Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Siódmy dzień...

Nosiło mnie cały dzień i nie mogłam wysiedzieć w domu. W końcu postanowiłam się wyszykować i odwiedzić rodziców Luke'a. Byłam z nimi w bardzo dobrych stosunkach i do tej pory utrzymywaliśmy kontakt. Z panią Caroline kiedyś często wychodziłyśmy na miasto. Czy to na zakupy, kawę albo po prostu pospacerować i porozmawiać. Mimo naszej różnicy wieku - bo w końcu jest dla mnie jak matka i w sumie twierdziła, że nią jest tylko, że tą drugą - i tego, iż byłam byłam w związku z jej synem, nadawałyśmy na tych samych falach. Powtarzała mi, że jestem jedną z osób, którym może zaufać. Prosiła mnie o rady w sprawach, w których ja miałam więcej doświadczenia i wiedzy, no i na odwrót. Prosiłam ją o nie,  gdyż czasami rozmowa z matką czy przyjaciółką nie wystarczyła. Matka blondyna jest osobą bezstronną i zawsze starała znaleźć się rozwiązanie, które przyniesie najmniej szkód i będzie dobre dla obu stron.

Dzisiejszego dnia czułam, że tak po prostu potrzebowałam się spotkać właśnie z tym małżeństwem. Dlatego teraz zakładałam na ramiona czarną, skórzaną kurtkę, która dopełniała mój dzisiejszy strój - czarne rurki i czerwona koszulka na krótki rękaw z większym dekoltem. Wsunęłam na stopy białe conversy, zabrałam torebkę i uprzednio informując rodziców o moim wyjściu, opuściłam dom.

Zdecydowałam się na spacer, bo dzisiejsza pogoda była naprawdę piękna i obieująca. Słońce rzucało na ziemię ciepłe promienie,  powiewający lekki wietrzyk i świeże powietrze poprawiły mój ponury nastrój. Mimo że był dopiero koniec kwietnia, pogoda dopisywała.

Po prawie godzinnym przechadzaniu się po mieście, dotarłam w końcu do mieszkania państwa Hemmings. Z przyzwyczajenia weszłam do środka, nie pukając.

"Wparowałam do domu Luke'a, robiąc trochę hałasu, ale nie mogłam się doczekać, aż go przytulę. Nie widziałam go prawie miesiąc i dłużej nie mogłam wytrzymać.

— Lexi! Ale mnie przestraszyłaś! — Blondyn z szeroko otwartymi oczyma zjawił się w przedpokoju, wzdychając i łapiąc się za pierś.

— Luke! — pisnęłam i wskoczyłam na niego, śmiejąc się razem z nim.

— Jak ja tęskniłem— Schował twarz w moich włosach i mocno objął w tali, delikatnie muskając dłoni moje plecy.

Poprawił mnie sobie na biodrach i trzymając za uda, pocałował namiętnie. Zanurzyłam palce w jego blond włosach, wiedząc, że kochał, kiedy pociągałam za ich końcówki. Uśmiechnęłam się, gdy gładził palcami skórę moich nóg, kierując się coraz wyżej. Luke kroczył w stronę schodów, nie przestając mnie całować. Muskał moje wargi, gdy ja przygryzałam i lizałam jego. Byliśmy oboje tak zdekoncentrowani i zbyt zajęci sobą, przez co Luke zahaczył o barierkę, powodując nasz upadek. Wybuchnęliśmy śmiechem, rozglądając się dookoła szeroko otwartymi oczami.

— Twoi rodzice są w domu? — spytałam, wydając z siebie dźwięk rozbawienia.

— Nie, dalej są u Holdera — westchnął, kiedy pocierałam jego napięte barki i czekałam na dalszą część odpowiedzi. — Nie dzwoniłem, że wrócę wcześniej.

— Dlaczego? — spytałam, marszcząc brwi w niezrozumieniu. — Nie powiadomiłeś ich, że już jesteś?

Pocałowałam go namiętnie, na razie nie pozwalając mu odpowiedzieć na zadane przeze mnie pytanie. Każdy ruch jego warg sprawił, że moje wewnętrzne ja wariowało na ten widok. Byłam spragniona jego ust do granic możliwości, a każda sytuacja wydawała się odpowiednia do pocałowania go.

— Chyba właśnie dlatego — zaśmiał się, gładząc moje uda i wkładając dłoń pod materiał sukienki, aby ścisnąć mnie za pośladki.

— Czyyyli mamy dużo czasu dla siebie? — Uśmiechnęłam się do niego zadziornie, dalej rozmasowując jego napięte barki.

— Bardzo dużo.

Podniosłam się z podłogi po to, aby za chwilę znów być w ramionach chłopaka, który przerzucając mnie sobie przez ramię, skierował się schodami na górę.

— Luke! — pisnęłam zaskoczona jego nagłym ruchem.

— Wiesz co? — spytał.

— Hm?

— Zawsze chciałem to zrobić na łóżku rodziców — wymruczał mi do ucha.

Żołądek zawinął mi się w supeł po usłyszeniu blondyna. Nigdy bym się po nim nie spodziewała takiego wyznania. Według mnie taka fantazja była trochę dziwna, ale w tej sytuacji w ogóle o tym nie myślałam. Chciałam spełnić jego pragnienie i być blisko niego.

— No to na co czekasz? — Klepnęłam go w tyłek na zachętę lepszej zabawy.

Wparował do sypialni rodziców w błyskawicznym tempie, po czym rzucił mnie niezbyt delikatnie na łóżko, i zdjął swoją koszulkę. Zawisnął nade mną, posyłając zadziorny i seksowny uśmieszek.

— Tak bardzo cię kocham, Lexi.

— Też cię kocham, Luke.

Przywarłam do niego ustami i zarzuciłam ramiona na jego plecy, przymykając oczy z przychodzącej przyjemności. On natomiast błądził dłoni po mojej tali, wywołując u mnie skurcze  podbrzuszu. Jego dotyk rozpalał mnie do granic możliwości i sprawiał, że przechodziły mnie tysiące dreszczy. Czułam się tak błogo i lekko, kiedy dochodziło między nami do takich chwil. Składał mokre pocałunki na mojej szyi, wyznaczając szlak aż do wyeksponowanej głebszym dekoltem piersi. Zostawiał po jednym całusie na obydwu wypukleniach, tuż nad koronkowymi miseczkami stanika. Każdy guzik sukienki odpinał powoli i co chwilę muskał ustami biust, brzuch, sprawiając, że stawałam się coraz bardziej niecierpliwa. Doprowadzał mnie tym do szału, ale co się dziwić? Przy nim nie można było spokojnie czekać. Chciało się go od razu.

Przejechał język po całej długości mostka, wydobywając ze mnie przeciągły jęk ociekający erotyzmem. Nie wytrzymałam i poderwałam się do góry, atakując jego malinowe i gorące usta. Chłopak klęknął, dając poprowadzić mi tę rundę, dlatego wpiłam się w jego usta z zażartością. Dotykał moich pleców, odpinając stanik i delikatnymi ruchami muskając ramionami przy zsuwaniu ramiączek.  Zostawiałam pocałunki na jego umięśnionych barkach, jednocześnie próbując odpiąć pasek jego spodni. Jęknęłam, kiedy nagle złapał w dłonie moje piersi, a po chwili zassał prawy sutek, drażniąc go językiem.

— Kochasz się ze mną drażnić, prawda? — wystękałam, dając sobie spokój z jego nie do ruszenia paskiem.

— Tak bardzo, jak kocham ciebie."







Gdzie jesteś, Luke?

Myślę o tobie każdego dnia...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro