Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Zagrałabyś mi coś?

Jude

Film powoli dobiegał końca, część osób już chrapała na kanapie lub na ziemi. Czułem się jak najszczęśliwszy człowiek w galaktyce, chciałem ze szczęścia biegać, skakać i krzyczeć jednocześnie. A wszystko dlatego, że trzymałem w ramionach Yuriko.

Ale było coś, co mi skutecznie psuło tą chwilę. Te wszystkie uczucia, które od jakiegoś czasu mi towarzyszyły, te szybsze bicie serca ilekroć ją zobaczyłem, zastanawiało mnie to. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego, bałem się, że te zauroczenie jest niestałe, chwilowe, że można je zgasić tak łatwo, jak płomyk ognia. Nie wiedziałem, jak dokładnie mogę to zdefiniować czy opisać. Wątpiłem, czy można tak łatwo się w kimś zakochać, skoro poznaliśmy się dopiero jakieś dwa miesiące temu. Bałem się tego uczucia i tak do końca nie chciałem go do siebie dopuścić. Było dla mnie obce i niezrozumiałe.

Ale było coś jeszcze gorszego. Na myśl o tym ściskało mi się serce.

Co, jeśli ona nie czuje tego, co ja?

Co, jeśli wcale nie chce, bym trzymał ją w ramionach?

Yuriko

Nadal nie mogłam tego zrozumieć. Mój umysł i serce kłóciły się ze sobą cały czas. Rozsądek wmawiał mi, że nie można zakochać się w kimś w tak krótkim czasie, że to niedorzeczne, że sama nie wiem, co czuję, a w głębi duszy cały czas wiedziałam, że naprawdę chcę obok niego być. Czuć jego dotyk. Słyszeć jego głos. Że nie jest mi obojętny.

Ale to nie może być prawda. Nie chciałam nawet dopuścić do siebie możliwości, że trzyma mnie dlatego, że czuje to, co ja. Nie widziałam w sobie nic, co mogłoby mu się podobać. Ba, ja sama nie wiedziałam, czemu właśnie on mi się podoba. Serce nie umiało mi tego wyjaśnić. Tak po prostu było.

Szukałam racjonalnie brzmiącego wyjaśnienia, czemu trzyma mnie w ramionach, ale nic sensownego nie potrafiłam znaleźć. Byłam cała spięta, miałam wrażenie, że on wcale nie chce, byśmy byli tak blisko.

Już, już chciałam wstać i wyjść z pokoju pod pierwszym lepszym pozorem, gdy nagle na ekranie pojawiła się przerażająca postać. Moja dłoń instynktownie znalazła jego. Uścisnął ją, tak ciepło i kojąco. Momentalnie z serca spadł mi cały ten ciężar.

Jude

Czułem, jaka jest spięta i stało się dla mnie jasne, że czuje się niezręcznie i nie chce, bym ją trzymał. W tym momencie poczułem, jak jej dłoń ściska moją, w geście zaufania i poczucia bezpieczeństwa. Ścisnąłem ją delikatnie i zacząłem gładzić ją kciukiem. Poczułem, jak dziewczyna cała się rozluźnia, nie było już w niej tego spięcia, jakie było przed chwilą, a ja również poczułem się spokojniejszy, jakby między nami przełamała się jakaś niewidzialna bariera. Moja dłoń trzymała jej, głaskała ją uspokajająco, jakbym odruchowo chciał zapewnić ją: ,,Jestem tu, nie bój się''.

***

- Mark, gdzie mogę ją położyć? - Axel trzymał na rękach śpiącą Celię. Mierzyłem go wzrokiem. Wcale a wcale mi się to nie podobało. Ktoś by powiedział, że jestem nadopiekuńczy, ale prawda jest taka, że nie dopuszczałem do siebie myśli, że moja siostrzyczka już nie jest tą małą dziewczynką, jaką była kiedyś. A ja głupi nie zauważyłem, że od jakiegoś czasu ona i Axel patrzą na siebie inaczej, niż wcześniej.

- Pomyślałem, że my możemy spać tutaj na materacach, a dziewczyny na górze w pokoju gościnnym - odpowiedział Mark. Ruszył na górę, a za nim Axel, Silvia i Nelly. Yuriko zasnęła. Wziąłem ją na ręce i ruszyłem za nimi. Czułem się, jakbym niósł skarb.

Położyłem dziewczynę na rozkładanym łóżku obok Celii i z lekkim uśmiechem na ustach przykryłem ją kocem. Kątem oka zauważyłem, że moja siostra jest już przykryta i zmarszczyłem brwi.

Wróciłem do chłopaków. Po pięciu minutach większość już leżała na podłodze lub kanapie, a Harley nawet na parapecie. Położyłem się na ostatniej wolnej powierzchni przy ścianie.

Przez myśl przemknęło mi, że jutro przeprowadzę z Axelem bardzo poważną rozmowę, po czym zasnąłem.

***

Yuriko

Gdy się obudziłam, było jeszcze wcześnie. Wszystkie dziewczyny jeszcze spały, a chłopacy... Zaraz, chwila. Byłam w tym samym pokoju, w którym zostałam zamknięta jako zakładniczka, a nie w salonie. Moje szare komórki w końcu zaczęły pracować jak należy i zdałam sobie sprawę, że zasnęłam na kanapie podczas filmu, trzymając Jude'a za rękę.

Na palcach, aby nikogo nie zbudzić, zeszłam na dół. Podłogi w salonie w ogóle nie było widać, na całej powierzchni chrapali chłopacy. Pomyślałam, że zaczekam w kuchni, aż wstaną. Weszłam do pomieszczenia. Na stole stały napoje i szklanki, których wczoraj nikomu nie chciało się sprzątać. Poczułam, jak bardzo chce mi się pić. Wzięłam czysty kubek i zaczęłam nalewać do niego napój. Nagle usłyszałam za sobą kroki. Podskoczyłam ze strachu i wylałam trochę napoju na blat. Gwałtownie się odwróciłam.

- Ale mnie wystraszyłeś! - szepnęłam ze śmiechem.

- Wybacz, muszę chodzić na palcach, żeby nie zbudzić reszty - Jude uśmiechnął się przepraszająco. - Nie możesz spać?

- Zawsze wstaję wcześnie - starłam kałużę coli ze stołu, wzięłam szklankę i się napiłam. - Zbudziłam cię?

- Nie. To Nathan przez sen mnie kopnął - roześmiał się cicho. - Właśnie, mieliśmy się zemścić! Mam pomysł, chodź. Masz jakieś gumki do włosów?

Kiwnęłam głową. Z torby, którą wczoraj zostawiłam w korytarzu, wyjęłam kosmetyczkę i pięć gumek. Jude przeszukał kuchenne szuflady i znalazł jeszcze kilkanaście gumek recepturek.

- Powinno starczyć - stwierdził, po czym ruszyliśmy do salonu.

- Co właściwie chcesz zrobić? - nachyliliśmy się nad śpiącym Nathanem.

- Zawsze chciałem pobawić się we fryzjera. Co powiesz na fryzurę o nazwie Tysiąc I Jeden Warkoczyk?

- Jestem za.

Zaczęliśmy zaplatać porozrzucane po poduszce włosy Nathana w mnóstwo warkoczyków. Spał tak twardo, że nawet nie drgnął.

- Jesteś chyba jedynym chłopakiem, jaki umie robić warkocze - szepnęłam z podziwem.

- Jak Celia była mała, prosiła mnie czasem, żebym ją czesał. Musiałem pomagać jej też robić fryzury lalkom.

Roześmiałam się trochę zbyt głośno i Nathan wymamrotał przez sen, wymachując rękami i próbując nas odgonić:

- Mark, przestań się do mnie przytulać... Jest mecz... Graj...

Zasłoniłam usta dłonią, aby nie parsknąć śmiechem. Jude też ledwo się trzymał. Nathan wymamrotał jeszcze kilka niezrozumiałych słów i z powrotem zaczął chrapać.

- Jak się obudzi przekażę mu, że chrapie jak zardzewiały traktor - szepnęłam.

- Jak zardzewiały traktor, topiący się w bagnie - doprecyzował Jude. Szybko dokończyliśmy warkoczyki i, jak gdyby nigdy nic, wróciliśmy do kuchni. Dopiero tak wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem.

Po jakimś czasie większość już była na nogach. Siedzieliśmy w kuchni całą gromadą i rozmawialiśmy. Nathan jako jedyny jeszcze smacznie spał. Nasze głośne rozmowy w końcu go obudziły i wszedł zaspany do kuchni. Z tysiącem i jednym warkoczykiem na głowie. Cała drużyna zaczęła pokładać się ze śmiechu, a my z Judem wręcz płakaliśmy.

- Co jest? - niebieskowłosy stał pośrodku kuchni z nicnierozumiejącym wyrazem twarzy. - Mam coś na głowie?

- Można tak powiedzieć - Sam, cały czas się śmiejąc, odpowiedział.

Nathan zmarszczył brwi i ruszył szybkim krokiem do łazienki. Po sekundzie dobiegł nas stamtąd przerażony wrzask. Ja i Jude przybiliśmy piątkę.

Niebieskowłosy wszedł wolnym krokiem do kuchni, z zaciśniętymi pięściami.

- Kto. To. Zrobił?! - patrzył na nas spode łba, aż w końcu jego wzrok zatrzymał się na mnie. Gdy zobaczyliśmy jego wściekłą minę, połączoną z warkoczykami, znowu zaczęliśmy konać ze śmiechu.

Chłopak podszedł do mnie wolnym krokiem, a ja cofnęłam się kawałek, cały czas się śmiejąc.

- Mam niejasne przeczucie, że to twoja sprawka.

- Mylisz się, Roszpunko. To też MOJA sprawka - Jude przybrał dumną pozę. - Prawda, że wyszło prześlicznie?

Nathan wyglądał, jakby zastanawiał się, które z nas rozszarpać jako pierwsze. Kilka razy otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale rezygnował. W końcu westchnął i zapytał:

- Czemu to zrobiliście? - widziałam, że przeszła mu już złość i zdawał się być rozbawiony sytuacją.

- Zemsta za to, że wczoraj tak mnie wystraszyłeś - spojrzałam na niego spode łba.

- Nie, to ja się w ten sposób zemściłem za to, że zamknęliście mnie w pokoju.

- W takim razie stałeś się ofiarą zemsty za zemstę - wybuchliśmy śmiechem.

***

Historia to jeden z niewielu przedmiotów, które naprawdę mnie interesują. Nasza nauczycielka umie ciekawie opowiadać i nigdy się nie nudzę. W przeciwieństwie do Nathana, który dałby sobie obie nogi uciąć, aby nie musieć chodzić na tą lekcję. Gdy ja słucham z zainteresowaniem nauczycielki, on odrabia zaległe prace domowe, wdaje się w dyskusje z wszystkimi dookoła lub po prostu śpi. Nie powiem, odbija się to na jego ocenach.

- Nathan, widzę, że bardzo interesuje cię lekcja - pani Rose Hudston dość często w konwersacji z niebieskowłosym posługiwała się ironią. Ja zresztą podobnie.

Nathan podniósł głowę z ławki i spojrzał na nauczycielkę jakby zobaczył ją pierwszy raz w życiu.

- Masz sześć ocen, z czego połowa to jedynki do poprawienia - powiedziała, kartkując dziennik. - Zapraszam do odpowiedzi.

Chłopak westchnął ciężko, wstał i powłócząc nogami z miną skazańca podszedł do tablicy.

- Zapowiada się niezłe widowisko - szepnął Jude, uśmiechając się lekko.

- Weź nic nie mów... Chyba nic nie przebije tego, jak powiedział, że to Amerykanie odkryli Europę...

- Na początek coś łatwego - zaczęła nauczycielka z miną "zlituję się nad tobą". - Kim był we Francji Ludwik XIV?

Nathan zbaraniał. Wytrzeszczył oczy, jakby pierwszy raz usłyszał to imię. Myślałam, że zapadnę się ze wstydu pod ziemię. Przecież to takie oczywiste! Nie mogłam pozwolić, aby aż tak się ośmieszył. Dyskretnie pomachałam do niego i cicho kaszlnęłam. Chłopak spojrzał na mnie kątem oka.

"Król", wypowiedziałam bezgłośnie i ręką narysowałam nad głową kształt korony. Nathan zmarszczył brwi. Powtórzyłam gest jeszcze wyraźniej, ale spojrzał na mnie, jak na kosmitę. Dalej rysowałam dookoła głowy koronę, z nadzieją, że w końcu zrozumie.

- A więc? Nie znasz odpowiedzi? - pani spojrzała na niego ciężko.

- Znam.

- A więc słucham.

Nabrał powietrza, spojrzał na moje gęsty kątem oka i wyrzucił z siebie:

- Fryzjerem.

***

- Jak można być aż takim osłem?!

- O co ci chodzi? Skąd mogłem to wiedzieć? Naprawdę wyglądałaś, jakbyś się czesała - Nathan był szczerze zdziwiony moim wybuchem. Westchnął. - Nie rozumiem, czemu postawiła mi dwójkę. Teraz muszę poprawić jeszcze to.

- Moim skromnym zdaniem ta ocena jest zbyt wysoka - patrzyłam na niego spode łba. - Pani Hudston wstawiła ci ją z litości.

- Nieprawda!

- Stary, odpowiedziałeś błędnie na dziewięć na dziesięć pytań - Jude poklepał go po plecach, cały czas się śmiejąc.

- Przy czym dziesiąte brzmiało: "Co ty tu właściwie robisz?" - rzuciłam z przekąsem. - Pobiłeś jakiś rekord! Rekord najgłupszych odpowiedzi w ciągu kilku miesięcy.

- Przydałoby się zrobić kronikę Odpowiedzi Nathana Na Lekcjach Historii - Axel roześmiał się.

- Nie zgodzę się, Axel - powiedziałam, starając się zachować powagę. - Szkoda papieru na uwiecznienie takich durnot.

- Coś w tym jest, drzew na świecie coraz mniej - Bobby z udawanym smutkiem złapał się za serce. - A szkoda... Taki uczeń, jak Nathan, nie zdarza się często.

- Pozostaje tylko nadzieja, że jak drzewa się skończą i nie będzie papieru toaletowego, będę mógł używać podręcznika od historii - Nathan zamyślił się. - To dopiero strata papieru.

Naszą dyskusję na poziomie przerwał dzwonek na ostatnią już lekcję. Japoński. Pan Wilson to mój ulubiony nauczyciel. Często urozmaica nasze lekcje przez różne gry i projekty, a nie trzyma się sztywno materiału jak, na przykład, pan Craig. Dziś miało być tak samo.

Nauczyciel napisał na tablicy zdanie: "Wartości, których w dzisiejszych czasach brakuje najbardziej".

- To temat projektu, na którego wykonanie macie dwa tygodnie. Zależy mi na tym, abyście uruchomili wyobraźnię i kreatywność. Niech sposób, w jaki to zaprezentujecie, będzie oryginalny. Bądźcie artystami. Pozwalam na całkowitą dowolność. Oczywiście bez przesady - mrugnął, po czym dodał - pracujecie w parach tak, jak siedzicie w ławkach.

Gdy ostatnie zdanie w pełni dotarło do mojej świadomości, poczułam szybsze bicie serca i odwróciłam wzrok, aby Jude nie zauważył, jak się czerwienię. Głupie rumieńce! Wystarczy jedno zdanie, aby wytrącić mnie z równowagi!

- Yuri - Jude szturchnął mnie. - Ziemia do Yuriko.

- Wybacz, zamyśliłam się... Pytałeś o coś? - szepnęłam.

- Tak. Pytałem, kiedy zaczniemy pracę nad projektem. Oczywiście nie musimy się spieszyć. Mamy dwa tygodnie.

- Im wcześniej zaczniemy, tym lepiej - chłopak kiwnął głową. - Chcesz przyjść do mnie po treningu?

***

Trening dobiegał końca, a mnie zżerały nerwy. Chłopak, który mi się podoba, ma przyjść do mnie do domu. Kolejny genialny pomysł Yuriko. Jakże jestem z siebie dumna.

"Przecież to tylko przyjaciel", mówiłam sobie. "To po prostu zwykła przyjacielska wizyta, żeby wymyślić projekt". Tak było w istocie. Ale jakoś nie mogłam przekonać sama siebie, że nie ma czego się denerwować. To coś jak przed wizytą u dentysty - wiesz, że to tylko badanie kontrolne, ale i tak nerwy masz poszarpane. Przynajmniej ja tak mam.

Całe zdenerwowanie przeszło, gdy po treningu podszedł do mnie Jude, z tym swoim cudownym uśmiechem.

- Melduję gotowość do rozpoczęcia misji "japoński", pani pułkownik! - zasalutował, a ja parsknęłam śmiechem.

- Jeśli tak do tego podchodzimy, to rzeczywiście to może być dobra zabawa - również zasalutowałam. Ruszyliśmy w drogę, całkiem zatopieni w rozmowie o turnieju, na którym pierwszy raz się spotkaliśmy, gdy poczułam, że o czymś zapomniałam. Zmarszczyłam brwi.

- Coś nie tak?

- Mam wrażenie, że o czymś zapomniałam... - potarłam czoło, jakby to mogło w czymś pomóc. - Nathan! Zapomniałam o Nathanie!

Zawróciłam i energicznym krokiem ruszyłam z powrotem. Znając jego skłonności do paranoi może zacząć się martwić. Wolę uniknąć reprymendy słownej. Za mną słyszałam kroki Jude'a. Skręciłam za róg i na coś wpadłam. A właściwie na kogoś.

- Nathan! Co ty tu...? - spojrzałam na niego podejrzliwie. - Czy ty nas szpiegujesz?

Zanim niebieskowłosy zdążył odpowiedzieć, Jude stanął obok i uniósł ze zdziwieniem brwi.

- Coś za szybko nas dogoniłeś...

- Eee... - Nathan z zakłopotaniem podrapał się po głowie. - Myślałem, że idziecie na randkę czy coś...

Zaczerwieniłam się ze wstydu i złości. Kątem oka dostrzegłam, że Jude też jest czerwony jak piwonia.

- Chyba nie żałowałabym jakoś szczególnie, gdybyś się martwił albo, co wydaje się być lepszą alternatywą, zgubił! - warknęłam.

- No wybacz, ja po prostu nie mogłem przegapić takiej okazji - rozłożył ręce udając, że jest mu przykro.

- Nie lubię cię, wiesz?

- Też cię kocham - szeroko się uśmiechnął i, jak gdyby nigdy nic, zaczął za nami iść. - A gdzie właściwie idziecie, jeśli nie na randkę?

- Chcemy zacząć ten projekt z japońskiego - odpowiedział Jude. - A ty z kim pracujesz?

- Z Markiem.

- Znając was dwóch, weźmiecie się za niego dzień przed - uśmiechnęłam się pod nosem.

Po dziesięciu minutach byliśmy już w domu. Zaprowadziłam Jude'a do mojego pokoju, a Nathan polazł za nami.

- Chcesz mam pomóc? - zapytałam zaczepnym tonem. - Ja chyba podziękuję.

- Ja? Pomagać ci? A w życiu. Ja sobie tylko popatrzę - oparł się o ścianę i skrzyżował ręce na piersi z tym swoim wymownym uśmieszkiem.

- Jedyne, co za chwilę zobaczysz, to gwiazdki przed oczami - wzięłam poduszkę, zamachnęłam się i rzuciłam w niego, ale udało mu się ją złapać. Wycelował we mnie i rzucił, po czym wybiegł z pokoju, szybko zamykając drzwi. Uchyliłam się od ciosu i to był mój błąd.

Poduszka trafiła w futerał, leżący na półce i w jednej sekundzie spadł on na ziemię z głośnym hukiem. Rzuciłam się, przerażona, w stronę instrumentu.

- Błagam, żeby tylko nie był zniszczony...! Zamorduję go, jeśli coś się stało...! - jęknęłam. Uklękłam i otworzyłam delikatnie futerał. Ostrożnie wyjęłam każdą z części fletu i obejrzałam, czy nie jest pogięta lub czy któraś klapka się nie odłamała.

- Jest cały? - Jude ukląkł obok i spojrzał na instrument.

- Tak, chyba nic się nie stało - odetchnęłam z ogromną ulgą.

- Grasz na flecie?

- Trochę.

- Jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś, kto umie na czymś grać - spojrzał na mnie z podziwem. - Zagrałabyś mi coś?

- Serio chciałbyś posłuchać, jak gram?

- I to jeszcze jak.

Podniosłam futerał z ziemi i położyłam go na łóżku. Złożyłam instrument i przyłożyłam ustnik do ust. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam grać jedną z moich ulubionych piosenek, której nauczyłam się jeszcze w internacie.

(Piosenka w mediach)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro