45.
Yoongi następnego dnia przyszykował się tak naprawdę na wszystko, a kiedy Jimin do niego zawitał, od razu ruszyli w drogę.
Przez całą drogę śmiali się, rozmawiali, przytulali, a młodszy chłopak czasami ich zatrzymywał, całując starszego delikatnie w usta.
Dotarli na miejsce, które Min zorganizował tylko dla nich. Był to mały, drewniany domek w środku lasu. Mogłoby się wydawać, że w nim straszy, jednak kiedy weszło się do środka, zapierało dech w piersiach.
Jiminowi zaświeciły się oczy. Było tutaj naprawdę pięknie, aż sam zadawał sobie pytanie, skąd Yoongi to wytrzasnął.
W pokoju panował pół mrok, pod jedną ścianą stała kanapa z poduszkami jak z poprzedniego wieku. Naprzeciwko niej umiejscowiony był kominek, a pomiędzy nimi średniej wielkości stolik. Pomieszczenie było udekorowane kwiatami. Najwięcej widział storczyków.
Park przeniósł swój wzrok na swojego chłopaka. Zdołał wydusić z siebie tylko jedno słowo. – Skąd...?
– Wiesz, Jimin-ah. –Zbliżył się do niższego, kładąc swoje dłonie na jego policzkach. Uśmiechnął się. – Chciałem, żeby Ci się spodobało, a wiem od twoich rodziców, że kochasz kwiaty. – Pokręcił głową. – Nie wiem jednak tego, dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś.
– Ja... – Chłopak spuścił wzrok na panele. Przejechał ręką z boku swojej głowy, tak, że gdyby miał dłuższe włosy, byłyby one aktualnie za uchem. – Wstydziłem się. To jest mało męskie. Poza tym, skąd to miejsce wytrzasnąłeś?
– To domek mojej ciotki, która w sumie przyjeżdża tutaj tylko w wakacje. Pozwoliła mi dzisiaj z niego skorzystać. – Zaśmiał się. – Dlaczego się wstydziłeś? To urocze i wcale nie jest mało męskie.
– Jest. – Jimin nareszcie podniósł swój wzrok na Yoongiego, który wykorzystał to i delikatnie wpił się w jego usta. Młodszy od razu oddał pocałunek, który powoli zaczął się zamieniać w namiętną grę.
Min przeniósł dłonie na tyłek Jimina, a po chwili delikatnie go ścisnął. Młodszy cicho jęknął pomiędzy pocałunkiem.
Powoli zaczęli kierować się w stronę kanapy, po drodze zdejmując z siebie ubrania. Yoongi wymamrotał cicho słowa, które wzruszyły młodszego.
– Kocham Cię, Jimin. – Ucałował jego policzek. – Jesteś całym moim światem.
Z tymi słowami, które uświadomiły ich, jak silna była ich miłość, kochali się do późnego wieczora, dopóki księżyc nie zaczął wpadać przez żaluzje w oknach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro