Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

58


− Obudź się skarbie – czuję na moim policzku delikatne głaskanie. Otwieram oczy i widzę nad sobą Nialla. – Zrobiłem ci śniadanie, a i jak spałaś to ciągle dzwonił do ciebie brat. Nie odbierałem, bo przecież wiesz w jakich jesteśmy relacjach, a ja nie mam ochoty z samego rana psuć sobie humoru.

No tak wypadałoby poinformować brata, że szybciej wróciłam do Nialla. On się pewnie martwi, że coś mi się stało.

− Zaraz do niego oddzwonię, a ty zrób nam kawę. Użyj tego trybu z czekoladą, bo lubię słodkie.

− Dla ciebie wszystko skarbie – uśmiecham się na jego słowa, a on wychodzi. Muszę teraz trochę przygrać roli, bo inaczej zacznie znowu mnie krzywdzić. A on już pokazał, że nie ma oporów przed uderzeniem mnie lub co gorsza zmuszeniem do seksu.

Wybieram numer brata i spodziewam się zaraz usłyszeć ogrom pretensji. Lecz na wszystko sobie zasłużyłam. Mogłam wysłać mu chociaż jednego smsa.

− No nareszcie – mówi od razu po odebraniu połączenia. – Już chciałem do niego jechać, ale Laura mnie powstrzymała. Nie mogłem pozwolić by on się na tobie odegrał za mnie.

− Sama sobie z nim poradziłam, ale niestety muszę tu już zostać. I zwiększ ochronę w szpitalu u Louisa. I jakbyś mógł to idź do niego i go przeproś za mnie. Miałam go dziś odwiedzić, ale niestety nie mam takiej możliwości.

Nie chcę nawet sobie wyobrazić co on poczuję jak się nie pojawię. Lecz za to będzie bezpieczny, a ja nie zniosę jeśli jeszcze raz przeze mnie ucierpi. Wystarczająco już oberwał.

− Dobrze. Przekonam go też by zmienił szpital.

− Doskonały pomysł – nie zamierzam go nawet pytać gdzie przeniesie się Louis. Im mniej osób będzie o tym wiedzieć tym dla niego lepiej. – Obiecuję też, że będę cię co jakiś czas odwiedzać. Pa – mówię, a następnie kończę połączenie.

Po śniadaniu muszę wziąć prysznic, bo wczoraj przez to wszystko poszłam spać bez umycie.

Nagle do pomieszczenia wchodzi Niall z pełną tacą jedzenia.

− Mam ci coś do powiedzenia i mam nadzieję, że nie będziesz zła – odkłada tacę na moje kolana.

− Mów, bo nie lubię niedopowiedzeń – biorę do ręki tosta z szynką i serem.

− Jak pewnie wiesz mam na głowie sporo spraw do załatwienia i muszę jechać na kilka dni do Szkocji.

Lepszych informacji to nie mogłam się spodziewać. Kilka dni bez Nialla przecież to brzmi cudownie.

− No to jedź, nie zamierzam cię tak ograniczać – upijam łyk mojej cudownej kawy.

− Tylko, że ty w tym czasie będziesz musiała się przeprowadzić do mojej matki – dobrze nie powiedział tego jak piłam, bo na pewno wszystko bym wypluła na pościel.

Ja nie chcę przebywać z jego matką nawet minuty w tym samym pomieszczeniu, a co dopiero mieszkać przez kilka dni pod jednym dachem.

Ona mnie nie znosi tak samo jak ja jej.

− Chcę cię poinformować, że ten żart w ogóle nie był śmieszny. Nie opowiadaj więcej takich rzeczy – oznajmiam mu poważnym tonem.

Od razu znacznie mi się pogorszył humor.

− Kochanie, ale ja naprawdę nie mogę cię zabrać ze sobą. Bardzo bym chciał, ale nie dam rady.

− Przecież to jest nasz dom! – przypominam mu.

− Tak, ale z pewnych względów nie mogę cię tu samej zostawić – a więc o to tu chodzi. On się boi, że podczas jego nieobecności będę ciągle chodzić do Louisa. Chce by ta stara wiedźma mnie pilnowała.

− Skoro tak to pojadę na ten czas do Briana.

− Do niego też nie mam zaufania.

− Nie pojadę do twojej matki! – mówię wściekłym tonem.

− Tylko, że ja cię nie pytam o zdanie, ale informuje o swojej decyzji Ava.

Liczę na waszą opinię

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro