Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.5. Powrót

Z bólem opuściły swój pokój. Ruszyły w stronę windy ciągnąć za sobą walizki. Wybrały guzik prowadzący na parter.
- Ostatni raz jedziemy tą windą.- powiedziała Emily wyrywając Laurę z zamyślenia.
- Co mówiłaś? - nie usłyszała co dokładnie powiedziała.
- O czym myślisz?- spytała zaintrygowana.
- Ja?- myślała o Peterze. Tak naprawdę nie pożegnała się z nim wczoraj, a dzisiaj podczas śniadania nie było go w restauracji. Zastanawiała się czy może będzie przypadkiem czekał w recepcji, żeby ostatni raz posłać jej swój uśmiech. - O walizce. Zastanawiam się czy wszystko spakowałam.
- Wydaje mi się, że nic nie zostało.
Drzwi windy otworzyły się. Emily bez zastanowienia wyszła z niej i ruszyła w stronę recepcji. Laura stała przez chwilę i rozglądała się po sali. Ludzie żyli swoim życiem. Czytali książki, rozmawiali przez telefon, gonili swoje dzieci. Nikt nawet nie zwrócił na nie uwagi. Ruszyła w stronę przyjaciółki kiedy nagle zobaczyła go pod oknem. Zostawiła walizkę i podbiegła do niego. Chwyciła go za ramię i odwróciła do siebie.
- Cieszę się, że przysze....- przerwała kiedy zobaczyła jego twarz. - Przepraszam, pomyłka.
- Nie nie szkodzi. - odpowiedział mężczyzna po trzydziestce.
Nagle wyrosła przed nią Emily, która teraz szarpała się z dwoma walizkami. Wyglądała komicznie. Laura po mimo zawodu, uśmiechnęła się na ten widok.
- Z czego się śmiejesz?
- Z niczego.  Oddaj mi walizkę, bo widzę, że sobie nie radzisz. - podeszła do niej i wyjęła uchwyt z jej dłoni. 
- Klucze oddane. Możemy wychodzić.  - westchnęła Emily.
Laura skinęła głową i ruszyły w stronę drzwi. Ostatni raz przekroczyły próg hotelu. Od razu przywitał je Dylan, który stał na chodniku oparty o swój granatowy samochód.
- Cześć dziewczyny.  Gotowe?
- Nigdy nie będę gotowa na opuszczenie tego miejsca. To jest sadyzm. Jak można zaprosić człowieka do raju, a potem kazać mu wrócić do szarej rzeczywistości? - powiedziała zbulwersowana Emily.
Chłopak skwitował to uśmiechem. Podszedł do dziewczyn i zabrał ich walizki. Kiedy ładował je do bagażnika, ostatni raz spojrzały na front budynku.
- Obiecaj mi, że kiedyś tu wrócimy. - Emily podniosła dłoń i pokazała przyjaciółce mały paluszek.
- Obiecuję. - Laura zrobiła to samo.
Mówi się, że obietnic na mały paluszek nie można złamać. Westchnęły z bólem po czym wsiadły do samochodu i pojechały na lotnisko.

***

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro