II
Rose czekała na mnie pod domem w swoim czarnym aucie.
-Hej
-Hej- odmrukneła
-Kac
-Noo
Lepiej jej nie irytować akurat gdy ma kaca bo zamienia się w jakąś bokserkę.
*Na miejscu*
-Nie mówiłaś że będziemy pracować w jednym z największych w Hiszpanii klubów!!!!!
-Nie mówiłam ci?
-Nie!
-Dobra nie marudź tylko choć
-Idę czekaj na mnie!
-Przecież stoję i czekam
Gdy weszłyśmy do klubu było tam pusto oprócz kilku barmanów i kelnerek. No tak otwierają za godzinę.Weszłyśmy na zaplecze gdzie stało 4 chłopaków.
1 blondyn, 1 szatyn, i 2 brunetów
-Hej jesteście nowe?-zapytał szatyn
-Tak- odpowiedziałyśmy w tym samym czasie
-okej ja jestem Nathan-szatyn
-Ja Aaron-brunet w tatuażach
-Nathaniel-brunet o zielonych oczach
-Rayan- blondyn z burzą loczków
-ja jestem Rosalie ale mówcie mi Rose
-Spoko
-Ja jestem Melody ale możecie mówić mi Mel
-Oki roślinko-który to powiedział!
-Hahahahaha-Nawet Rose się śmieje z tego przezwiska
-Kto to powiedział!?
-NATHAN-krzykneli prawie wszyscy oprócz Nathana
-Aha tacy jesteście wspierający !?
- No już księżniczko- uśmiechnął się do mnie Rayan
-Nie wkurzaj mnie!- udawałam że jestem zła ale zdradzał mnie mój uśmiech cisnący mi się na usta
-Ej!!! Bo za 10 minut otwieramy-krzyknął Aaron
-O boże!! Co my mamy zrobić Rose!?-pytam się jej
-Nie wiem ja idę robić drinki a ty idź przyjmować zamówienia z loży VIP!-krzyczy bo wychodziła już zza zaplecza
-Okej!-krzyczę aby mnie słyszała
Kiedy zaczynam słyszeć muzykę wychodzę zza zaplecza i przemieszczam się z loży do loży patrząc czy nikogo jeszcze nie ma. Stoję przy ostatniej parze drzwi, biorę oddech i wchodzę. W oczy rzuca mi się kilka mężczyzn. Podchodzę do nich powtarzając w głowie formulkę jaką miałam już zawsze mówić.
-Dobra wieczór czy mogę złożyć zamówienie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro