9
- Oszalałeś? Normalny ty jesteś? - zapytał głośniejszym szeptem blondyn, gdy tylko Seonghwa wyciągnął małą strzykawkę wypełnioną ciemną substancją oraz dwie kartki. Na każdej z nich znajdowały się wzory chemiczne, ale były zapisane w sposób, który mógł przyprawić o zawrót głowy.
- Hongjoong, zobacz to. - powiedział Seonghwa, trzymając strzykawkę w jednej ręce i kartki w drugiej. Hongjoong spojrzał na niego z niepokojem.
- Co to jest? - zapytał, a jego głos drżał.
- To jest to, nad czym pracowałem. - odpowiedział Seonghwa, pokazując strzykawkę. - Substancja toksyczna, którą chciałem dodać do naboi.
- Seonghwa! Nie możesz tego robić! To niebezpieczne! - krzyknął, jego oczy rozszerzyły się ze strachu. Zbladł momentalnie, a jego serce biło niemiłosiernie mocno. Seonghwa nie zwrócił uwagi na jego reakcję.
- Ale to nie wszystko - powiedział, wyciągając kartki. - Zobacz te wzory. Zapisane są w szyfrze. Musisz je rozwiązać.
Hongjoong przyjrzał się kartkom z rosnącym niepokojem. Wzory były skomplikowane i wyglądały jak kombinacja różnych reakcji chemicznych.
- Co to ma znaczyć? - zapytał, próbując zrozumieć.
- To są reakcje, które muszę przeprowadzić - wyjaśnił Seonghwa. - Ale musisz zrozumieć szyfr, aby wiedzieć, jak je połączyć.
- Seonghwa... - Hongjoong zaczął, ale przerwał mu gniew i przerażenie. - Nie... nie... nie wierzę! To nie jest droga do wolności.
Seonghwa poczuł wewnętrzny konflikt. Widział strach w oczach Hongjoonga i zaczynał rozumieć ciężar sytuacji.
- Ale jeśli nie spróbuję... co mi zostaje? Śmierć? Pragnę jej od dawna. - zapytał z frustracją.
- Proszę cię... odłóż to. Nie chcę cię stracić przez coś takiego. - powiedział Hongjoong z bólem w głosie.
- Weź te kartki. - powiedział, wyciągając je w stronę przyjaciela. - Musisz rozwiązać ten szyfr. To może być kluczowe dla ciebie, dla nas. - Hongjoong wziął kartki z niepewnym wyrazem twarzy.
- Seonghwa, nie wiem, czy powinienem się w to angażować. - odpowiedział, zerkając na wzory.
- Chcesz się wycofać? Nie ma mowy.
- Nie, ale... - Hongjoong przerwał mu, zastanawiając się nad słowami. - Co zamierzasz zrobić? Jakie masz plany? - Seonghwa wziął głęboki oddech, starając się uspokoić emocje.
- Potrzebuję planu tego budynku. - powiedział poważnie. - Muszę wiedzieć, jak wygląda struktura i gdzie znajdują się wyjścia.
- Nie mogę ci tego dać. - odpowiedział stanowczo. - To zbyt niebezpieczne. Jeśli mafia dowie się o twoich zamiarach...
- Wiem. - przerwał mu Seonghwa. - Ale jeśli nie będę miał planu, nie będę mógł nic zrobić.
Hongjoong zamyślił się. Widział determinację w oczach Seonghwy i wiedział, że ten chłopak nie zamierza się poddać.
- Ale jeśli cię złapią... - zaczął.
- Nie mogę dłużej czekać. - powiedział Seonghwa z frustracją. - Chcę wydostać się z tego kurwidołka tak jak ty.
Po chwili milczenia Hongjoong skinął głową, ale w jego oczach wciąż było widać niepokój.
- Dobrze... spróbuję zdobyć plan budynku. - powiedział ostrożnie. - Ale musisz być ostrożny i nie podejmować żadnych głupich decyzji.
Seonghwa poczuł przypływ ulgi. Może rzeczywiście mieli szansę na ucieczkę z tego mrocznego świata.
- Dziękuję.
- Pamiętaj. - dodał Hongjoong, patrząc mu prosto w oczy - Nie możemy pozwolić sobie na błędy.
- Nie zamierzam popełniać błędów. To nie jest zapisane w mojej książce.
Obaj patrzeli na siebie w ciszy. Jeden z drugim musieli być drużyną, a działania miały być dyskretne i niewidoczne dla innych. Hongjoong nie lubił kłamać, a tym bardziej grać jak Seonghwa, który potrafił ukryć wszystko przed każdym.
- A... co do tamtej sytuacji sprzed kilku dni - zaczął po chwili blondyn - To co to miało znaczyć?
- A jak myślisz? - zapytał, przybliżając się do Hongjoonga, który poczuł ponownie te samo uczucie, co wtedy.
- Nie wiem, to ty mi powiedz. - odsuwał się do momentu, kiedy poczuł róg łóżka. Wtedy nie mógł nic innego zrobić. Wstał, ale szybko powrócił do miejsca, z którego wstał poprzez chwycenie go za rękę.
- Zapamiętaj sobie, że jesteś owcą wśród stada, a w każdej chwili może przyjść wilk i cię zjeść, jeśli nie będziesz wystarczająco silny. Hongie, musisz być jak lis. - powiedział powoli Hwa, patrząc w ciemne oczy blondyna, w których było widać strach. Patrzył na niego tak długo, aż Hongjoong postanowił odwrócić wzrok i gwałtownie wstać, żeby wyjść. Znowu to samo. Żadnego pożegnania.
a/n Rozdział krótszy, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro