Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Karuzela

Pewnej nocy nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, niczym dzika, miotająca się zwierzyna. Cisza w moim pokoju powinna sprawić, że będę senna, ale nic z tych rzeczy.
Cisza była tak cicha, że zdawała się wręcz szumieć a każdy najłagodniejszy dźwięk był krzykiem. Znacie to, prawda?
Irytujące.

Nagle zza okna usłyszałam radosną, łagodną muzykę cyrkową. Oburzona otworzyłam przymknięte wcześniej powieki.
"Naprawdę rozumiem, że dziś jest Halloween, ale litości. Jest druga w nocy!" - pomyślałam.

Wyraźnie słyszałam śmiechy i szepty dzieci, więc cyrk powinien być blisko. A może bardziej... wesołe miasteczko?
Nie widziałam, żeby się rozstawiali.

Śmiechy były głośne, ale za to muzyka cicha. Jakby bardzo odległa.
Akurat wtedy poczułam senność, ale przemogłam ją i ruszyłam w stronę okna balkonowego.
Wytężyłam wzrok, ale widziałam to co zawsze.
Standardowy widok zza szyby w moim pokoju: posępne drzewo na polu pani Pstrzochowej, jakieś graty na podwórku sąsiada.
Drzewo od lat stało tu samotnie, towarzysząc mi zawsze gdy zasypiałam i się budziłam.

Nie widziałam żadnego cyrku, ale słyszałam śmiechy dzieci. Otworzyłam sobie i wyszłam na balkon, opierając się o barierki. Mama zawsze mówiła, żeby nie wychodzić z domu w nocy  (zwłaszcza w Halloween), ale teoretycznie byłam jeszcze na terytorium budynku. W końcu balkon to takie przedłużenie domu, prawda?

Odetchnęłam mocniej z irytacją.

I wtedy zakręciło mi się w głowie. Nagle świat zabłyszczał złotymi światłami a ja czułam się jakbym była pod wodą. Patrzyłam z przerażeniem jak gałęzie drzewa się wydłużają, zwłaszcza te u dołu. Kora zmieniła swój kolor na zupełnie czarny, csle.drzewo zaczęło się mutować.
Mrugnęłam i gdy spowortem otworzyłam oczy, z przerażeniem obserwowałam... karuzelę.

Dolne gałęzie wraz z częścią pnia krążyły z zawrotną prędkością, grona korona i solą część pnia pozostawały w bezruchu. Gałęzie zamieniły się w łańcuchy i siodełka, jak u normalnej karuzeli łańcuchowej.

Teraz nie tylko słyszałam dzieci. Ja je widziałam. Śmiały się i krzyczały z radości, bawiąc się świetnie. Tylko jedna dziewczynka w białej sukieneczce i czerwonej wstążce we włosach stała obok i pytała placzliwym tonem:

- Gdzie jest moja mama? - rzucała w stronę... nicości. Nie było tam nawet cienia, ale ona uporczywie wpatrywała sie w ten jeden punkt.

Dopiero wtedy zauważyłam coś strasznego. Niektóre dzieci były sine, inne zakrwawione.
Mały chłopiec śmiejący się radośnie miał zgniłą skórę, a gdzieniegdzie prześwitywała biel kości.

Wrzasnęłam głośno.

Wtedy wszystkie małe oczęta zwróciły się w moją stronę. Mała dziewczynka, która przed chwilą płakała do mamy, wyciągnęła rączkę w górę i splotła palce z powietrzem jakby kogoś trzymała za rękę.

Uświadomiłam sobie co to oznacza.
Dziewczynka z kokardką mówiła do Śmierci.
Ja jako śmiertelnik nie mogłam zobaczyć Śmierci, umarłabym.
To wszystko duchy małych dzieci, bawiły się po raz ostatni. Śmierć jednak miała litość.
Dzieci, aby dodać im otuchy mogły się w halloweenową noc zabawić.
Nim odejdą na zawsze...

Przerażona swoim odkryciem, wpadłam zemdlona.

Rano obudził mnie trzask zamykanych drzwi balkonowych. Leżała na łóżku.

- Jak przez spanie przy otwartym oknie będziesz chora, to sama idziesz do lekarza i kupujesz leki. - oświadczyła moja mama i patrzyła na mnie krytycznym wzrokiem.
Już chciałam się uśmiechnąć i opowiedzieć mamie jaki to miałam straszny sen.

Ale wtedy zobaczyłam czerwoną wstążeczkę tamtej dziewczynki.
Leżała na zmokniętej trawie a przez kolor było ją dobrze widać.
Choć muzyka ustała, tak jak śmiech dzieci a drzewo było jak każde inne... to nie był sen.



Po południu doszła do nas wiadomość, że córka naszej sąsiadki zmarła dzisiaj w nocy.








Cringe. Starałam się napisać coś strasznego. Czy to straszne?
Trochę tak, dla mnie. Ale ja się boję wszystkiego *obrzuca nerwowym spojrzeniem szczotkę do zębów*. Ekhem.
Jak powstał pomysł?
Obudziłam się w nocy, patrząc na drzewo zza balkonu.
Wtedy w głowie Mai zrodziła się dziwna myśl.
"Hehe, drzewo mogłoby być karuzelą" - pomyślała Maja.

I wtedy zaczęłam wymyślać całą historię o duszach zmarłych dzieci i pobiegłam na dół opowiedzieć o tym mamie.
Tak było.

Więc... bez względu na to czy obchodzisz Halloween, Święto Zmarłych, Dziady czy inne Dia de Los Muertos...
Życzę Ci, abyś był szczęśliwy w ten czas.

Jeszcze bardziej cringe, so baj baj.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro