Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Seonghwa budził się w ciemnym pomieszczeniu, a ból głowy pulsował jak nieprzyjemny dźwięk w jego umyśle. Otworzył oczy, ale światło było zbyt intensywne, więc zamknął je ponownie. Próbował zrozumieć, co się stało, ale jego myśli były mgliste i chaotyczne. Kiedy w końcu zebrał siły, by spojrzeć w górę, zobaczył nad sobą grupę obcych mężczyzn. Ich twarze były twarde i nieprzyjazne. W ich oczach nie było współczucia ani zrozumienia. Seonghwa poczuł narastający strach.

- Gdzie ja jestem? - zapytał cicho, próbując się podnieść. O dziwo nie był do niczego przywiązany. Wśród mężczyzn dostrzegł znajomą sylwetkę, to był Hongjoong. Seonghwa nie mógł uwierzyć własnym oczom. Jego serce zabiło mocniej.

- Co ty tutaj robisz? - zapytał, ale jego głos brzmiał słabo i niepewnie.

- Seonghwa.- powiedział Hongjoong, a jego ton był poważny. - Musisz z nami współpracować. To dla twojego dobra. - Seonghwa poczuł gniew narastający w piersi.

- Nie zamierzam być waszym psem na posyłki. - wykrzyknął, próbując wstać, ale ból głowy sprawił, że znowu opadł na ziemię. Mężczyźni wokół niego wymienili spojrzenia, a jeden z nich zbliżył się do Seonghwy. Jego twarz była zimna jak stal.

- Nie rozumiesz, w co się pakujesz. - powiedział groźnie. - Nie masz wyboru.

- Nie chcę mieć z wami nic wspólnego! - odpowiedział Seonghwa i zacisnął zęby. Ale jego słowa spotkały się z brakiem zrozumienia. Nagle jeden z mężczyzn uderzył go w twarz. Seonghwa osunął się na ziemię, czując ból i dezorientację.

- Nie odmawiaj nam! - krzyknął napastnik i przyłożył pistolet do jego głowy. Hongjoong spojrzał na to wszystko z niepokojem.

- Proszę, Seonghwa... to nie jest gra! Musisz nas wysłuchać! - prosił Hongjoong jak tylko mógł, aby przekonać swojego przyjaciela. Seonghwa spojrzał na mężczyznę, czując jak krew spływa mu z ust. Jego myśli były chaotyczne. Nie wiedział, co robić ani jak wyjść z tej sytuacji. Widział Hongjoonga, który wyglądał na załamującego się. Czuł się zdradzony przez kogoś, komu ufał.

- Dlaczego mnie tu przyprowadziliście? - zapytał, próbując zachować spokój mimo bólu.

- Chcemy twojej wiedzy i umiejętności. Jesteś tym jedynym. - odpowiedział blondyn, a Seonghwa poczuł narastający gniew i frustrację.

- Nie potrzebuję waszej ochrony! Nie chcę być częścią waszego świata!

Mężczyźni wokół niego zaczęli szeptać między sobą. Atmosfera stawała się napięta. Seonghwa wiedział, że musi znaleźć sposób na ucieczkę, ale czuł się osaczony.

- Jeśli odmówisz, to będziemy musieli inaczej ciebie do nas przekonać. Twój wybór. - powiedział jeden z mężczyzn zimnym tonem i przycisnął go do siebie. Seonghwa, wciąż oszołomiony po uderzeniu, spojrzał na mężczyzn, którzy stali wokół niego. Jego serce biło szybko, a umysł był pełen pytań.

- Do czego potrzebujecie mnie? - zapytał, próbując zachować spokój mimo narastającego strachu. Mężczyźni wymienili między sobą spojrzenia, a jeden z nich, ten, który wcześniej go uderzył, podszedł bliżej.

- Jesteś chemikiem - powiedział oschle. - Mamy pewne interesy, które wymagają twojej wiedzy.

Seonghwa zmarszczył brwi.

- Jakiej wiedzy? Ja wcale nie jestem chemikiem tylko zwykłym ćpunem kurwa mać. - odpowiedział z wściekłością.

- Nie masz wyboru. - odparł mężczyzna zimnym tonem. - Wiesz, jak tworzyć substancje chemiczne, które mogą być przydatne w naszym biznesie. Twoje umiejętności są nam potrzebne.

Seonghwa poczuł gniew narastający w piersi.

- Nie chcę robić niczego, zostawcie mnie w spokoju.

Hongjoong, który stał nieopodal, spojrzał na Seonghwę z troską.

- Proszę, Seonghwa... musisz zrozumieć, że to nie jest gra. Jeśli nie pomożesz im, mogą cię skrzywdzić.

- Nie chcę być waszym narzędziem!

Mężczyzna zaśmiał się szyderczo.

- Myślisz, że masz wybór? Wiesz, co się dzieje z tymi, którzy odmawiają współpracy? Nie chcesz być kolejną ofiarą.

Seonghwa czuł się osaczony. Wiedział, że musi znaleźć sposób na ucieczkę o ile jest taka opcja.

- Dlaczego nie możecie po prostu znaleźć kogoś innego? - zapytał desperacko.

- Bo nikt inny nie ma twoich umiejętności. - odpowiedział mężczyzna z pewnością siebie - Jesteś idealny do tego zadania.

Seonghwa czuł, jak adrenalina pulsuje w jego żyłach. Mężczyźni z mafii stali wokół niego, ich twarze były zimne i nieprzyjazne, a ich intencje wydawały się jasne. Wiedział, że musi działać szybko, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli. Zaczynał szukać sposobu na ucieczkę. W pomieszczeniu nie było wiele miejsca, ale dostrzegł w rogu małe okno, ale wystarczająco duże, by mógł się przez nie przecisnąć. Zanim zdążył pomyśleć o konsekwencjach, ruszył w stronę okna.

- Zatrzymać go! - krzyknął jeden z mężczyzn, ale Seonghwa był już w ruchu. Przeskoczył przez stół i z impetem uderzył w okno, które zaskrzypiało pod jego ciężarem. Zaczął wspinać się na parapet, czując jak adrenalina dodaje mu sił. Jednak w tym momencie jeden z mężczyzn chwycił go za ramię i pociągnął w dół. Seonghwa stracił równowagę i upadł na ziemię, czując ból w całym ciele.

- Nie myśl, że możesz tak po prostu odejść! - krzyknął mężczyzna, a Seonghwa poczuł narastający strach. Wstał na nogi i spojrzał na Hongjoonga, który stał z boku z wyrazem niepokoju na twarzy.

- Seonghwa, nie rób tego! - wołał Hongjoong. - To nie jest bezpieczne!

Z ciężkim sercem postanowił podjąć najgorszą decyzję zaraz tuż po braniu narkotyków.

- Dobrze... - powiedział na głos, gdy w końcu zebrał się na odwagę - Zgadzam się na współpracę. - W tej chwili poczuł ulgę, ale zaraz potem ogarnęło go uczucie zdrady samego siebie. - Ale tylko na moich warunkach! - dodał, próbując zachować resztki godności. Mężczyźni, którzy wcześniej go otaczali, wymienili zadowolone spojrzenia. Ich twarze rozjaśniły się uśmiechami, a jeden z nich, ten z twardym wyrazem twarzy, podszedł bliżej.

- Cieszymy się, że podjąłeś mądrą decyzję. - powiedział z satysfakcją. Seonghwa nie mógł powstrzymać uczucia wstrętu. Miał wrażenie, że to tylko puste słowa. Wiedział, że mafia nigdy nie działała w sposób przejrzysty i że jego życie może być zagrożone w każdej chwili.

- Co teraz? - zapytał, starając się brzmieć pewnie.

- Teraz wracamy do naszego biura. - odpowiedział mężczyzna. - Będziesz miał okazję zapoznać się z naszymi wymaganiami i dowiedzieć się więcej o tym, co będziesz robił. - Seonghwa skinął głową, czując ciężar sytuacji na swoich barkach. Wiedział, że musi być ostrożny i nie dać się wciągnąć w ich świat bardziej niż to konieczne.

Podszedł do niego Hongjoong, który był jednocześnie zadowolony z decyzji oraz zaskoczony, jak ją w miarę szybko podjął.

- Niewiarygodne, że tak szybko się zgodziłeś. - szeptnął w jego stronę, prowadząc go przez długi, ciemny korytarz.

- Tylko dlatego, że mam trzy rzeczy do zrobienia. - odpowiedział również cicho Hwa.

- Co takiego? - zapytał zaciekawiony.

- Zobaczysz. - odpowiedział i już więcej się nie odezwał. Nie miał zamiaru zdradzać swoich planów. W pewnym sensie mafia mu w tym pomoże.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro