Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IV

Valentino*
Tak jak zapowiedziała tak przyszła z tacką na której były dwie karafki z wisky równo po 10 minutach. Uśmiechając się do nas zaczeła zdejmować karafki i postawiła jedną naprzeciw Angelo a drugą przede mną. Nagle Angelo wstał i zapytał się:
- Nie przytulisz mnie kuzyneczko?
Wtedy Melody wpadła mu w objęcia cała czerwona na twarzy.
-Tęskniłam-powiedziała wzruszona
-Ja też młoda-Angelo uśmiechną się do niej ciepło
-Ej jestem tylko rok młodsza.
-Ale jaka niska kruszynko -śmiał się Angelo- chodź przedstawię ci mojego najlepszego przyjaciela.
Podszedł do mnie z tą małą istotą więc szybko wstałem.
-Młoda to Valentino.
-Valentino-powiedziałem podając jej rękę
-Melody- odpowiedziała kładąc swoją małą rękę na mojej.Delikatnie pocałowałem jej wierzch, a Mel od razu się zarumieniła.
-Wybaczcie ale muszę już zmykać.
-Podasz mi swój numer telefonu?
-Przecież podałam Angelo daj mu a właśnie Angelo mogę dzisiaj nocować u ciebie ? Chciałabym pogadać a wiesz jak to Rosalie
-Dobrze kruszynko i jasne że możesz
-To ja zmykam miło mi było cię poznać Valentino.
-Mnie również.
Gdy tylko wyszła zabierając tackę zamyśliłem się co by było gdyby ona się we mnie zakochała i by za mnie wyszła to by było coś.
***Melody***
Gdy tylko wyszłam od chłopaków zeszłam do baru gdzie siedział Nathan i Rose.
-Hej dzisiaj śpie u Angelo.
-Spoczko.
-Roślinko jak się pracuje?
- Bardzo dobrze.
24:30*
O kurde muszę się zbierać.
-Pa wszystkim!!!
-Pa Mel!!
Wychodzę z baru i kieruje się w stronę domu kuzyna.Nagle podjeżdża na pobocze czarne Porshe z którego wychodzi nie kto inny jak Valentino.
-Hej
-Hej
- Chodź podwiozę cię do nas bo nie wiem czy wiesz ale około 15 miesięcy mieszkamy z Angelo we dwoje.
-Och..
-Coś się stało?
-Teraz sobie uświadomiłam jak dużo się zmieniło odkąd się nie widzieliśmy.
- Jak dawno się z nim nie widziałaś?
-Prawie dwa lata...- pod koniec zdania głos mi się załamał.
-ojej chodź chcesz się przytulić?
Zamiast odpowiedzieć weszłam w jego otwarte ramiona i kątem oka zobaczyłam jak drgnął mu kącik ust a w oczach zabłyszczała nadzieja.
***Valentino***
Trzymać ją w ramionach to jakbym trzymał cały swój świat. Nie myśląc trzeźwo powoli ją pocałowałem a ona?
ONA TO ODDAŁA! Nareszcie!!!
************✨**************
Hej przepraszam za długą przerwę ale miałam kilka spraw do załatwienia. Mam nadzieję że rozdział się wam spodoba

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro