Rozdział 1
- Erin! ERIN!
Zerwałam się z łóżka, gdy usłyszałam głos mojej przyjaciółki dobiegający z korytarza. Nie minęła chwila, a pojawiła się w drzwiach od mojego pokoju skacząc z radości, czego nie rozumiałam.
- Diana? - Przetarłam oczy tak jakby miałoby mi to w czymkolwiek pomóc. - Co ty tu robisz, do cholery? Mówiłam ci, że przyjdę za dwie godziny, bo chciałam się przespać.
- Pośpisz później! Musisz ze mną pójść jak najszybciej, Rinny!
- Uch? - wydałam dźwięk, siadając na łóżku. - Jeśli to twój kolejny żart, to nie odezwę się do ciebie przez najbliższy tydzień. - Wstałam na równe nogi i leniwym ruchem wsunęłam stopy w kapcie. - Tak właściwie, która jest godzina?
- Och, rusz się w końcu - powiedziała, a chwilę później złapała mnie za nadgarstek, żeby pociągnąć mnie za sobą. O mało co bym się zabiła na drewnianych schodach prowadzących na parter, ale widocznie ani trochę nie interesowało to mojej przyjaciółki, którą swoją drogą znam od szkoły podstawowej. Zanim zaczęłyśmy się przyjaźnić, co nastąpiło dopiero w klasie trzeciej, zazdrościłam jej pięknych niebieskich oczu, które idealnie pasowały do jej brązowych, prostych włosów. Ja za to użerałam się z czarnymi falami, które wyglądają dobrze tylko wtedy, gdy używam prostownicy. Na dodatek miałam dosyć moich ciemnych tęczówek, ale bałabym się je schować pod soczewkami. I te kompleksy zostały mi do dziś.
W końcu, jak to Diana powiedziała, dotarłyśmy pod drzwi. Jedyne co zrobiła to uśmiechnęła się szeroko, więc uniosłam brew, bo zdziwiło mnie jej zachowanie.
- Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz? - zapytałam.
- Otwórz drzwi, a się przekonasz. - Mrugnęła. Myśląc nad tym co wymyśliła, chwyciłam za klamkę i nacisnęłam ją. Przez moment miałam wrażenie, że coś na mnie wyskoczy, ale nic takiego się nie wydarzyło. I tak naprawdę to nic się nie stało.
- I? - skrzywiłam się. - Schowałaś coś pod wycieraczką? - wskazałam palcem pod moje stopy. - W kwiatach?
Wymieniałam najbliższe przedmioty, aż mój wzrok padł na ulicę, a dokładnie na dom stojący naprzeciwko mojego. Wtedy zrozumiałam ekscytację Diany w stu procentach.
Szatyn, z którym znam się od kiedy pamiętam, stał z rodzicami przy ciemnozielonym aucie i wyciągał walizki z bagażnika. Na ten widok uśmiech rozpromienił się na mojej twarzy, bo to oznaczało tylko jedno.
- Wróciłeś! - krzyknęłam zbiegając po kamiennych schodkach, żeby wybiec przez otwartą, prawdopodobnie przez Dianę, furtkę i znaleźć się po chwili po drugiej stronie ulicy. Wpadłam w ramiona chłopaka, który od razu odwzajemnił uścisk, śmiejąc się przy tym głośno.
- Zaraz mnie udusisz, Rinny!
- Przepraszam, Harry, ale stęskniłam się! - powiedziałam odsuwając się od niego, by spojrzeć na jego radosną twarz. Przywitałam się także z resztą rodziny Styles, przy których zawsze czułam się swobodnie.
- Muszę przyznać, że wyjazd nieco się przedłużył. Ale nie narzekam - wzruszył ramionami.
- Masz szczęście, że wakacje się dopiero zaczęły i będziemy mieli dużo czasu na to, żeby gdzieś wyjść - uśmiechnęłam się pewnie. - Ale dziś dam ci odpocząć. Długo lecieliście?
- Sam nie wiem, przespałem prawie cały lot - zaśmiał się pod nosem.
- Ale wakacje się udały, co? Jesteś bardzo opalony - zauważyłam, gdy spojrzałam na jego ramiona.
- No, zostaw już go w spokoju. - Usłyszałam za sobą głos przyjaciółki. Podeszła do nas mając szczery uśmiech na twarzy. Zawsze była radosną duszą towarzystwa. Chował się przy niej każdy. - Niech odłoży te walizki!
- Spotkamy się może jutro, co o tym myślicie? - odezwał się najwyższy z nas.
- Jestem za - skinęłam głową, a Diana zrobiła to samo chwilę po mnie.
- Świetnie - uśmiechnął się. - A obrazicie się, gdy kogoś wam przedstawię?
- Nie mów mi, że poznałeś jakąś laskę i zabrałeś ją ze sobą - zażartowała Diana.
- A widzisz ją w samochodzie? - uniósł brew. - Mieszka miasto dalej i jutro nas odwiedzi.
- Czekaj, co? - spojrzałam na chłopaka podejrzliwie - Mówisz serio?
- O piętnastej u mnie. Jutro - mrugnął, po czym chwycił rączkę od swojej walizki i zaczął ją ciągnąć w kierunku swojego domu. Wtedy spojrzałam na Dianę, która wzruszyła ramionami, bo tak samo jak ja nie wiedziała co tu się dzieje. Ale wychodzi na to, że jutrzejsze popołudnie rozjaśni całą tę sytuację.
______________
Wakacyjny twór pisany w wolnej chwili z nudów i dla przyjemności, o to on.
Rozdziały zaczną być dodawane już niedługo, zapraszam do lektury :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro