(2)
Widoki ze smoka są piękne. Wysokie góry wystające z niebieskawej wody zakończone gniazdami ptaków mieszkających tu. Delikatne chmury dryfujące na błękitnym niebie oraz zachodzące już słońce.
-Pięknie tu... -szepnęłam.
Powoli zaczęła wyłaniać się zza horyzontu wielka wyspa. Pokryta była ona zieloną trawą i laskiem. Gdy coraz bardziej się do niej przybliżaliśmy widziałam więcej elementów, wielkie chaty, zwierzęta w tym owce, smoki, ludzi cieszących się na widok jeźdźców. Moi towarzysze wylądowali lecz ja zostałam w górze.
-Ann, chodź!-wykrzyknął Czkawka. Pokręciłam lekko głową a Noire zaryczała i machnęła mocno skrzydłami tworząc podmuch wiatru.
-Odsuńcie się!- wykrzyknęli razem Mieczyk i Szpadka. Ludzie zgodnie cofnęli się robiąc tym koło. Moja smoczyca podniosła do góry głowę.
-Jesteś Gotowa?-zapytałam jej na co ochoczo kiwnęła głową.
-Czkawka stań po środku kręgu, nic ci się nie stanie- chłopak wypełnił moją telepatyczną prośbę
-Co ty robisz?!-Krzyknęła Astrid-Chcesz aby cię zabiła?!
"Chcesz aby cię zabiła?!" Te słowa odbijały się echem po mojej głowie. Wkurwiłam się i to bardzo. Włosy przybrały mi kolor krwistej czerwieni.
-Zamknij mordę Astrid-Ryknęłam do niej z powietrza.
-Podnieś ręce do góry jak do obrony- wykonał - I uśmiechnij się, nieładnie ci w obojętności- spełnił wszystko i zarumienił się. Uśmiech skierowałam do niego.
-Noire zaczynaj-szepnęłam do niej.
Poderwała się do góry nabierając prędkości. Gdy była wystarczająco wysoko strzeliła promienien w czkawkę lecz ten nie zmienił pozycji mimo zbliżającego się pocisku. Wstałam i zeskoczyłam ze smoka lecąc jak w korkociągu.
Uśmiechnęłam się i skupiłam. Poczułam mrowiene, czyli nie muszę być smutna żeby się zmienić. Mój smok strzelił kulą we mnie po moim kiwnięciu. Gdy zostałam trafiona to powstał dym. Wyswobodziłam się z niego lecąc już jako czarna nocna furia z czerwonymi oczkami. Przyśpieszylam bo promień był bardzo blisko Czkawki.
-Zamknij oczy- Posłuchał mnie.
Leciałam coraz szybciej aż zderzyłam się z promieniem doslownie metr od chłopaka.
Wybuchło to a ja co robiłam? Przytulałam się do torsu Czkawki pod postacią już człowieka.
-Witamy na Berk-usłyszałam szept koło mojego ucha. Mimowolnie uśmiechnęłam się.
__________________
Nareszcie to skończyłam ten rozdział. Chyba muszę zawiesić niektóre książki. Postanówcie, które zawiesić, mogą zostać o pisania tylko 2 (nie licząc Podawaj - Oceniam! I Nominacje i inne) piszcie tu, w wiadomośic czy gdziekolwiek!
--Lou
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro