1. Nietypowie spotkanie
Applejack pov
Był piękny poranny dzień. Siedziałam na werandzie mojego domu jedząc śniadanie przed pracą. Patrzyłam na niebo podziwiając nasz rodzinny sad. Ciekawe jak wygląda on z góry? Pomyślałam przeżucając mój wzrok na niebo. Jestem ciekawa jak pegazy wyglądają? On 1000 lat nikt żadnego nie widział. Jest mnóstwo historii i książek na temat pegazów ale każda opowiada o czymś innym. W jednych jest że już wszystkie wigineły w drugich że są to straszne stworzenia z rogami i ogonami, czekające na jakąś zagubioną duszę, a w trzecich że one są między nami tylko trudno je zauważyć. Wątpię że są prawdziwe. Skończyłam moje śniadanie po czym wzięłam kosz i udałam się do sądu. Kiedy znalazłam się nie opodal miejsca gdzie kończył się sad a zaczynał las Everfree zaczęłam zbierać najładniejsze okazy jabłek. Po krótkim czasie miałam już połowę kosza, kiedy usłyszałam straszny huk.
Ze strachu podskoczyłam uderzając głową w gałąź pod którą stałam. Syknęłam z bólu chwytając i rozmasowując moją głowę. Powoli ruszyłam w stronę z kąd usłyszałam huk. Odsłoniłam krzaki zagradzające mi drogę i zobaczyłam... Dziewczynę siedzącą na trawie i rozmasowujoącą rękę. Chyba mnie nie zauważyła. Miała ładne włosy w kolorach tęczy, była ubrana w czarną za dużą koszulkę na którą miała zażuconą ciemno zieloną grubą kurtke i krótkie szare spodenki a na nogach miała czarne podkolanówki i brązowe glany. Dziewczyna była mała, szczuplutka i straszliwie blada, miała mnóstwo zadrapań i okaleczeń na dłoniach i nogach a to któro najbardziej przykóło moją uwagę znajdowało się na kolanie. Rana była ogromną i strasznie krwawiła. Za bolało mnie od samego patrzenia. Zrobiłam krok w jej stronę z zamiarę opatrzenia tej ranu, ale nadepnęłam na patyczek, który pękł. Nieznajoma odwróciła głowę w moją stronę, po czym szybko odskoczyła do tyłu. Teraz bez problemu mogłam zobaczyć że ma piękne skrzydła, które odrobinę rozłożyła. Otworzyłam szerzej oczy że zdumienia. Nie sądziłam że kidyś będę mogła zobaczyć pegaza, a co dopiero stać niecały metr od niego. Zaraz jednak zobaczyłam przerażenia na jej twarzy i oprzytomniałam.
- Nie czekaj! Nic cie nie zrobię. - powiedziałam unosząc ręczę w geście obronnym.
Chyba nie podziałało po ona nadal była przestraszona. Pewnie by uciekła gdyby nie to że jej drogę ucieczki zagradzało wielkie drzewo. Powoli podeszłam do niej na co jeszcze bardziej się skuliła.
- Ej spokojnie. - mówiłam próbując ją uspokoić - Mogę zobaczyć? - wskazałam na jej kolano. Przecząco pokiwała głową zasłaniając kolano skrzydłem. - Okey, okey w porządku. - cofnełam się parę kroków.
Jak mam jej pomuc skoro nie daje nawet do siebie podejść? Rozejrzałam się do okoła w poszukiwaniu czegoś co by mi mogło pomuc. Zobaczyłam na pobliskiej gałęzi jabłko. Cały czas czułam na sobie wzrok jej magnetowych oczu. Zerwałam owoc po czym usiadłam na ziemi przed dziewczyną i wyciągnęłam rękę w jej stronę, oferując jej jabłko. Tęczowo włosa patrzyłam mi chwilę w oczy po czym wyciągnęła rękę w moją stronę. Uśmiechnęłam się do siebie w nadziej że teraz będę mogła jakoś o patrzeć jej kolano. Ale ku mojemu zdziwieniu nie zabrała ode nie jabka zamiast tego jej dłoń wylondowała na ziemi a ona sama podniosła się do kucnięcia. Jej duże, głęboki oczy pez przerwy patrzyły na mnie z uwagą. Byłam rozczarowana ale i zaciekawiona co teraz zrobi. Rozłożyła swoje duże skrzydła, które wydawały się strasznie nie proporcjonalne do jej ciała.
- Łał, ale masz piękne- nie zdążyłam dokończyć bo poczułam silny wiatr i unoszący się pył przez który musiałam zamknąć oczy a jak je już otworzyła jej już nie było. -... Skrzydła.
Rozejrzałam się do okoła ale nigdzie jej nie widziałam. Bewnie odleciała. Na tą myśl odrazu posmutniała. Popatrzyłam jeszcze chwilę w las po czym ruszyłam spowrotę do miejsca gdzie zostawiłam kosz. Co się z nią teraz stanie? Przecież to kolono mósiało ją poleć. Czemu nie dała sobie pomuc? Przecież powiedziałam że jej nic nie zrobię. A tak wogule gdzie mieszkają pegazy? Popatrzyłam do góry na niebo. Przecież niebo jest puste, wię gdzie one mieszkają? Zamyśliłam się przez chwilę. Twilight!! Ona będzie wiedziała!!! Odrazu ruszyłam w stronę domu mojej przyjaciółki zapominając o koszu z jabułkami, zdeterminowana aby dowiedzieć się czegoś o magnetowokiej pegazicy.
Ciąg dalszy nastąpi...
I jak może być?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro