Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Seonghwa spędzał dni w laboratorium, skupiając się na jednym, kluczowym eksperymencie. Rozpoczynał każdy dzień od przygotowania różnych odczynników chemicznych. Znalazł kilka toksycznych substancji, które mogłyby być użyteczne. Niektóre z nich były znane ze swoich właściwości paraliżujących lub uszkadzających układ nerwowy. Wiedział, że jeśli mu się uda, strzał z takiego naboju mógłby być śmiertelny, a toksyczna substancja wydobywająca się z rany mogłaby zdziałać więcej niż tylko uszkodzenia fizyczne. Każdego ranka wchodził do laboratorium i próbował swoich sił, aby osiągnąć cel. Zaczynał od przeglądania notatek i obserwacji z poprzednich dni.

Kluczem do sukcesu było znalezienie sposobu, aby połączyć substancję z nabojem. Seonghwa starannie notował wszystko, co robił, aby móc wrócić do wcześniejszych reakcji i analizować je. Dni mijały na intensywnych eksperymentach. Mieszał różne składniki, próbując znaleźć idealną kombinację, która mogłaby być dodana do naboi. Czasami reakcje były obiecujące. Innym razem kończyły się niepowodzeniem: dymem, nieprzyjemnym zapachem i rozczarowaniem.

Seonghwa obserwował każdą reakcję z uwagą. Wiedział, że każda pomyłka mogła kosztować go życie. Po kilku dniach intensywnych prób udało mu się stworzyć substancję, która wydawała się obiecująca. Była to gęsta ciecz o intensywnym kolorze, która wydzielała ostry zapach. Seonghwa był podekscytowany. 

Do pomieszczenia wszedł Mingi, który od razu wyczuł dziwny zapach w laboratorium. Seonghwa widział go po raz drugi.

- Jak ci idą postępy? - zapytał z zaciekawieniem jednocześnie z nutą niecierpliwości. Seonghwa wstał z uśmiechem i wskazał na fiolkę, którą trzymał w drugiej ręce.

- Jestem w połowie. A mianowicie stworzyłem substancję, ale jeszcze muszę znaleźć sposób na jej użycie. - wytłumaczył o co mu tak naprawdę chodzi. Potrzebował broni oraz sposobu, aby ją wlać do naboju.

Szef był pod wrażeniem jego pomysłu oraz talentu, który on posiadał. Uśmiechnął się i poklepał chłopaka po ramieniu, na co ten się wzdrygnął. Zaproponował mu, że dostarczy broń oraz narzędzia, które być może mu pomogą w realizacji ''wynalazku''.

Kątem oka Hwa spojrzał na blondyna, który patrzył na niego z przerażeniem i zdziwieniem jednocześnie. Zaimponował mu, ale jednocześnie przeraził. Jego umiejętności i wiedza przewyższały wszystko. Dopiero wtedy zrozumiał, co on właściwie zrobił. Stworzył coś niebezpiecznego, a nie powinien. Plan miał być inny. Za bardzo skupił się nad efektem końcowym.

- Odpocznij młody. Słyszałem, że siedzisz tutaj całymi dniami i nocami. - rzekł z udawaną troską, którą można było wyczuć z kilometra. Cały on był sztuczny. - Może czegoś potrzebujesz? Nie...

- Zioło. Chcę zajarać. - odpowiedział od razu Seo i odłożył buteleczkę z substancją w bezpiecznym miejscu. Zdjął biały fartuch oraz okulary ochronne i spojrzał w zaskoczone oczy szefa, który był zdziwiony jego szybką odpowiedzią. Przytaknął na jego prośbę i wyszedł z pomieszczenia pierwszy.



W pokoju Hwa siedział na łóżku i zaciągając się dymem narkotyku, który dostarczył mu jeden z pionków szefa. Był to sposób na oderwanie się od rzeczywistości, przynajmniej na chwilę. Długo nie miał w ustach tego cudownego smaku. Jego umysł natychmiast zalała fala euforii. Ciepło rozlało się po jego ciele, a napięcie zaczęło ustępować. Myślał wiele, czując, jak stres związany z pracą w laboratorium i presja mafii powoli znikają.

W miarę jak dym unosił się w powietrzu, Seonghwa zaczął myśleć o swoim życiu. Przypomniał sobie czasy w liceum, kiedy marzył o przyszłości pełnej możliwości. Skończył na ulicy, a teraz był wciągnięty w świat przestępczy, gdzie każda decyzja mogła mieć fatalne konsekwencje. Po raz kolejny. Poczuł się lekko oszołomiony. Myśli zaczęły krążyć wokół różnych tematów, czy się stąd kiedyś wydostanie. Wizja wolności wydawała się odległa i nieosiągalna. Z drugiej strony dym marihuany sprawił, że wszystko wydawało się mniej przytłaczające.

W miarę jak uczucie relaksu ogarniało jego ciało, zaczął planować swoje następne kroki. Miał dostęp do laboratorium i wiedział, że musi wykorzystać tę sytuację. Może to był moment na podjęcie ryzyka?

Do pokoju wszedł Hongjoong. Jego twarz wyrażała zmartwienie, a oczy były pełne troski.

- Seonghwa - zaczął, zamykając za sobą drzwi. Skrzywił się, gdy zobaczył i wyczuł marihuanę. Nienawidził tego zapachu, a widok palącego Hwy jeszcze bardziej go zmartwił. - Musimy porozmawiać.

Seonghwa spojrzał na niego z niechęcią. Czuł się odizolowany i obojętny, jakby emocje były od niego odseparowane grubą warstwą szkła.

- Nie ma o czym rozmawiać. - odpowiedział chłodno, zaciągając się ponownie dymem. Hongjoong podszedł bliżej, jego wyraz twarzy stał się bardziej poważny.

- Widzę, że nie jesteś sobą. Co się dzieje? Wyglądasz... przerażająco. To nie w twoim stylu. -Seonghwa uniósł brwi, czując, jak gniew zaczyna w nim narastać.

- Przerażająco? Dziwnie? Może po prostu próbuję przetrwać? - odpowiedział z ironią, a jego głos brzmiał bez emocji.

- Nie możesz tak robić. - powiedział Hongjoong, podchodząc bliżej - To nie jest zdrowe. Musisz otworzyć się na mnie. - Seonghwa poczuł, jak dym unosi się w powietrzu, a jego myśli zaczynają krążyć wokół tego, co powiedział Hongjoong.

- Otwarcie się? Na co? Na to, że jestem w pułapce? Że nie wiem, co ze sobą zrobić? - odpowiedział z frustracją. Hongjoong spojrzał na niego z współczuciem.

- Nie musisz być sam w tym wszystkim. Mogę ci pomóc.

Seonghwa odwrócił wzrok, czując narastające uczucie beznadziejności.

- Pomoc? Jaką pomoc możesz mi dać? Jesteśmy w mafii! Nie ma stąd ucieczki! - krzyknął, a jego głos odbił się echem w pustym pokoju.

- Ciszej - powiedział Hongjoong spokojnie. - Wiem, że to trudne, ale razem możemy znaleźć sposób na wydostanie się stąd. - powiedział cicho, a wręcz szeptnął, aby nikt ich nie usłyszał. Seonghwa poczuł, jak emocje zaczynają go przytłaczać. Zaciągnął się ponownie dymem i zamknął oczy na chwilę.

- Nie wiem... nie wiem, co robić. - powiedział cicho. Hongjoong usiadł obok niego na łóżku.

- Mów o co chodzi i weź to zgaś. Nie da się wytrzymać.

Seonghwa spojrzał na niego i dostrzegł szczerość w jego oczach. Mimo że czuł się zagubiony i bezsilny, wiedział, że Hongjoong naprawdę się o niego troszczy, ale czy go nie wystawi jak wcześniej? Wciąż to miał z tyłu głowy.

- Czuję się... jakbym był martwy wewnętrznie. - wyznał w końcu - Jakbym stracił wszystkie emocje i nie potrafił ich odzyskać. Właściwie, już dawno. - powiedział cicho, a jego głos brzmiał bardziej miękko niż wcześniej. Odłożył skręta na stolik obok i wyciągnął z niego coś, co blondyna wprawiło w przerażenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro