Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8


Nie przyjemny zapach wybudza mnie ze snu. Krzywię się, i kręcę głową. Otwieram oczy i widzę, że Niall przyłożył mi coś do nosa. Od razu starań się go odepchnąć.

— Co robisz?

— Staram się cię dobudzić. Doprowadziłaś się do takiego stanu, że gdyby nie ja to rozwaliłabyś sobie głowę o podłogę. Jeśli teraz nie jeszcze posiłku, który za chwilę tu przyniosą to przysięgam, że wezwę lekarza, który podepnie cię do kroplówki. A jak nie pójdziesz spać to zrobię ci zastrzyk z środkiem usypiającym.

— Nie pozwolę się kuć, a tym bardziej tobie. Przez to co mi przystawiłeś do nosa kręci mi się w głowie — wypominam mu.

— Nie przesadzaj to tylko sole trzeźwiące. Musiałem jak najszybciej spróbować przywrócić ci przytomność. Jesteś cholernie irytująca, ale wolę to niż zastanawianie się czy na pewno nic ci nie dolega.

Nagle słyszę pukanie do drzwi, a Niall każe tej osobie wejść do środka. Nie podnoszę się, bo nie interesuje mnie kto tu wszedł.

— Przyniosłam zupę dla pana żony — od razu rozpoznaje głos jednej z służącej. Tej akurat nie da się zapomnieć. Blondynka z mocnym makijażem. Bardziej by pasowała do burdelu niż tutaj. Chociaż po tym domu i jego mieszkańcach spodziewam się wszystkiego.

— Dziękuję Suzie, możesz odejść. Jest zupa pomidorowa, mam nadzieję, że lubisz, bo i tak będziesz musiała to zjeść — podnoszę się na łokciach i widzę, że jestem już sama z Niall'em.

— Lubię, ale na pewno nie będzie mi smakować tak jak nic tutaj — głośno wzdycha, a następnie przystawia mi łyżkę do ust.

On chyba nie sądzi, że pozwolę mu się karmić.

— Sama zjem — oznajmiam, a następnie biorę od niego talerz. Ciężko mi jest go utrzymać, ale nie zamierzam się poddać. Poradzę sobie.

Nabieram zupy wraz z makaronem, a następnie zjadam. Jest nawet smaczna, ale nie mam zamiaru niczego tu chwalić.

— Możesz już sobie iść — denerwuje mnie to, że dokładnie obserwuję każdy mój ruch.

— Nigdzie się stąd nie ruszę, przypominam, że to mój pokój. Chcę pooglądać swoją żonę, przynajmniej tego zabronić mi nie możesz. Muszę też zobaczyć na własne oczy, że to wszystko zjesz, bo w tej kwestii ci nie ufam kochanie.

— Nie nazywaj mnie tak.

— Jak sobie życzysz skarbie — biorę jeszcze kilka łyżek zupy i wyciągam talerz w jego stronę by go zabrał. — Nie skończyłaś, nie zniknęła nawet połowa.

— Zabierz to, bo chcę spać — oznajmiam, a on chwyta za talerz, a ja dla świętego spokoju odkręcam się na prawy bok.

— Dobrze później znowu coś zjesz.

Otwieram oczy i nadal widzę ciemność. Wyciągam rękę i staram się wymacać komórkę i po chwili na nią natrafiam. Odblokowuję telefon i widzę, że jest Pan zainteresowany kupnem drugiej nad ranem.

Kurwa spałam ponad dwanaście godzin. Włączam lampkę znajdującą się na stoliku i zauważam, że Niall śpi na tym samym łóżku co ja.

Podnoszę się i wstaje i przenoszę się na sofę. Nie będę leżeć z nim na tym samym łóżko. Przykrywam się kocem i znowu staram się zasnąć co na szczęście mi się udaje.

— Cholernie niegrzeczna dziewczynka — czuję jak ktoś unosi mnie w powietrzu, a następnie moje ciało znowu znajduje się na miękkim materacu.

— A do ciebie nie docierają podstawowe rzeczy. Tyle razy mówiłam żebyś mnie nie dotykał — mówię nawet nie otwierając oczu.

— Wymieniłem swoją miłą siostrę na taką zołzę jak ty. Mam nadzieję, że jednak okaże się tym przegranym.

— Zawsze możesz mnie odesłać do domu — przypominam mu i powoli otwieram oczy. Już jest jasno.

— Jeszcze nie zwariowałem, ubierz się, bo dziś zamierzam cię zabrać na małą wycieczkę. Ciągle siedzisz w domu, a przyda ci się trochę świeżego powietrza.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro