie znudziło a nie chce mi się za szybko wracać do nieba i tak nie mam co tu robić.
Gdy wróciłem do swojego pokoju przygotowałem sobie wszystko. Strój wisiwj już na wieszaku czekając aż go założę. Wszelki potrzebny sprzęt obronny. Skoro jest to aż tak bardzo (pożal się Boże) silny demon, muszę być przygotowany na każdą ewentualność. Moje ostrze było idealnie naostrzone, schowałem go w swoim nadgarstku by w każdej chwili moc po niego sięgnąć. Spojrzałem na ścianę z zegarami. Mój cel aktualnie znajduje się w Tokyo, jest tam aktualnie 5 nad ranem. Mój plan wcielę chyba tak o 20. Z tego co wiem wtedy ludzie są po pracy i się tam udają w tych godzinach. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego po dniu w pracy, idą się napić alkoholu który, jak twierdzą pomaga im zapomnieć o problemach, jedynie w czym to pomaga to chudnąć portfelom. Ludzie popełniają także wiele błędów podczas upojenia, zdradzają swoje drugie połówki, giną, są gwałceni. Cały ten szajs jest tak bezsensowny. Jedynym plusem będzie to że nikt nawet nie zauważy że ktoś byłby martwy, ludzie będą mieli w to najprościej w świecie głęboko w poważaniu.
Siadając na łóżko myślałem o tym jak dziwnym aniołem muszę być. Zdarza mi się bluźnić, nie boje się zakładać strojów no jak ten playboya, nie modlę sie codziennie, mam gdzie gdy ktoś mówi mi że nie powinienem się tak zachowywać. Czasami sądzę że ludzie mają sielankowe życie, chciałbym znaleźć się w skórze jednego pewnego dnia. Znaczy żyje w skórze zielowłosego. Jednak nie chciałbym posiadać anielskich cech, martwić się radą, Bogiem, tym czy w niebie nie wybuchnie wojna. Z resztą nie ważne, muszę przestać analizować wszytko powonieniem odpocząć przed misja. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Chwyciłem za książkę która ostatnio pożyczyłem z biblioteki. Motyw zakażeń miłości, poświęcenia, zdrady narodu, jakiś arystokracji wątek. Do conajmniej 18 mam czas więc zajmę się lektura bo w sumie nic ciekawego innego nie mogę robić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro