Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

80


Pov Harry

Od dwóch dni Paula prawie w ogóle się do mnie nie odzywała.Trochę nie rozumiałem tego jej zachowaniu, bo jakby się tak lepiej zastanowić to żadnej krzywdy jej nie zrobiłem. Można by to nawet uznać za żart. A ona wzięła się na mnie za to obraziła. I teraz ja nie mam pojęcia co zrobić by ona mi odpuściła, bo obecna sytuacja to jest nie do zniesienia.

- Może byśmy tak coś razem zrobili? - zaproponowałem jak jedliśmy w ciszy śniadanie. Nawet na mnie nie spojrzała. - To ty byś wybrała, objecuję się nie sprzeciwiać.

- Nie mam na nic ochoty, a tym bardziej na spędzanie czasu z tobą - czułem, że ponownie wracamy do punktu wyjścia, że wszystkie moje starania idą na marne.

- Rozumiem - mruknąłem prawie, że pod nosem.

Napiła się soku i odeszła od stołu. Miałem ochotę za nią pobiec, lecz wiedziałem iż to i tak byłoby bez sensu. Potrzebowałem jednego porządnego ruchu by ją przekonać do siebie. Coś takiego dzięki czemu zrozumiałaby, że ją kocham nie i powinna mnie inaczej traktować.

Pov Paula

Nie zamierzałam tak łatwo wybaczać Harry'emu. On naprawdę przegiął i to nie mówię tylko o tym podduszaniu poduszką, ale także o udawaniu choroby. Nie rozumiem jak w ogóle takie coś przyszło mu do głowy. Przecież ja prawie umierałam ze strachu o niego. Poza tym w obecnej sytuacji to szanse na moją ucieczkę całkowicie już się rozpłynęły. Nie miałam możliwości porozumienia się z moim bratem i nie mam także pewności czy mu się za to nie oberwie.

Podniosłam się z huśtawki i skierowałam się do salonu po mój tablet. Nie mogłam tak siedzieć bezczynnie. Na miejscu niestety okazało się, że przebywa tam także Harry.

- Skoro normalnie nie chcesz się ze mną porozumieć to zróbmy tak. Jeśli zaczniesz się do mnie odzywać i zachowywać tak jak wcześniej to może Zayn nie ucierpi, ale jeżeli dalej będziesz się na mnie gniewać to pomyślę nad tym czy przypadkiem nie uszkodzić twoich rodziców - nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Spodziewałam się oskarżeń wobec mojego brata, ale nigdy nawet nie przyszłoby mi do głowy, że posunie się do grożenia moim rodzicom.

- A może tak od razu mnie zabijesz? Skoro i tak chcesz się pozbyć wszystkich bliskich dla mnie osób i zabijać mnie powoli to czy nie szybciej by było pozbyć się mnie teraz?

Podniósł się z kanapy i wolnym krokiem do mnie podszedł.

- Nigdy więcej czegoś takiego nie mów. Doskonale wiesz, że cię kocham i nie potrafiłbym bez ciebie żyć - objął mnie w pasie. Nie wyrywałam się to nie miało sensu ani nie miałam na to siły.

- To czemu do cholery się mną bawiłeś?

- Dowiedziałem się, że planujesz ode mnie odejść, ale nadal się wachasz. Wiedziałem, że muszę coś zrobić, ale nie chciałem cię skrzywdzić. Zdawałem sobie sprawę z tego, że straciłbym już cię przez to na zawsze. Udawanie choroby wydało mi się najlepsze - prawą rękę przeniósł na mój lewy policzek i czule go pogłaskał.

- Mogłeś ze mną szczerze porozmawiać. To na pewno przyniosło by lepszy skutek - odsunęłam się od niego, a następnie przeniosłam się na kanapę i zaczęłam wpatrywać w podłogę.

- Może i tak, ale podczas tej rozmowy na pewno byśmy się pokłócili i wszystko by się spierdoliło - zajął miejsce obok mnie.

- I tak bym pewnie nie uciekła - podejrzewałam, że i tak na sam koniec bym się rozmyśliła.

- Wątpię po tym wszystkim co między nami zaszło to długo byś się nad tym zastanawiała. Zostawiłabyś mnie bez mrugnięcia oka.

- Wcale nie. Mimo wszystko wolałabym być z tobą niż znowu być na łasce Zayna - spojrzałam mu w oczy. - Naprawdę cię polubiłam.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro