40
Praktycznie przysypiam na siedząco w salonie. Jest już późno, a ja nie zamierzam iść do sypialni. Jestem pewna, że Niall będzie chciał seksu na zgodę. Owszem obiecałam, że zakończę swój związek z Louis'em i zamierzam się tego trzymać, ale nie będę się zachowywała jak prawdziwa żona Niall.
— Ava! — prawie podskakuje na dźwięk głosu Niall. Nie jest to jednak gniewny krzyk. On po prostu mnie woła.
Gwałtownie się zrywam, a on wpada do salonu.
— Chodź na chwilę — wyciąga w moją stronę dłoń. Na jego ustach widnieje duży uśmiech.
— Po co? — pytam ostro. Nie mam ochoty nigdzie się ruszać.
— Zobaczysz, no chodź Ava — niechętnie do niego podchodzę i łapie go za rękę. Ciągnie mnie na zewnątrz gdzie stoi nowe sportowe auto.
Czyli kupił sobie zabawkę i chce się nią pochwalić.
— A co mi do tego, że kupiłeś sobie nowe auto. Nie bronię ci jeździć sobie na przejażdżki.
— Kochanie to nie jest samochód dla mnie tylko dla ciebie — marszczę brwi z zdziwienia. — No co przecież sama mówiłaś, że potrzebujesz samochodu. Wybrałem dla ciebie najlepszy, łatwo się prowadzi i jest dość wytrzymały. Będziesz w nim bezpieczna.
Puszcza moją dłoń, a następnie zmierza do auta. Otwiera drzwi pasażera i wyciąga czarne pudełeczko.
Zbliżam się do niego i biorę te pudełko. Otwieram je i widzę, że jest tam komórka, i to dość dobry i drogi telefon.
— To też ci obiecałem. Oczywiście w najbliższych dniach dostaniesz też laptopa tylko postanowiłem, że lepiej będzie jak sama go sobie wybierzesz. A teraz chodź mnie przewieziesz — podaje mi kluczyki, a następnie wsiada na miejsce pasażera. A ja siadam za kierownicą.
Kurwa pierwszy raz widzę aż tak zautomatyzowane auto. Te klucze to jedynie gadżet, włączam silnik i zaczynam powoli jechać.
Monitor ciągle podpowiada mi co mam robić. Nawet osoba nie mająca prawa jazdy by sobie poradziła w tym samochodzie.
— Cieszyłabym się też z mojego samochodu, nie musiałeś kupować nowego.
— Kochanie to ja jestem twoim mężem i muszę dbać o twoje potrzeby. I będę płacić za każde twoje zachcianki — czyli postanowił mnie przekupić. Niech próbuję, ale na pewno mu się to nie uda. — Dlatego nie musisz się krępować na tych zakupach, na które zabiorę cię za kilka dni. Masz pełne prawo doprowadzić mnie do stanu przedzawałowego.
— Nie potrzebuje wiele — informuje go.
— Ależ potrzebujesz. Urządzisz też ten dom tak jak ci się tylko będzie podobało. To jest twój dom i zależy mi na twoim dobrym samopoczuciu.
Nic mu nie odpowiadam tylko skupiam się na jeździe, która jednak nie jest wcale taka prosta. Ciągle dostaje różne komunikaty i już bym wolała sobie jechać normalnym autem bez tych wszystkich powiadomień. Nie chcę nawet pomyśleć co będzie jak wyjadę na miasto.
Szybko wracamy do domu, bo jest już późno, a my nie zamknęliśmy domu.
— Jak chcesz to ci podam numer Briana i mój.
— Nie trzeba, mam bardzo dobrą pamięć do cyfr.
— To dobrze, że on nie będzie miał już tego samego numeru — odpowiada i kieruję się do kuchni. Pierwszy raz za nim podążam.
Mam do niego prośbę i powinnam najpierw wprowadzić go w dobry humor, ale niestety ja tego nie potrafię. Nie chcę nawet myśleć jak mogłabym go zadowolić.
— Zrobisz coś dla mnie? — pytam, a on szybko się do mnie odwraca. Po jego spojrzenie pokazuje ekscytacja. Nie zamierzam zastanawiać się na tym co sobie pomyślał.
— Oczywiście.
— Pozwól mi odwiedzić Louisa.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro