Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

(2)

Widoki ze smoka są piękne. Wysokie góry wystające z niebieskawej wody zakończone gniazdami ptaków mieszkających tu. Delikatne chmury dryfujące na błękitnym niebie oraz zachodzące już słońce.
-Pięknie tu... -szepnęłam.

Powoli zaczęła wyłaniać się zza horyzontu wielka wyspa. Pokryta była ona zieloną trawą i laskiem. Gdy coraz bardziej się do niej przybliżaliśmy widziałam więcej elementów, wielkie chaty, zwierzęta w tym owce, smoki, ludzi cieszących się na widok jeźdźców. Moi towarzysze wylądowali lecz ja zostałam w górze.

-Ann, chodź!-wykrzyknął Czkawka. Pokręciłam lekko głową a Noire zaryczała i machnęła mocno skrzydłami tworząc podmuch wiatru.

-Odsuńcie się!- wykrzyknęli razem Mieczyk i Szpadka. Ludzie zgodnie cofnęli się robiąc tym koło. Moja smoczyca podniosła do góry głowę.

-Jesteś Gotowa?-zapytałam jej na co ochoczo kiwnęła głową.

-Czkawka stań po środku kręgu, nic ci się nie stanie-  chłopak wypełnił moją telepatyczną prośbę

-Co ty robisz?!-Krzyknęła Astrid-Chcesz aby cię zabiła?!

"Chcesz aby cię zabiła?!" Te słowa odbijały się echem po mojej głowie. Wkurwiłam się i to bardzo. Włosy przybrały mi kolor krwistej czerwieni.

-Zamknij mordę Astrid-Ryknęłam do niej z powietrza.

-Podnieś ręce do góry jak do obrony- wykonał - I uśmiechnij się, nieładnie ci w obojętności- spełnił wszystko i zarumienił się. Uśmiech skierowałam do niego.

-Noire zaczynaj-szepnęłam do niej.

Poderwała się do góry nabierając prędkości. Gdy była wystarczająco wysoko strzeliła promienien w czkawkę lecz ten nie zmienił pozycji mimo zbliżającego się pocisku. Wstałam i zeskoczyłam ze smoka lecąc jak w korkociągu.

Uśmiechnęłam się i skupiłam. Poczułam mrowiene, czyli nie muszę być smutna żeby się zmienić. Mój smok strzelił kulą we mnie po moim kiwnięciu. Gdy zostałam trafiona to powstał dym.  Wyswobodziłam się z niego lecąc już jako czarna nocna furia z czerwonymi oczkami. Przyśpieszylam bo promień był bardzo blisko Czkawki.

-Zamknij oczy- Posłuchał mnie.
Leciałam coraz szybciej aż zderzyłam się z promieniem doslownie metr od chłopaka.

Wybuchło to a ja co robiłam? Przytulałam się do torsu Czkawki pod postacią już człowieka.

-Witamy na Berk-usłyszałam szept koło mojego ucha. Mimowolnie uśmiechnęłam się.

__________________
Nareszcie to skończyłam ten rozdział. Chyba muszę zawiesić niektóre książki. Postanówcie, które zawiesić, mogą zostać o pisania tylko 2 (nie licząc Podawaj - Oceniam! I Nominacje i inne) piszcie tu, w wiadomośic czy gdziekolwiek!

--Lou

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro