Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Skryte marzenie [KagaKuro]

Kagami Taiga nie był błyskotliwy. Ani inteligentny. Ani... No po prostu był idiotą. Nie potrafił myśleć tak sprawnie jak co poniektórzy w jego otoczeniu i miał wrażenie, że jego mózg przypomina zawieszający się komputer. Mówił bezmyślnie i tak też działał, dlatego jego chłopak ciągle to wykorzystywał. Gdy Kuroko rzucał te swoje uszczypliwe słowa czy sarkastyczne uwagi, Kagami zacinał się i potrafił wykrztusić jedynie elokwentne ,,Yyy...?'' i reagować złością. Przez to Kuroko kończył z mocnym uściskiem na głowie, a Kagami z pulsującą żyłką na czole. Jednakże... było coś czego mu nigdy nie brakowało - wytrwałości, zwłaszcza w miłosnej konfrontacji ze swoim partnerem.

Kuroko Tetsuya był wręcz niezdobytym wierzchołkiem lodowca. Był zimny w obyciu i niedostępny, dlatego Kagami musiał się sporo nagłowić, aby zmu... przekonać go do jakiś bliższych kontaktów.

Gotował dla niego, ale Kuroko mało jadł i nie przejmował się wymyślnymi posiłkami, jakie przygotowywał mu Kagami. Więc plan ,,przez żołądek do łóż... serca'' się nie powiódł. Próbował prawić Kuroko komplementy, ale zawsze był na to nieprzygotowany. Nie potrafił wykrztusić nic sensownego i kończyło się na jąkaniu, rumieńcach i lekko zaniepokojonym spojrzeniu Kuroko, który myślał, że Kagami się dławi. Naprawdę ciężko było coś zaplanować, a po tym zrealizować swoje zamiary, dlatego Kagamiemu kończył się zapał.

- Aleś ty głupi - prychnął Aomine. - Już wcześniej wiedziałem, że jesteś tępym kretynem, ale weź mnie ciągle tak w tym nie upewniaj, co?

- Ty cholerny dupku! - warknął na niego Taiga, unosząc się z kanapy w salonie. Od przyjścia Aomine do ich mieszkania Kagami zmuszał się do poproszenia go o pomoc w tej jego trudnej sprawie, ale ten pseudo-kumpel nie potrafił się zamknąć i udzielić jakiejś sensownej porady. Zamiast tego ciągle mu dogryzał i wyjadał wszystko z lodówki. Nie omieszkał też przeszukać ich sypialni, chcąc odnaleźć jakieś erotyczne zabawki, ale również obszedł się smakiem i skwitował to wszystko prychnięciem i tekstem, że Kagami jest tak samo nudny w rozmowach jak i w łóżku, więc się nie dziwił, że Kuroko mu dokucza i wzbrania się przed seksem. - Jak już się nażarłeś i nachlałeś moim piwem to powinieneś dać mi coś w zamian, no!

- Mam nadzieję, że zapłata przez naturę cię nie interesuje, nie?- spytał poważnie Aomine znad przystawionej do ust puszki.

Aomine dość często sobie z niego tak żartował, że niby jak Kagami jest gejem to nagle zacznie go podrywać. Oczywiście Taiga nie był aż tak zdesperowany i wręcz zaburzny, aby choćby pomyśleć o Daikim jak to zwykle rozmarza się o Kuroko. Na samą myśl, że mógłby wyobrazić sobie z nim jakąś gorącą akcję i to nie taką na boisku, a w łóżku... zbierało mu się na wymioty.

Kagami zarumienił się na twarzy, wiedząc, że nie powinien się aż tak zapędzać w swoim rozmyślaniu. Pokręcił głową i jedynie burknął pod nosem w odpowiedzi, gdy wkurzony poczłapał do kuchni. Zamaszystym ruchem zmusił lodówkę do otwarcia się, ale, jak to on, użył zbyt wiele siły, a guma mocująca drzwiczki dość mocno trzymała, więc...

- Cholera!

- Oi, co ty tam wyprawiasz? - rzucił znużony Daiki, niechętnie unosząc się z kanapy. Gdy znalazł się za ladą, łączącą salon z kuchnią, parsknął śmiechem i pokręcił głową z politowaniem. - Ty to naprawdę jesteś kretynem, Baaakagami - przeciągnął sylabę w jego znienawidzonym przezwisku, ale Kagami nie miał zamiaru się odwdzięczać podobną odzywką, bo... właśnie rozmasowywał sobie pulsujące czoło. - I co zrobiłeś tej biednej lodówce, że potraktowała cię podobnie jak Tetsu podczas waszej pierwszej randki?

- Weź ze mnie zejdź, Aomine - chciał zabrzmieć groźnie, ale jego głos był zniekształcony przez przeciągły jęk. Naprawdę mocno sobie przywalił tymi drzwiami. Cholerna lodówka! - I nie wspominaj o tamtym, dobra! - upomniał go już rezolutniej, gdy Aomine zamierzał już wrócić na kanapę. Odkręcił się jeszcze, obrzucając uważnym spojrzeniem zawstydzoną postać Kagamiego. - Powiedziałem ci o naszym pierwszym spotkaniu, ale miałeś do tego nie wracać!

- Nie moja wina, że nie mogę ot tak o tym zapomnieć. Muszę cię uświadomić, że ludzie, w odróżnieniu od ciebie, mają coś takiego jak pamięć. - Popukał się znacząco w skroń i wyszczerzył do Kagamiego.

- Przecież też ją mam, debilu!

- Tak? - dopytywał wątpiąco Aomnie. Uniósł brew i założył dłonie na piersi. Uśmiechnął się chytrze. - Kiedy są urodziny Tetsu?

- To zbyt łatwe! - zaprotestował. - Przecież to ja zorganizowałem mu wtedy urodzinową imprezę, na którą i tak się wpieprzyłeś razem z tymi swoimi koleżkami z Pokolenia Cudów!

- A no fajnie wtedy było - przyznał Daiki z uśmieszkiem. - Żarełko było wporzo no i te zawody w jedzeniu, które wygrałem były uosobieniem naszej sytuacji na boisku. Zawsze będę z tobą wygrywał, Kagami.

- Co?! Jakoś nie pamiętam, że to ty wygrałeś te zawody!

- Ha! - wykrzyknął nagle Aomine, wskazując na Taigę palcem. - Jednak nie pamiętasz, czyli masz problemy z pamięcią, Baaakagami!

- To nie... - chciał zaprotestować, ale wreszcie fuknął i machnął ręką na zadowolonego z siebie Aomine.

Wredny dupek wszystko poprzekręcał i przerobił na własne kopyto! To on wygrał tamte zawody, bo jakże mogłoby być inaczej! Nie mógł się pokazać jako słabeusz, gdy konkurował z Aomine i to na oczach Kuroko. To on był jego obecnym światłem, a nie przestarzały Aomine, więc to jasne, że musiał wygrać z tym idiotą! Poza tym... po imprezie wreszcie postanowił zaprosić Kuroko na jakieś lepsze wyjście i pogadać... no... o swoich uczuciach.

Wtedy było za dużo nieporozumień, zwłaszcza ze strony Kuroko, który nie zrozumiał intencji Kagamiego i nie pomyślał, że ten zaprasza go na randkę. A jak Kagami nagle zaczął się do niego dobierać, potraktował to jak głupi żart z jego strony i zareagował... no... jak to Kuroko. Dlatego ich pierwsze wyjście skończyło się pokaźnym guzem na czole, gdy Kuroko przywalił mu pustą butelką po sake, którą opróżniali w jego mieszkaniu. Gdy oszołomiony Kagami leżał na dywanie przy stole, Kuroko nakrzyczał na niego, że ten bezdusznie bawi się jego uczuciami i oburzony, z lekko zaczerwienionymi oczami wybiegł z mieszkania. Wtedy jeszcze nie zrozumiał słów Kuroko i raczej nie chodziło tu o tego guza, którego mu nabito i to na szczęście butelką z grubego szkła. Po prostu był za głupi, by zrozumieć, że Kuroko przyznał się do swoich uczuć względem Kagamiego i poczuł się dotknięty, gdy ten się tak do niego chamsko przystawiał.

Dużo czasu minęło zanim Kagamiemu udało się wyjaśnić tą nieciekawą sytuację i ponownie zaprosić gdzieś Kuroko. Oczywiście jego mieszkanie od razu odpadało, ponieważ Kuroko miał zbyt wiele przykrych wspomnień związanych z tamtym miejscem, więc jak to przystało na propozycję Kagamiego Taigi - spotkali się w Maji Burgerze.

Po kilku latach związku z Kuroko i ukończeniu szkoły, gdy to wreszcie zamieszkał ze swoim chłopakiem w wspólnym mieszkaniu, wolał uznawać ich spotkanie w restauracji za ich pierwszą randkę. Jednak Aomine był wtajemniczony w jego życie uczuciowe i relacje z Kuroko, więc często mu wypominał tamto... nieporozumienie.

- Czemu tak wszystko komplikujesz, Kagami? - zapytał nagle Aomine, wyrywając go z zamyślenia. - Po prostu powiedź Tetsu, że chcesz go widzieć w łóżku, bo dawno tego nie robiliście i... Bam!!! - krzyknął, wskazując na jego krocze. - Robótki ręczne odłożone na jutro.

- Nie jestem aż tak zboczony, Aomine - zaprotestował, burcząc cicho.

- To nie jest zboczenie, a bezpośredniość - poprawił, pociągając porządnego łyka z butelki. W odróżnieniu od niego Kagami wolał nie szaleć z alkoholem o tak wczesnej porze i zrobił sobie kawy, którą teraz spokojnie sączył. - Ale ty też znasz się na bezpośredniości, nie? - rzucił Aomine, poruszając znacząco brwiami. Kagami już nie chciał się kłócić i go ponownie upominać o te wredne wspominki, więc sięgnął po pilota i włączył mecz, aby go uciszyć.

- Ech, gdyby nie ta pogoda wyciągnąłbym cię na jakieś małe one-on-one - mruknął w pewnej chwili Aomine z głową opartą na dłoni. Łokieć trzymał na podłokietniku i znużony obserwował przebieg meczu. Kagami przyznał mu w duchu rację i odruchowo spojrzał zza okno.

Był środek zimy, zaspy zbierały się gdzie popadnie, a o bieganiu po chodniku wolał już nie myśleć. Jego tyłek był dostatecznie dobrze obity w tym roku, co Kuroko często tłumaczył za karmę. Kagami maltretuje tyłek Kuroko, a zmarźlina na drodze ten Kagamiego i tak oto równowaga w przyrodzie zachowana. - Aż dziwne, że Tetsu chce wychodzić w taki mróz na te swoje praktyki - kontynuował Aomine, przeciągając zesztywniałe plecy.

- Nie ma wyboru - bronił go Kagami, podbierając chrupki z miski. - Teraz ma zajęcia w przedszkolu i strasznie się zapalił do tej roboty. Coś czuję, że zostanie przedszkolanką.

- Nie pieprz głupot! - Zaśmiał się Aomine. Wyglądał na nieprzekonanego. - Nie widzę go w tej roli! No bo zobacz! Jak ktoś taki spokojny jak Tetsu może zajmować się rozwydrzonymi bachorami, które tylko latają na prawo i na lewo czy po suficie?

- Jakoś sobie radził z rozwydrzonym Pokoleniem Cudów - odparował Kagami.

- No i z molestowaniem na pierwszej randce - odgryzł się i uśmiechnął z wyższością. - Dobra, wiem, o co ci chodzi - rzucił już dla uspokojenia, widząc, że Kagami chce się zacząć wykłócać. - Ale coś czuję, że w przedszkolach nie stosuje się kar cielesnych i Tetsu będzie musiał sobie inaczej poradzić z tymi gówniarzami. Przecież nie przyłoży im tak jak tobie, nie? - dopytywał dla jasności, a Kagami nie potrafił odpowiedzieć na taką głupotę.

Siedzieli jeszcze z godzinę, po czym Aomine się zebrał i wyszedł. Życzył też powodzenia Kagamiemu w jego podbojach, rzucając kilka uszczypliwych uwag na koniec. Oczywiście nie zostawił Kagamiego tak całkiem samego. Zostawił mu do wykonania pewien plan...

* * *

- Kagami-kun? Wróciłem - rzucił przy wejściu do kuchni Kuroko, otrzepując czapkę ze śniegu. Kagami uśmiechnął się do niego, mieszając łyżką w garnku.

- Yo, Kuroko. Jak było? - zapytał, gdy ten już zdjął puchową kurtkę, odwieszając ją na wieszak w przedpokoju i zasiadł przy ladzie.

Kagami obrzucił spojrzeniem jego rumiane od zimna policzki i roztrzepane włosy. Wyglądał tak cholernie podniecająco, że cieszył się, że Aomine się do czegoś przydał i pomógł mu ułożyć ten plan. Nie miał ochoty na te wspomniane robótki ręczne. Chyba miał od czegoś chłopaka, co nie!

- Na praktykach było miło, ale gorzej z powrotem w taką śnieżycę - mruknął Kuroko, drżąc z lekka.

Kagami od razu zrozumiał. Kuroko bardzo szybko marzł, dlatego w takie pogody ciężko było go spotkać bez tego całego opakowania, spoza którego wystaje mu jedynie grzbiet nosa i oczy. Reszta jest schowana pod grubą kurtką, długim szalikiem, którym owija się ze trzy razy, masywnymi rękawiczkami no i wielką czapą. Mimo takiego gruntownego przygotowania a la alpinista i tak często było mu zimno i przez długi czas nie potrafił się rozgrzać.

- Za chwilę będzie jedzenie - zakomunikował z rozczulaniem, mając wielką ochotę, aby przytulić chłopaka. Sam chciałby go rozgrzać i to w kilka bardziej, jak to uznał Aomine - bezpośrednich sposobów, ale Kuroko raczej nie zaakceptowałby takiego zachowania. Dlatego teraz jedynie westchnął do swoich skrytych marzeń, w których bierze Kuroko na tym blacie, przy którym tak spokojnie sobie siedzi i jego chłopak już nie drży z zimna, a od... czegoś innego. - Dziś będzie gulasz. Rozgrzejesz się porządnie, abyś się jeszcze nie przeziębił.

- Nic mi nie będzie, Kagami-kun - odparł Kuroko, ale dyskretnie pociągał nosem i zacierał dłonie.

Kagami jedynie pokręcił głową na ośli upór swojego chłopaka i wyciągnął miski na jedzenie. Przenieśli się z parującymi posiłkami na kanapę, ale Kagami jeszcze raz wstał i poszedł do sypialni. Wrócił z puchatym, granatowym kocem i otulił nim Kuroko, który jedynie lekko się skrzywił na ten przejaw zbytniej troski.

- Dobre - mruknął z uznaniem Kuroko i bliżej przygarnął do siebie miskę. - I ciepłe.

- I o to chodziło! - Zaśmiał się Kagami, samemu wsuwając swoją o wiele większą porcję. - W taką pogodę nie dałbym ci jakiegoś zimnego sushi.

- I tak za nim nie przepadam - rzucił z lekkim uśmiechem Kuroko, pomału zajadając się swoim posiłkiem.

- Ty byś jadł tylko jajka - odparł z lekką przyganą Kagami, obrzucając sylwetkę swojego chłopaka.

Oczywiście teraz to zadanie nie było za łatwe, bo Kuroko tak skrzętnie otulony kocem przypominał kokon, ale w tej kwestii jego pamięć nigdy nie szwankowała. Dobrze znał zarysy lekkich mięśni Kuroko czy zbyt wystające kości na biodrach, żebrach i obojczykach. Ogólnie Kuroko był bardzo drobny, a w porównaniu z Kagamim wyglądał na strasznie kruchego.

Może dlatego tak bardzo chciałby się zatroszczyć o Kuroko, co ten mu wcale nie ułatwia.

Westchnął, wpatrzony w swoją miskę.

- Coś się stało, Kagami-kun? - zapytał Kuroko z lekkim niepokojem.

Kagami momentalnie wyszczerzył się do niego i zabrał swoje puste naczynie. Kuroko jeszcze nie skoczył, ale jak to było w jego przypadku - mogło mu to trochę zająć.

- Nic takiego - zapewnił, tarmosząc mu z lekka włosy i ruszył do kuchni.

Gdy obmył naczynia i wrócił do salonu z butelką wina i kieliszkami, Kuroko uwolnił się spod koca i czekał na niego z tymi swoimi błękitnymi ślepkami wlepionymi prosto w niego. Kagami przełknął zastałą w ustach ślinę i uśmiechnął się nerwowo.

- Co powiesz na jeszcze trochę ciepła? Jutro nie masz praktyk, a ja mam urlop, więc możemy trochę zabalować.

- A to z jakiej okazji? - zapytał zdezorientowany Kuroko, patrząc, jak Kagami niechlujnie nalewa im alkoholu. Trochę się wylało, ale kto by się tym przejmował.

- Z żadnej. - Wzruszył ramionami i zanosząc pustą miskę Kuroko, przyniósł trochę przekąsek i wreszcie usiadł na kanapie. - Wpadł do nas Aho i opróżnił nam lodówkę, tym samym trochę butelek piwa, ale to wino trzymałem w dolnej szafce, więc przetrwało do wieczora.

- Aomine-kun był tutaj? - dopytywał żywo Kuroko, gdy otrzymał od Kagamiego kieliszek wina. - Jak u niego? Dawno z nim nie rozmawiałem. Jest taki zapracowany jako policjant, że nie znajduje już dla mnie czasu - dodał z wyrzutem Kuroko, co Kagami skwitował krzywym uśmieszkiem.

Od czasów szkoły Kagami zakumplował się z Aomine i często gdzieś razem wychodzili. Wspólne wypady do baru stały się ich męskim rytuałem lub w chwilach, gdy jeden z nich miał jakieś problemy czy to w życiu miłosnym czy zawodowym. Kagami jako strażak i Aomine jako policjant mieli naprawę odpowiedzialne prace i czasem potrzebowali takiego wyluzowania się. Dlatego Kuroko im w tym nie bronił, ale czasem ukazywał, jak bardzo był... zazdrosny o ich kwitnącą przyjaźń. No bo w końcu to kiedyś z Aomine był najlepszym kumplem, a teraz... miał Kagamiego.

Dlatego Kagami też się czasem zastanawiał, czy może jest zazdrosny o takie myślenie Kuroko. Czy Kuroko tęsknił za Aomine i miał za złe Kagamiemu, że ten mu go... zabiera, czy jak? Po prostu nie wiedział, co się kryje pod tą błękitną czupryną, ale i tak był zirytowany, gdy nasuwał się temat Aomine. Dlatego go nie poruszał, a jak musiał to zrobić, to miał ku temu sensowny powód.

Tak samo było teraz.

- Wszystko dobrze - rzucił krótko, ruszając kieliszkiem, by alkohol zaczął się mieszać. - W końcu w weekendy ma wolne, więc wpadł na chwilę, ale jak ciebie nie było, to nie siedział tak długo jak zwykle. Swoją drogą to chyba tylko ty musisz tak ciężko harować na tych swoich studiach. Kiedy ty odpoczniesz, mym? - dopytywał, zerkając na Kuroko.

Chłopak siedział, wciśnięty w róg kanapy z nogami przyciśniętymi do piersi.

- To nie harówka, zwłaszcza teraz na tych dodatkowych praktykach - rzucił obronnie Kuroko, uśmiechając się pod nosem. - Dzieci w tym wieku są bardzo rozczulające i zawsze mnie czymś zaskakują.

- Taaa... zadają niewygodne pytania i mają głupie pomysły - dołożył się Kagami, opróżniając kieliszek. Sięgnął po butelkę.

- Chyba każdy tak robi. Przypomnij sobie pytania Aomine-kun o nasz związek i jego pomysły na nasze zabawy w łóż...

- Tak! Pamiętam! - przerwał wywód Kuroko, rumieniąc się intensywnie. - Ale Aomine to duży bachor i dlatego taki jest.

O tym też nigdy nie zapomni, więc nie musiał sobie przypominać! Po pewnym czasie Kuroko uparł się, aby wreszcie przyznać się do ich związku przez przyjaciółmi, więc nie było to dziwne, że i Aomine musiał się o tym dowiedzieć. Przyjął to zaskakująco łatwo i od razu zaczął wypytywać o wszystkie szczegóły ich związku, a zwłaszcza igraszki w łóżku. Nie mógł zrozumieć Kuroko, że ten daje się Kagamiemu tak łatwo i zastanawiał się, czy aby to na pewno Kagami jest tu stroną dominującą. Wtedy i Aomine prawie zarobił guza i to nie od Kagamiego, a od Kuroko, który jednak na tak prywatne pytania nie chciał odpowiadać i dzięki Bogom!

- Już i tak kończą mi się praktyki - dokończył ze smutkiem Kuroko, wreszcie zaczynając pić swoje wino.

- Naprawdę myślisz o pracy z tak małymi dziećmi? - dopytywał Kagami, przypatrując się uważnie Kuroko.

Chłopak był bardzo zamyślony. Marszczył lekko brwi i machinalnie popijał wino. Wyglądał, jakby bił się z myślami, co często się nie zdarzało. W końcu Kuroko był... bardzo bezpośredni.

- Tak, ostatnio o tym myślałem. Już niedługo kończę studia, a te praktyki bardzo przypadły mi do gustu, więc... - urwał, przygryzając wargę. - Sam nie wiem. Miło byłoby wpływać na takie młode osóbki.

- Nie lepiej mieć swoje dzieci niż zajmować się czyimiś bacho... - przerwał szybko, rozumiejąc co właśnie powiedział.

Lepiej mieć swoje!?

Cholera!!!

Kuroko obrzucił go zezłoszczonym spojrzeniem, wiercąc się z lekka.

- Czy mam to rozumieć jako swoistą insynuację do poszukania sobie kobiety, Kagami-kun? - dopytał nad wyraz spokojnie, ale właśnie to jego opanowanie było tu najbardziej przerażające. - A może to ty chcesz mi dać dziecko Kagami-kun, a raczej to ja mam ci je urodzić, co?

- Cz-czekaj! Kuroko! Wiesz, co miałem na myśli!

- Właśnie nie wiem, co miałeś na myśli, Kagami-kun - odparł ostro, opróżniając kieliszek jednym haustem.

Usiadł już normalnie, na skraju kanapy i gwałtownie odstawił naczynie na stolik.

Zapadła niezreczna cisza.

Kagami odchrząknął i niepewnie zbliżył się do Kuroko. Delikatnie położył mu dłoń na ramieniu, ale ten strząsnął ją od razu. Nawet na niego nie spojrzał.

- Kuroko... - zaczął spokojnie. - naprawdę nie to miałem na myśli, a raczej to nic nie miałem. Po prostu głupio palnąłem i ...

- To wcale nie było takie głupie, Kagami-kun, a po prostu... - Kuroko spojrzał na niego jakoś dziwnie i wreszcie zerwał się z kanapy.

Ruszył do sypialni i zamknął drzwi. Gdy Kagami wstał, aby do niego wejść i dokończyć temat, usłyszał dźwięk przekręcającego się zamka.

- Kuroko! - ryknął i pociągnął parę razy za klamkę, ale ta jedynie skrzypnęła w proteście. Trzeba było ją naoliwić, ale nie to było teraz jego największym problemem. - No, weź Kuroko! Wpuść mnie i pogadajmy! - Ponownie załomotał w drzwi.

- Na razie nie chcę. - Usłyszał niewyraźny głos i uginający się materac. - Idź sobie.

- Ale ja nic nie rozumiem! O co ty się fochasz!?

- O nic! A teraz idź!!!

Oszołomiony Kagami odsunął się od drzwi, zaskoczony tak nagłym wybuchem Kuroko. Nigdy aż tak nie podnosił na niego głosu, więc... czemu teraz?

O co, do cholery, chodziło?!


* * *

- Czyli znów jesteś nieudacznikiem - skwitował Aomine, stukając palcami w drewnianą ladę. - I jeszcze wyciągasz mnie o takiej porze do baru - westchnął, pocierając lekko zarumieniony od zimna policzek. -  Wiesz, że ludzie mają swoje własne plany?

- Weź się... - Kagami czknął i drżącą dłonią przeczesał sobie włosy. - zamknij i dla odmiany zamów mi kolejną kolejkę. - Stuknął pustym kieliszkiem o ladę, na co Aomine ponownie westchnął i ręką
przywołał barmana.

- Jeszcze raz to samo - rzucił, zamawiając następną porcję alkoholu. - A ty weź przystopuj, abym nie musiał cię zbierać z podłogi. Kuroko nie będzie zadowolony, jak wrócisz w takim parszywym stanie.

- Nic mi nie jest! - warknął w odpowiedzi.

Poprawił się na siedzeniu, gdy kant stołka zaczął uwierać go w tyłek. Siedział tu od dobrej godziny, gdy wreszcie postanowił zadzwonić do Aomine. Tamten odebrał po kilku próbach i niezadowolony zaszczycił Kagamiego swoją osobą. Po prostu Taiga musiał z kimś pogadać, więc zlał narzekania Aomine i cierpliwie czekał na jego przyjście. I się doczekał.

- Więc... - zaczął znacząco Aomine, domagając się wyjaśnień.

- Pokłóciliśmy się - rzucił krótko.

- To już zdążyłem wydedukować, idioto - odparł zirytowany. - Jednak praca w policji wymaga myślenia zresztą związki też. Ale najwidoczniej ty tego nie rozumiesz.

- Wcale nie pomagasz - fuknął Kagami. - To akurat nie była moja wina! Nagle mu odbiło! O co mu w ogóle chodzi, no!? Tak bez powodu urwał temat i się zamknął w sypialni. Zatrzasnął mi te pieprzone drzwi przed nosem i nawet nakrzyczał na mnie!

- Jeśli Tetsu podnosi głos to bardzo niedobry znak - mruknął smętnie Aomine, pocierając czoło. - Więc...? Powiesz mi wreszcie, o co dokładnie chodzi i co się tam stało? Nie taki był plan.

- Oczywiście, że nie taki! - oburzył się Kagami i rzucił mu zezłoszczone spojrzenie. - Przez ten twój genialny plan miałem trafić do łóżka z upitym Kuroko, a nie mieć zakaz wstępu do sypialni!

- No dobra, dobra. To już wiem! - Nachylił się ku niemu i klepnął w ramię. - Powiedz, co tym razem odwaliłeś, że Tetsu tak się zdenerwował. Musiał mieć powód.

- Sam nie wiem, czy miał powód - burknął pod nosem, pocierając załzawione oczy. - Zachował się jak panienka z okresem - rzucił wręcz do siebie, śmiejąc się ze swojego żartu. Alkohol już działał. - Gadaliśmy o jego pracy i skończyło się tematem przedszkolanki i dzieci. Wtedy coś tam zasugerowałem o swoich dzieciach i ...

- Czekaj, czekaj! - zastopował go Aomine, a gdy Kagami na niego spojrzał, zauważył jak ten marszczy brwi i lekko kręci głową. - Gadałeś o swoich dzieciach? Ty masz dzieci?

- Jasne, kurwa - syknął. - Całą gromadkę i to przez to, że Alex wreszcie mnie dopadła i zgwałciła. Poszło o to, że Kuroko się dowiedział, ile idzie na alimenty ze wspólnego konta i... No do kurwy! - urwał, widząc rosnące zaszokowanie u Aomine. Ten idiota w to wierzył! - Oczywiście, że nie mam, Aomine! Ty cholerny detektywie! Mówiłem, że to głupie użerać się z cudzymi bachorami i lepiej mieć swoje, a on nagle zaczął się dziwnie zachowywać i wtedy też uciekł do sypialni. Sam widzisz, że nie miał powodu do...

- Kagami - upomniał go ostrzegawczo Aomine, przybierając groźną minę. - Tetsu od początku lubił dzieci i zapewne marzył o swoich, dlatego...

- Ale nie będzie miał! - warknął Kagami, ściskając kieliszek w dłoni. - Jest ze mną i to niemożliwe, aby on... - urwał raptownie i spojrzał wielkimi oczami na lekko skrzywionego Aomine. - Nie będzie miał dzieci - mruknął pod nosem, zaczynając rozumieć. Skoro Kuroko jest z nim to nie ma możliwości zostania ojcem. Lecz... gdyby o tym marzył, a Kagami stał mu na drodze to... - Kurwa. Jestem idiotą.

- To już wiemy - westchnął Aomine i zaczął ubierać rękawiczki. Przyszedł jedynie na chwilę, nawet nie zdejmował kurtki. - Masz iść tam do niego i pogadać o tym wszystkim. Nie wiem, jakie plany ma Tetsu, ale po tym, co się dzisiaj stało, jest już jasne, że chciałby mieć dzieci. Może praca z nimi mu wystarczy, może będzie chciał, kiedyś jakieś adoptować.

- A-adoptować? - powtórzył tępo Kagami, wodząc wzrokiem za Aomine. - Skąd w ogóle mu się to wzięło!? Przecież to nie panienka, aby obudził mu się jakiś instynkt macierzyński, czy co!

- Tetsu jest... - Aomine zamyślił się na chwilę, spoglądając przed siebie. - jest bardzo rodzinny. Przecież widziałeś jak bardzo się przywiązał do Pokolenia Cudów i co był w stanie dla nas poświęcić. Myślę, że kiedyś marzył o roli ojca w swoim życiu, ale trafiłeś mu się ty. - Popukał go w pierś i wyszczerzył się głupkowato. - Trafił mu się wielki, obżartuch z inteligencją idioty, który stał się dla niego bardzo ważny. Dlatego teraz to Ty musisz zapytać Tetsu, co by od ciebie pragnął.

Po tym Aomine wyszedł z baru, a Kagami siedział tam jeszcze przez jakiś czas. Nie mógł oswoić się z zaistniałą sytuacją. Miał wyłudzać od Kuroko seks, a nie gadać o dzieciach! Oczywiście te dwie kwestie są naturalnie ze sobą powiązane, ale mimo wszystko dla nich było to niemożliwe. Kuroko nie mógł urodzić dziecka, bo nie był dziewczyną. Kagami również nie może tego dać Kuroko, więc... Czy Kuroko chciałby kiedyś odejść? Chciałby zostawić Kagamiego i założyć rodzinę? Wzdrygnął się na takie myśli i zamówił jeszcze jednego drinka. Miał dopiero dwadzieścia trzy lata, a z Kuroko był już sześć i nie chciałby ich zaprzepaścić jakimś głupim marzeniem o... Palnął się w łeb i wetknął nos w szklankę.

- Więc o to mu chodziło - mruknął do siebie.

Gdy Kagami mówił, że palnął zwykłą głupotę, Kuroko zaprotestował, że tak nie było. Dlatego, że dla niego to nie było głupie marzenie.

To Kagami był głupi.

* * *

Zwlekał z powrotem jeszcze z kilkadziesiąt minut nim zaczął się ubierać i zdołał ureguliwać rachunek. Gdy opuścił bar, wychodząc na zewnątrz, w twarz uderzyło mu mroźne powietrze. Przeszedł go nieprzyjemny dreszcz i szybko schował nos w czarnym kominie obwiązanym wokół szyi. Zapiął do końca suwak swojej czerwonej kurtki i zaczął się kierować ku swojemu mieszkaniu. Aby do niego dotrzeć - dla ukojenia myśli - przeszedł przez pobliski park. Mimo zimna musiał jeszcze trochę ochłonąć przed rozmową z Kuroko. W końcu ta rozmowa do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych nie należała. Musiał poruszyć takie tematy, o których nigdy nie myślał, a teraz jeszcze...

- Kagami-kun?

Odwrócił głowę w stronę mijanej ławki, na której dopiero teraz zauważył Kuroko. Dawniej by wrzeszczał za takie straszenie, ale tym razem nie to go przeraziło. Bowiem... chłopak siedział w samej kurtce! Nie był opatulony jak bałwanek, a wręcz rozebrany! Kagami widząc jego gołą głowę, szyję bez szalika, a nawet dłonie pozbawione wielgachnych rękawiczek, zadziałał instynktownie.

- C-co ty...? - Zaskoczony Kuroko lekko próbował się wyrwać, ale wreszcie przylgnął do większego i wyczuwalnie cieplejszego ciała, gdy Kagami rozpiął kurtkę i otulił chłopaka jej częścią. - D-dziękuję - mruknął, nieśmiało spoglądając na profil Kagamiego.

- Jąkasz się, bo zmarzłeś i lata ci szczęka, czy przez... no... przez naszą ostatnią rozmowę? - dokończył z lekkim chrząknięciem.

Poczuł, jak chłopak pod jego ramieniem wierci się nerwowo, więc wreszcie na niego spojrzał. Kuroko był jeszcze bardziej niż bardzo zarumieniony. Zagryzał dolną wargę i patrzył przed siebie, jakby bał się spojrzeć na Kagamiego.

- Chyba... p-przez o-obie rzeczy - przyznał cicho, chowają dłonie między uda. - Chcę Cię p-przeprosić... - dorzucił po dłuższej chwili, ukradkiem zerkając w górę na Kagamiego. - p-przeprosić za tamto... w mie-mieszkaniu.

- Nie przepraszaj - rzucił stanowczo i ręką, którą otaczał Kuroko pogłaskał bok chłopaka. - Ale chyba musimy porozmawiać.

- W-wiem - odparł Kuroko, jakby bardziej zestresowany. - G-głupio mi teraz. N-nie po-powinienem się tak zachowywać i...

- Dokończymy to w domu, Kuroko - zarządził stanowczo Kagami, wstając z ławki i łapiąc chłopaka za rękę. Jego dłoń była lodowata! - Jeszcze tego brakuje, abyś się rozchorował! - fuknął i bez zastanowienia ściągnął swoją kurtkę i opatulił nią chłopaka, który już zamierzał protestować. - Nie masz tu nic do gadania! - rzucił mocno, łapiąc Kuroko za brodę i lekko cmokając go w rozchylone, sinawe usta. Uśmiechnął się szeroko, widząc jego lekkie zagubienie. W końcu Kagami nie pozwalał sobie na takie gesty. Ale teraz mógł i będzie z tego korzystał. - Dziś mamy noc szczerości, więc i ja będę szczery. Nie będę się więcej przy tobie hamował, jeśli zamierzasz, kiedyś ode mnie odejść, by założyć rodzinę.

- A-ale...

- Idziemy! - Kagami znów złapał dłoń Kuroko i pociągnął go w stronę mieszkania. - Rozmowa w domu!

Kuroko już się więcej nie odezwał, a Kagami tylko co jakiś czas zerkał na jego twarz. Znów był zamyślony, a rumieniec na twarzy nie ustępował.

Gdy dotarli do mieszkania, trochę się rozgrzewając w drodze po schodach na trzecie piętro, Kagami bez słowa poszedł do łazienki. Zaczął napuszczać wodę do wanny, a nawet wlał do niej waniliowego płynu. Często tego nie robił, bo osobiście nie lubił pachnieć tak słodko, a męsko, ale postanowił się poświęcić. Gdy sprawdzał dłonią temperaturę wody, do pomieszczenia wszedł Kuroko, którego zdradziły skrzypiące drzwi. Kagami zakodował sobie w pamięci, że musi wreszcie naoliwić wszystkie drzwi w mieszkaniu, a co najważniejsze musi zlikwidować zamek w drzwiach od ich sypialni.

- Ka-Kagami-kun. Pogadamy? - szepnął niepewnie, na co Kagami westchnął i wreszcie odwrócił się do swojego chłopaka.

Podszedł do niego i mokrą dłonią, którą chwilę temu sprawdzał wodę, pochwycił lekko zaróżowioną brodę Kuroko. Jego blada skóra tylko w nielicznych momentach przybierała takie cudowne kolory, ale Kagami nie cieszył się wtedy, gdy chodziło o zimno. Nie szukając pozwolenia w błękitnych tęczówkach, złożył niezwykle delikatny pocałunek na lekko popękanych od chłodu wargach.

- Najpierw kąpiel, abyś się rozgrzał - mruknął po pocałunku, wędrując dłonią do grantowego swetra Kuroko, który już po chwili wylądował na białych, łazienkowych płytkach. - Jesteś strasznie potulny, Kuroko - rzucił z przymrużonymi oczami, gdy Kuroko nawet nie protestował, gdy Kagami go rozbierał. Nadal stał z opuszczoną głową, będąc biernym. - Nie takiego Cię znam, choć... po dzisiejszym dniu może w ogóle nie pozwoliłeś mi się poznać. Tak bardzo mi nie ufasz, Kuroko?

Kiedy nie otrzymał odpowiedzi, westchnął i zaczął ściągać swoje ubrania. Wchodząc do wanny, pociągnął ze sobą Kuroko, który niechętnie oparł się o jego szeroką klatkę piersiową, między nogami Kagamiego.

- To nie tak, że ci nie ufam - odezwał się nagle Kuroko, gdy Kagami zaczął myć mu ramiona. Mruknął, aby chłopak wiedział, że słucha i, aby kontynuował. Kuroko westchnął, ale w błogi sposób, gdy Kagami namydlał mu klatkę piersiową, brzuch, a w końcu i jego członka. - Ja... Ja chciałem ci powiedzieć, że kiedyś marzyła mi się rodzina i... Ach! Ka-Kagami-kun... - jęknął tak cholernie dobrze, że Kagami przygryzł wargę, by nie westchnąć.

Tak dawno tego nie robili, a obecna sytuacja nie zachęcała do takich zbliżeń, ale Kagami nie mógł ryzykować. Strasznie przerażała go myśl, że był niewystarczający dla Kuroko, który chciałby mieć normalną, pełną rodzinę. Dlatego mimo poważnej rozmowy nie będzie marnować więcej tego cennego czasu. Kuroko może kiedyś zabraknąć w jego życiu, ale co to będzie wtedy za życie? Żadne.

- Cz-czekaj! Kagami-kun, my mieliśmy... Mym! - Taiga przerwał mu, całując go, gdy przekręcił lekko jego głowę ku sobie.

Bez wahania wtargnął językiem do jego ust i zawadzał o wrażliwe podniebienie, by uzyskać przyjemne dla Kuroko tarcie, a dla siebie te niebiańskie, słumione jęknięcia. Jego ręką nadal sunęła po członku chłopaka, a jego własna erekcja napierała na plecy Kuroko. Dlatego szybko zmienił ich pozycję, co nie było zbyt łatwe w wąskawej wannie, ale drobna postura Kuroko pomagała przy takiej manewracji. Już po sekundzie Kuroko siedział przodem na jego nogach z rękami zarzuconymi na jego kark i żarliwie odpowiadał na każdy pocałunek. Kuroko zaczął poruszać biodrami, by ich penisy otarły się o siebie, na co oboje zareagowali; Kagami westchnięciem, a Kuroko urywanym jękiem.

- Nie pozwolę ci odejść - warknął nagle Kagami, przerywając pocałunek i dokładniej zajmując się ich penisami.

Przesunął dłonią po całej długości Kuroko, a chłopak znów powtórzył swój wcześniejszy, podniecający odgłos. Już się nie patyczkując, przesunął dłonią od wrażliwej szyi Kuroko aż do najważniejszej części jego ciała, by wsunąć do środka jeden palec.

- T-tak... - wyszeptał drżący Kuroko, który wtulił twarz w szyję Kagamiego, przez co jęczał mu do ucha, gdy dokładał kolejne palce. - Włóż go już... P-proszę...

- Jeszcze nie - odparł chłodno Kagami. Może i był bezduszny i nie przejmował się potrzebami Kuroko, ale nie miał w planach ostrego seksu. Dawno tego nie robili, dopiero co dołożył trzeci palec, a jego kutas do małych nie należał i to bez żadnych przechwałek. - Masz poczuć mnie, Kuroko, a nie tylko mojego penisa. Będziemy się dziś kochać tak długo, że przerwiemy tylko wtedy, gdy będziesz bliski omdlenia. Dopiero wtedy dostaniesz nagrodę, czyli rozmowę. - Przesunął twarz Kuroko do siebie i znów pocałował tym razem ostrzej, czyli tak jak chciał się pieprzyć Kuroko. Gdy przestał go zachłannie całować, uśmiechał się dziko, widząc lekkie zagubienie w twarzy Kuroko. - Będę się cieszył moim chłopakiem, póki go mam i tym razem już nie będę się przed tym powstrzymywał.

Kagami przyglądał się intensywnie zarumienionej twarzy Kuroko, która już nie była w tym ocieniu z powodu zimna. Przyspieszał ruchy palcami w jego wnętrzu, a chłopak coraz częściej sam się na nie nabijał i skomlał o więcej. Widząc Kuroko w takim błogim stanie, bez tego irytującego opanowania, Kagami nie szczędził sobie w podziwianiu go i w próbie zapamiętania tego widoku.

Kuroko taki chętny. Kuroko taki zarumieniony. Kuroko taki cały jego...

- Ka-Kagami... - jęknął Kuroko z przyspieszonym oddechem i tym charakterystycznym, zamglonym spojrzeniem.

Kagami uśmiechnął się drapieżne, nachylając się do jego twarzy. Gorący oddech chłopaka owiewał jego policzek, gdy szeptał:

- Dojdziesz bez żadnego dotyku?

Nawet nie musiał pytać, bo Kuroko wyprężył się ponętnie, odrzucając głowę do tyłu, gdy krzyczał w ekstazie. Kagami dopiero teraz poruszał dłonią po jego członku, chcąc przedłużyć orgazm Kuroko, ale musiał przerwać, gdy ten zaczął mu się osuwać. Złapał zamroczonego chłopaka i przycisnął go obronnie do piersi, czując bardzo dobrze, jak jego ciałko nadal drży.

Kagami kochał seks z Kuroko, bo dopiero wtedy jego chłopak się nie powstrzymywał przed okazywaniem emocji. Jednak zawsze zostawał niedosyt, bo Kuroko był dość mało wytrzymały w tej kwestii i szybko opadał mu z sił mimo, że na boisku udzielał się o wiele dłużej. Dlatego też tak bardzo chciał go dokarmić i może... Przedłużyć jego udział w łóżku.

- A t-ty? - mruknął w jego klatkę piersiową, unosząc głowę ku Kagamiemu.

Kagami odpowiedział uśmiechem i przesunął dłońmi po plecach Kuroko, wędrując na jego pośladki. Ścisnął je, tym samym wyduszając kolejny jęk Kuroko.

- Aż tak bardzo chcesz mnie zadowolić? - zapytał z lekkim prychnięciem, na co chłopak niepewnie pokiwał głową. - Zachowujesz się, jakbyś był winny podpalenia Maji Burgera, a nie zatajenia przede mną swojego skrytego marzenia. Nie szukaj u mnie odkupienia przez seks.

- Chcesz pogadać?

- Chcę wyjść z wanny, bo woda jest już zimna - poprawił z delikatnym uśmiechem, który udzielił się Kuroko.

Kagami jedną dłonią sięgnął do wilgotnej grzywki Kuroko, odgarniając zbłąkane kosmyki z czoła. Zrobił to, by po sekundzie przybliżyć się i ucałować to miejsce.

- Porozmawiamy, ale daj mi chwilkę, abym się sobą zajął, a ty...

- A może dokończysz to, co zacząłeś? - przerwał mu Kuroko i dłońmi zawadził o sterczącego członka Kagamiego. Syknął, czując potrzebne mu tarcie, które dawało ukojenie i rozkosz. - Włóż go we mnie... - wymruczał Kuroko, ale nagle uniósł biodra i sam zaczął nakierowywać penisa Kagamiego na swoje wejście. - Albo zrobię to sam.

Posłał mu wyzywający uśmieszek, który odpowiednio podziałał na Kagamiego. Warknął gardłowo, przyciągając Kuroko jeszcze bliżej aż ten sapnął.

- To ja tu decyduję - wymruczał groźno, czując dreszcze na ciele Kuroko, a już po chwili dało się słyszeć odbijający się od ścian łazienki przeciągły jęk. Kagami wszedł w Kuroko bardzo wolno, ale do końca. Cała jego długość znalazła się w gorącym wnętrzu, tak różniącym się temperaturą od otaczającej ich chłodnej wody. Trzymał mocno biodra Kuroko, czując, że już rwął się do góry. - Bądź grzeczny - fuknął, odwracając uwagę Kuroko mokrymi pocałunkami na szyi. - Najpierw przyzwyczaj się do mnie. Jesteś wciąż za ciasny.

- W-wcześniej... Ci to... Nie przeszkadzało - wysapał Kuroko, ciasnej obejmując jego szyję i przylegając do ciała Kagamiego. - P-proszę...

Słysząc te błagania nie zareagował. Zrobił to, dopiero wtedy, gdy wnętrze Kuroko stało się luźniejsze, dając mu polę do popisu.

I dał niezły popis...

Poruszył się tylko kilka razy i już doszedł w Kuroko. Był tak pobudzony wcześniejszymi widokami rozochoconego chłopaka, że doszedł, jak jakiś zasmarkany dzieciak.

Kuroko jedynie czekał aż jego orgazm minie, a po tym parsknął śmiechem. Jego ciało drżało, a twarz schował w zagłębieniu szyi Kagamiego, gdy ten próbował pochamować wstyd.

Ich pierwszy seks po takiej przerwie nie miał tak wyglądać! I tak szybko się skończyć! A raczej to on nie zamierzał tak szybko kończyć!

- Co za dziecinada - warknął na siebie, powodując kolejny śmiech Kuroko. - Możesz przestać? To nie jest zabawne.

- Nie jest, ale zobacz... Jako przyszły pedagog mogę się zająć twoją nauką, Kagami-kun - wyjaśniał, powstrzymując śmiech i patrząc z tak niecodziennie rozświetloną buzią na Kagamiego. Widząc coś tak rozczulającego, pokręcił na to głowa i również zaśmiał się krótko.

- To obietnica, że będziesz udzielał mi częstszych lekcji? Ostatnio mi w tym poskąpiłeś, wiesz? Wyszedłem z wprawy bez praktyki - burczał i udawał obrazę, gdy Kuroko zaczął wychodzić z wanny.

- Miałem urwanie głowy na uczelni, a poza tym... - spojrzał na Kagamiego przez już osuszone ręcznikiem ramię. - Widzę, że nie tylko ja nie mówię, czego chcę. Ty też masz coś na sumieniu, Kagami-kun.

Kagami westchnął i sam zaczął się ogarniać. Gdy wanna była już pusta, ciała jego i Kuroko suche i ubrane w bokserki, położyli się wreszcie na łóżku twarzą do siebie. Podniecenie Kuroko było na tyle małe, że nie trzeba było tracić więcej czasu większą dawkę nieporadnych czynności Kagamiego, więc tej nocy czekało ich już tylko jedno...

- Naprawdę chcesz mieć dzieci? Czy tu chodzi o kompletną rodzinę? - zaczął Kagami, marszcząc brwi na kolejny wybuch wesołości Kuroko.

Zaczął podejrzewać, że wino było za mocne na jego kochany, błękitny łepek lub dostał gorączki od tego wyletniania się na mrozie.

Jego Kuroko nie był taki wesolutki na co dzień!

- Może jeszcze podejrzewasz, że mam jakieś ukryte fetysze lub jestem milionerem? - prychnął, kręcąc głową. - Nie jestem tak ciekawy jak Akashi-kun. Poza tym mówiłem Ci już w liceum, że jestem gejem i to się nie zmieniło od tamtego czasu. Nie mam zamiaru szukać partnerki, Kagami-kun. Zwłaszcza, że mam ciebie.

Kagami jedynie mruknął, że rozumie ale naprawdę skakał w duchu na te słowa. Jedna z jego obaw okazała się tylko głupim wymysłem Kagamiego.

- Ale chcesz być ojcem, tak?

- Chcę - odparł po chwili Kuroko wpatrując się w Kagamiego. Tym razem nie uciekał wzrokiem, który ukazywał jego niezachwianą pewność. - Od zawsze chciałem mieć dziecko. Moje marzenie nie zmieniło się, a przybrało na sile po tych praktykach w przedszkolu. Starałem się o tym nie myśleć, bo skupiałem się na tobie i na nauce, ale dzisiaj... Jakoś tak samo wyszło - wyszeptał, przymykając na moment oczy. - Chciałem na spokojnie wybadać, jakie jest twoje zdanie na ten temat i, oczywiście, chciałem z tym jeszcze zaczekać. A dzisiaj tak nagle to wypłynęło, byłem zmęczony po pracy z dzieciakami i to wino... Po prostu nie wytrzymałem. Nie tak to miało wyglądać. Dlatego przepraszam za to wszystko. Za to, że tak gwałtownie zareagowałem zamiast wyjaśnić ci, o co mi chodzi.

- Ja też przepraszam - westchnął Kagami, przecierając twarz dłonią. - Naskoczyłem na ciebie, a przecież masz teraz ciężki okres... Ale męczyło mnie to, że coraz mniej rozmawiamy i rzadziej dotykamy się i...

- I uprawiamy seks - dodał od siebie Kuroko, kręcąc głową w rozbawieniu. - Rozumiem. Mi też tego brakowało. Trzeba było powiedzieć, Kagami-kun.

- Wiem - rzucił ze zmęczeniem. - A ja tu już chciałem Cię rozpijać, bo byłeś taki niechętny.

- Coś czuję tu udział, Aomine-kun. Ty nie bawisz się w taki sztuczki - zasugerował Kuroko, przyglądając się uważnie zmieszanemu Kagamiemu. - A więc jednak... No ładnie. Nawet nie chcę myśleć, jakie byłyby wasze dalsze pomysły, gdyby ten plan nie zadziałał. - Był w tej chwili znów poważny, przez co Kagami nie wiedział, czy żartuje.

- Nie mówię, że nie chcę mieć w ogóle dzieci, ale teraz nie jest na to pora - zaczął Kagami, przesuwając się w kierunku Kuroko. - Teraz czas na nas, a później... Kto to wie? Może i adoptujemy dziecko...

- Może dwójkę?

- A może i trójkę! - fuknął Kagami, na rozbawionego Kuroko, znów nieświadomie ulegając jego gierkom. - Na początku przyda nam się lepsza komunikacja, bo to strasznie wszystko utrudnia.

- Od samego początku mieliśmy z tym problem - nawiązując do ich pierwszej randki, Kagami zarumienił się lekko, ale Kuroko zdawał się tego nie widzieć. - Więc od teraz żadnych skrytych marzeń. Mówimy sobie o wszystkim - zakomunikował uroczyście Kuroko, na co Kagami przytaknął z uśmiechem.

Po serii pocałunków i lekkiego macanka, o którym marzyło się Kagamiemu, Kuroko wtulił się w jego pierś, układając się do snu.

Gdy Kagami zgasił lampkę i myślał, że ten dzień nie był taki zły...

- Chcę mieć psa* - szepnął sennie Kuroko.

...Kagami od razu stwierdził, że już woli mieć trójkę bachorów czy oziębłego chłopaka niż zapchlonego demona.

____________

* Tutaj piesek naszego Kurosia czyli No #2 jest tylko jego skrytm marzeniem... Do czasu😏

Oto one-shot pisany pod wpływem euforii płynącej ze zdania matur! Juuuupiiii!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro