Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

93


Pov Paula 

Czekałam na nowego rehabilitanta dla Harry'ego. Zdecydowałam, że najlepiej będzie jeśli zatrudnię mężczyznę. Miałam nadzieję, że wtedy Harry pohamuje trochę tą swoją złość i zacznie się zachowywać poprawnie. Poza tym faceta raczej nie uderzy, a nawet jeśli będzie próbował to najpewniej mu się nie uda.

Po około pietnastu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybkim krokiem ruszyłam by je otworzyć. Już po rozmowie telefonicznej z nim wiedziałam, że jest dość młody, ale jak go zobaczyłam to stwierdziłam, że jest on ze dwa lata młodszy od Harry'ego.

- Pani Paula Styles? - Spytał, a ja jedynie kiwnęłam głową. Był dość wysokim szatynem o niebieskich oczach i dość regularnych rysach twarzy. Musiałam przyznać, że jest naprawdę przystojny.

Przeszliśmy razem do salonu, musiałam mu wytłumaczyć jak zajmować się Harry'm i uprzedzić go, że to najprawdopodobniej nie będzie łatwe zajęcie.

- Mój tata ma dość specyficzny charakter. I bardzo trudno się z nim współpracuje. Mam nadzieję, że pan tak łatwo się nie zrazi i nie zrezygnuje - jeżeli on także rezygnowałby z pracy to pewnie łatwo bym nikogo innego na zastępstwo nie znalazła. A Harry nie mógł długo pozostawać bez rehabilitacji. To nie pomogło by w jego stanie zdrowia.

- Niech się pani nie martwi, ludzie, którzy nagle zostają sparaliżowani zawsze są dość trudni - już nie chciałam mu mówić, że Harry od zawsze był trudny, a teraz momentami robił się wprost niedowytrzymania.

- Dobrze, to chodźmy do mojego taty - Harry znajdował się już w pokoju przeznaczonym do rehabilitacji. Był sceptycznie nastawiony do ćwiczeń z nową osobą. Oczywiście też nie miał pojęcia, że teraz będzie pracował z innym mężczyną.

Jak weszliśmy do pomieszczenia to twarz Harry'ego nie wyrażała zadowolenia, a można by powiedzieć, że było wręcz przeciwnie.

- Kto to? - Spytał, a można by nawet rzec, że warknął. Najwyraźniej nie podobała mu się obecność Jamesa.

- Twój nowy rehabiltant - oznajmiłam z uśmiechem na twarzy. - To ja zostawię was samych - dopowiedziłam po chwili i opuściłam pomieszczenie.

Miałam nadzieję, że James z nim wytrzyma.

Pov Harry

Byłem wprost wściekły na Paule, już sto razy bardziej wolałabym współpracować z tą wredną babą niż z tym facetem. On jest przystojny i do tego całkowicie sprawny. Ona chyba naprawdę chciałabym się jeszcze gorzej poczuł. Jak sobie tylóko pomyślę, że on by mógł zabrać moją ślicznotkę to normalnie krew mnie zalewa.

- Kiedy będę chodził? - Zapytałem go, jak już tu był to niech chociaż mi się do czegoś przyda.

- Może za kilka miesięcy, a możliwe także, że za kilka lat. Bardzo trudno powiedzieć - jego wypowiedź prawie mnie załamała. Praktycznie niczego nie mogłem być pewny.

- A jest jakaś możliwość by to przyśpieszyć?

- Tak, tylko to dość ryzykowna metoda - mocno mnie zaciekawiło to co powiedział. Może to była jedyna moja szansa.

- Jaka? - dopytałem.

- Można przeprowadzić operację, lecz nie musi się ona udać, a nawet zakończyć śmiercią.

***Pov Paula

Siedziałam w pokoju moim i Harry'ego i czytałam sobie ebooka na tablecie. Gdy był właśnie najciekawszy moment do pomieszczenia wjechał Harry.

- Mam ochotę cię zamordować - warknął w moją stronę. Miłe to nie było.

- Mógłbyś się zwracać do mnie w łagodniejszy sposób? Ja jestem dla ciebie bardzo wyrozumiała.

- Jak kiedyś znowu ci przyjdzie do głowy świetny pomysł, by zatrudnić kogoś takiego jak ten idiota to uprzedź mnie wcześniej bym mógł ci wybić ten idiotyczny pomysł - przewróciłam oczami na jego słowa.

- Mam nadzieję, że nie zwolniłeś go - no jakby to zrobił to chyba bym z miesiąc się do niego nie odezwała. Nieźle się namęczyłam by znaleźć dla niego rehabilitanta.

- Nie zrobiłem tego, ale tylko z jednego powodu - podjechał do łóżka, a następnie powoli się na nie wspiął. Nabrał już do tego wprawy.

- Jakiego?

- Powiedział mi, że ćwiczenia dają mi małą gwarancję iż znowu zacznę chodzić, ale powiedział mi, że istnieje także inna możliwość. Znacznie skuteczniejsza - na moje usta od razu wkradł się uśmiech. Bardzo chciałam by odzyskał władzę w nogach i wszystko między nami byłoby w porządku.

- Naprawdę - wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

- Tak, operacja jest dość ryzykowna, ale daje mi bardzo duże szanse - no i przestała mi się podobać jego wypowiedź.

- Ale jak duże jest ryzyko? - musiałam dokładnie się wywiedzieć co on ma na myśli.

- Nieduże - znałam go już trochę i doskonale wiedziałam, że kłamie. A to była zbyt poważna sytuacja by to ignorować. Musiałam poznać prawdę.

Gwałtownie się od niego oderwałam.

- Masz mi dokładnie opowiedzieć o wszystkim co wiesz - spojrzałam mu prosto w oczy. Nie miałam zamiaru dać się mu zbyć, choćbym miała się z nim pokłócić do wyciągnę z niego informacje.

- Okej, ten idiota, którego zatrudniłaś powiedział mi, że operacja nie musi zakończyć się sukcesem, a mogę nawet podczas niej umrzeć - i tyle już mi wystarczyło. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie mogę dopuścić do tego by on wyraził zgodę na coś takiego. Teraz gdy już go pokochałam nie mogłam go stracić.

- Nie zgadzam się.

- To wcale nie musi się tak skończyć. Nie mogę mieć aż takiego pecha - próbował mnie przekonać, lecz ja zdecydowałam, że będę nieugięta.

- Zrozum do jasnej cholery, że ja się nie zgadzam. Wolę byś nie chodził niż miałbyś umrzeć - zakomunikowałam i przytuliłam do siebie poduszkę.

Przybliżył się do mnie i objął mnie swoim ramieniem. Pojedyńcze łzy spłyneły po moich policzkach.

- Wcale nie mam zamiaru umierać i to jeszcze teraz gdy nareszcie się dogadaliśmy. Poza tym nie zamierzam wiecznie być dla ciebie ciężarem. Muszę wreszcie odzyskać władzę w nogach, i wiedź, że jestem gotów na wszystko byleby tylko osiągnąć wyznaczony cel.



Są to połączone dwa rozdziały.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro