Rozdział 9
Po kilku minutach uspokoiłam się i przestałam płakać. Co ja sobie myślałam? Że takie ciacho jak on mnie polubi? Zakocha się? Przecież to nierealne. Na pewno nie przyjdzie... chyba już nigdy... Czemu ja myślę o związku? Przecież nikt nie pokocha chorej dziewczyny. W co ja się wpakowałam?
Po chwili przyszedł Kyle. Miała rację – nie ucieknę przed nim.
-Przepraszam. Nie wiem co mnie w tedy tchnęło – usiadł przy mnie – Miałaś rację. Nie powinnaś wychodzić. Nie jesteś jeszcze na to gotowa. To moja wina. Mam nadzieję, że mi wybaczysz.
-Wybaczam. – powiedziałam i bardziej przysunęłam się do niego.
-Cieszę się, że wróciłaś.
Przytulił mnie i wyszedł. Czy on coś do mnie czuję?
Na kolacji spotkałam Cassie.
-Wróciłaś! Tak się cieszę!
-Tak. Jakoś znalazłam drogę powrotną.
-Ty wiesz jakie on zrobił zamieszanie jak mu uciekłaś? Cały personel postawił na nogi. Pierwszy raz takie coś widziałam a jestem tu od 2 lat.
-Aż tak długo?
-Tak. I mam dla ciebie wspaniałą informację.
-Jaką?
-Jak mój stan w żaden sposób się nie pogorszy to niedługo mnie wypiszą!
-Łał, super. Też bym tak chciała.
-Nie martw się. Pewnie ty prędzej dostaniesz wypis. Ten szpital robi cuda i po za tym masz najlepszego lekarza z całego personelu.
-Żartujesz? Kyle jest najlepszy?
-Tak. Każda dziewczyna chciałaby żeby ja leczył.
Po skończonej kolacji wróciłam do siebie i ku mojemu zdziwieniu czekał na mnie Kyle.
-Coś się stało? – wskazał na krzesło obok siebie
-Niepokoją mnie twoje wyniki badań.
-Co z nimi nie tak?
-Wychodzą coraz gorsze.
-Ale przecież chodzę na stołówkę!
-Nie chodzi mi o agrofobie tylko o antropofobię. Z badań wynika, że możesz mieć również rozdwojenie jaźni i schizofrenię. Chcę żebyś była tego świadoma. Zmieniłem ci trochę leki. Jutro mi powiesz jak się czujesz. Idź spać. Pewnie jesteś zmęczona.
Chwilę siedziałam na krześle i patrzyłam w nicość. Spojrzałam na zegar – 22:04. Wzięłam szybki prysznic i poszłam do łóżka. Czy te choroby mogą usprawiedliwić to co zrobiłam? Ktoś chodzi po korytarzu. Jakoś dziwnie się czuję, zimno mi. Mam nadzieję, że nie uznała mnie za waria... Uznał.
Co zrobić? Iść do niej? Tylko po co? Nie. Chyba lepiej zostanę w domu. Choć szczerze mówiąc zdziwiłem się, że na korytarzu nikogo nie było. Trochę... bardzo dziwne. Nadal nie mogę zapomnieć. Takiej niepewności a zarazem sam nie wiem. Jest inna niż zwykłe dziewczyny ale nie jest normalna. Muszę o niej zapomnieć.
�j{3�=�
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro