†1†
★Bill★
Kolejny dzień w pracy. Kawiarenka o nazwie "Makona". Wraz z przyjaciółmi ją założyłem, a pracuje tu ja i pani Samantha. Jest ona bardzo miłą kobietą po czterdziestce i często tu przychodzi ze swoim synem Luciusem.
Nie przedstawiłem się! Nazywam się Bill Cipher. Tak, ten Bill. Jest już pięć lat po wojnie, a ja nadal nie mogę uwierzyć, że ludzie mi wybaczyli... To zasługa rodziny Pines i Dippera...
Zbliżała się godzina zamknięcia. Samantha jeszcze trochę zostaje, dlatego dalej jej klucz, aby zamknęła.
- Dobranoc pani - Pożegnałem się.
- Dobranoc Trójkąciku - zaśmiała się i zaraz po tym wyszedłem z lokalu.
Skierowałem się do domu mojej Sosenki. Nie mogę się doczekać aż go zobaczę! Jest moim chłopakiem dwóch lat, a on wciąż nie może się do tego przyzwyczaić co jest urocze. Przyznam iż sam w to nie wierze. Ja, demon który chciał to wszystko zniszczyć teraz ma normalne życie wśród tych wszystkich ludzi.
Gdy byłem już pod domem, grzecznie zapukałem i otworzyła mi jego siostra.
- Bill! Jesteś nam trochę potrzebny. Dipper złapał okresu i wścieka się na wszystko i wszystkich - Zachichotała i wpuściła mnie do środka.
★Dipper★
Mam ochotę zniszczyć wszystko co mnie spotka po drodze. Jeden z naszych gitarzystów stwierdził, że nie wystąpi, ponieważ jedzie sobie akurat tego dnia do babci! Tak jakby nie mógł następnego! I przez to musieliśmy odwołać występ.
- Dippeeeer! Ktoś do ciebie! - zasilała Mabel. Jeżeli to ten dureń, to niech się pieprzy!
Spojrzałem w stronę drzwi i zauważyłem Billa. Jeszcze lepiej...
- Sosenko moja, powiedz co się dzieje - Usiadł obok mnie.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie Sosenką, a przysięgam, że na sosence to tu zawiśniesz głową w dół.
- Zły humorek? Chodź, zrobię ci kakao i pogadamy o tym.
- Nie jestem dzieckiem abyś robił mi kakao!
- Ale lubisz je przecież...
- No i? Weź się ode mnie odczep! Najlepiej stąd wyjdź i nie wracaj! - chciałem pobyć sam, a z nim na pewno tego nie osiągnę.
- N-no dobrze... - wstał z kanapy i ruszył w stronę drzwi - Jakby co to dzwoń... - wyszedł.
Usiadłem na kanapie, nawet nie wiem kiedy z niej wstałem...
- Czy ty jesteś normalny? On chciał ci pomóc, a ty go wyganiasz! - Krzyczała moja siostra.
- Nie chce pomocy! Nie potrzebuje je...
Naszą wymianę zdań przerwał huk... Huk uderzenia samochodem o ciało... Szybko wybiegliśmy na zewnątrz, a tam na ziemi leżał poturbowany Bill...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro