81
Pov Paula
Naga leżałam przytulona do Harry'ego. Była wprost wykończona po seksie. Pierwszy raz nic mnie nie bolało i nie czułam żadnego dyskomfortu, a można by nawet rzec, że odczuwałam przyjemność. Harry był taki delikatny i czuły jakby zupełnie nie on. Nigdy nawet nie spodziewałam się, że może on być taki względem mnie.
- Mówiłem ci już, że cię kocham? - Spytał Harry pocierając kciukiem mój policzek.
- No, dziś już ze dwadzieścia razy - uśmiechnął się na moje słowa i musnął ustami moje usta. Następnie jeszcze bardziej mnie przytulił i trzymał w ramionach.
- To i tak mało, powinienem ci to powtarzać co minutę - ucieszyły mnie jego słowa. To było naprawdę miłe jak się miało pewność, że jest się przez kogoś kochanym. I to jeszcze przez Harry'ego, dorosłego mężczyznę, który z łatwością mógłby znaleźć sobie kobietę w swoim wieku.
Z drugiej strony ja nie byłam nadal gotowa by powiedzieć mu te dwa podstawowe słowa, a mianowicie "kocham cię". Nie mam pojęcia czym było to spowodowane podejrzewam iż podświadomie bałam się, że jak będzie miał pewność co do moich uczuć to przestanie się starać i jego dawne zachowanie powróci.
- Nie wspomnę już o tym, że ciągle powinienem cię całować i spełniać każdą twoją zachciankę - oboje roześmieliśmy się na jego słowa.
- To drugie to brzmi naprawdę dobrze.
- A ja myślałem, że bardziej spodoba ci się to pierwsze - usiadł na mnie okrakiem. Muszę przyznać, że był dość ciężki.
- Złaź ze mnie, bo dostanę przepuchliny - warknęłam na niego. On jedynie wrednie się uśmiechnął.
- Co ja poradzę na to, że jesteś taka wygodna - położył się na mnie podtrzymując cały swój ciężar na swoich rękach. - Chociaż trochę za bardzo koścista. Jesz ty w ogóle coś? - spytał z pretensją.
- Jasne, że tak. Tylko ostatnio mniej jadłam przez te zmartwienia, których mi ostatnio przysporzyłeś - miałam na myśli te całe udawanie choroby. Mocno się wtedy martwiłam.
- No nie wypominaj mi już tego. Sam mocno namęczyłem się tym ciągłym leżeniem w łóżku. Tylko dzięki temu, że dotrzymywałaś mi towarzystwa nie oszalałem - no jak to powiedział to myślałam, że palnę go w ten głupi łeb i to mocno. Nie to, że to ja bezpotrzebnie się o niego zamartwiałam to jeszcze on śmie twierdzić, że jest bardziej poszkodowany ode mnie.
- Nie wkurzaj mnie bardziej - powiedziałam do niego groźnie.
- Okej słoneczko już się zamykam - przewrócił się tak, że leżał obok mnie. Niestety zamiast leżeć spokojnie to jego ręce zaczęły krążyć po moim ciele. A niestety należałam do tych osób, które mają dosłownie wszędzie łaskotki.
- Przestań - wydusiłam z siebie między napadami śmiechu.
- Poproś - zażądał.
- Nie - nie miałam najmniejszego zamiaru go o coś prosić. Lecz po upływie zaledwie dwóch minut byłam zmuszona zmienić swoje zdanie. - Okej, proszę przestań.
- Tak trudno było? - Nic mu nie odpowiedziałam tylko zrobiłam naburmuszoną minę, a on mnie pocałował.
***
Chodziłam po salonie zdenerwowana. Harry powinien już wrócić dwie godziny temu. Wiedziałam, że jest dorosły, ale i tak się martwiłam. Ostatnio mocno się do niego p
Nagle do pomieszczenia wszedł Liam, a po jego minie wywnioskowałam, że nie miał najlepszego humoru.
- Co się stało? - ponagliłam go.
- Właśnie się dowiedziałem, że pan Styles miał poważny wypadek.
Następny najprawdopodobniej dopiero w piatek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro