Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

54


Pov Paula

- Nie było tak fajnie jak zapowiadałeś - powiedziałam do Harry'ego jak leżeliśmy już po wszystkim. Może i nie czułam bólu, ale zbytnio przyjemnie to także mi nie było.

- Bo mnie nie słuchałaś, mówiłem ci byś się rozluźniła - musnął ustami mój policzek.

- Łatwo ci mówić to nie ty byś odczuwał ból, a poza tym ty wszystko kontrolujesz. Ja tylko jestem zdana na twoją łaskę - przewrócił oczami na moje słowa.

- Kiedy ty wreszcie mi zaufasz? Przecież robię wszystko byle byś tylko była ze mną szczęśliwa - po jego głosie wywnioskowałam, że nie był zły tylko zawiedziony, ale cóż ja na to poradzę, że nie potrafię tak łatwo zapomnieć o tym co mi zrobił.

- To może byś tak przestał na mnie naciskać. Trochę więcej cierpliwości - podniosłam się do pozycji siedzącej, a następnie wstałam.

- Gdzie idziesz? - Spytał.

- Do łazienki, chcę się umyć - miałam ochotę na mocno ciepłą kąpiel. Dzięki takich zawsze lepiej się czułam.

- Poczekaj idę z tobą - naprawdę zmartwiły mnie jego słowa. Chciałam na spokojnie wejść do wanny pełnej ciepłej wody, a z nim to nie będzie możliwe, bo po pierwsze źle się czuję gdy jestem naga w jego pobliżu i po drugi i najważniejsze ogromnie bym się bała przebywając razem z nim w wannie.

- Wolę jednak sama.

- A to czemu? - moja odpowiedź zbytnio mu się nie spodobało, ale na szczęście nie wyglądał groźnie.

- Bo ja lubię długie i bardzo gorące kąpiele, a ty będziesz mi w tym przeszkadzał - powiedziałam tak jakby prawdę.

- Wcale nie, będę tylko dotrzymywał ci towarzystwo. Obiecuję - uśmiechnął się do mnie. A ja już wiedziałam, że nie odpuści.

- Okej, chodź.

***
- Będę musiał dziś wyjść na kilka godzin - zakomunikował mi gdy robiłam sobie tosty z serem i szynką.

- No to idź - nie rozumiałam trochę tego, że informował mnie o swoich planach. W końcu to ja byłam jego więźniem, a nie odwrotnie. Nie miał obowiązku pytać mnie o zgodę.

- A nie zapytasz się mnie gdzie idę?

- Nie, bo jesteś już na tyle dorosły, że nie musisz mi mówić gdzie się wybierasz - wyciągnęłam z tostera moje śniadanie. I nalałam sobie jeszcze szklankę soku pomarańczowego.

- Wrócę wieczorem - mruknął i dał mi szybkiego, ale dość namiętnego buziaka w usta. A później opuścił pomieszczenie.

Jak siedziałam w salonie i oglądałam mój ulubiony serial to usłyszałam kroki. Byłam prawie pewna, że to Liam albo inny z pracowników Harry'ego, więc nawet nie odkręciłam głowy.

Lecz ta osoba wyraźnie zbliżała się w moim kierunku, więc wstałam i się odwróciłam.

Moim oczom ukazał się niebieskooki szatyn. Nigdy wcześniej go na oczy nie widziałam.

- Ty jesteś Paula?

Przytaknęłam jedynie głową.

- To bardzo dobrze się składa - nim się spostrzegłam to znalazł się obok mnie. - Niestety będziesz musiała na chwilę zasnąć - przyłożył mi do twarzy chusteczkę nasączaną jakimś dziwnym płynem. Po której prawie od razu usnęłam.


Następny w piątek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro