Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zakładamy zespół downa

Znowu go zamknęli. Robiłem co mogłem ale jestem tylko 19 letnim dzieciakiem kochającym heavy metal. powinienem się czymś zająć. chciałbym sprawić mu radość i spełnić jakieś jego marzenie. pomyślmy: kota już ma, na wycieczke do LA nie mam hajsu ale... ale mogę założyć zespół! Jeordie zawsze chciał być gwiazdą, a umie grać na basie i na gitarze. napiszę parę piosenek i dam chłopakom do wglądu. na pewno się zgodzą.
************
- Nie ma mowy.
- Pojebało cię.
- Spierdalaj Warner.- No tak... nie zgodzili się. ale ja się nie poddam!
- No weźcie noo, mam już kilka kawałków, poczytajcie chociaż!
- no dobra, daj to... Cake and Sodomy, brzmi smakowicie mordo, zobaczmy... bla bla bla... virgins sold in quantity,
herded by heredity
red-neck-burn-out-mid-west-mind,
"who said date rape isn't kind?"
porno-nation, evaluation
what's this, "time for segregation"
libido, libido fascination,
too much oral defecation
white trash get down on your knees,
time for cake and sodomy ... nienajgorsze.
- Na prawde?! masz, przeczytaj jeszcze to
- Get your gun... mhm... tiaaa... o, to jest spoczko, posłuchajcie:
Goddamn your righteous hand
I eat innocent meat
The housewife I will beat
The prolife I will kill
What you won't do I will
I bash myself to sleep
What you sow I will reap
I scar myself you see
I wish I wasn't me- depresyjne ale git
- Ty, a weź to zaśpiewaj
- Okk, tylko weź zagraj o to tutaj- pokazuje mu kawałek utworu który również napisałem. ależ ja zdolny jestem, co nie?

- i co o tym sądzicie?
- Całkiem ok. Możemt spróbować, chociaż i tak nam się nie uda. Ale skoro ma to tej szmaciurze sprawić radość to niech będzie. Zrobie z siebie pośmiewisko.- Powiedział dramatycznie Pogo. Jaki on kochany no spójrzcie tylko. Słodka kurwa.
- Dobra, to teraz trzeba zadzwonić do takiego jednego gościa, który w dzieciństwie męczył mi psa(wiem że to nie trent tylko ten inny ale ciiiii, na potrzeby ff). Możecie go znać. nazywa się Trent pierdolony Renzor.
- Ten z Nine Inch Nails?- Pokiwałem głową.
- Dokładnie ten.- Mówię, a oni są w wyraźnym szoku. Hehe, zna sie tych celebrytów.
- To ja dzwonię do niego, i wszystko ustalamy.- Tak, mam do niego numer. Tak w sumie to jesteśmy dobrymi znajomymi. Lubie Trentusia, chociaż kiedyś odbił mi laske. Ciekawe czy zostawiła go dla kogoś z większym.
- Hej Trenciu, jak leci?
- Brajan? mordo tak dawno cie nie słyszałem... u mnie zajebiście, właśnie wróciłem z trasy, a co u ciebie?
- A nie wiele, mojego faceta zamknęli w psychiatryku, a ja z resztą moich głupich ziomków planujemy założyć zespół, więc mam do ciebie mały romans.
- No? Pewnie mam ci wyprodukować płytę?
- Dokładnie tak. Przyjedziesz, posłuchasz, pomożesz... to co, kiedy się umawiamy?
- Słuchaj Brajan, ty nie zapadłeś mi w pamięć jako jakiś skowronek szczególny. Bardziej kojarzysz się z drącym ryja sępem. Jak ty chcesz to zrobić co?
- Czyli jestem ptarzyskiem hmm? Jeszcze zobaczymy Renzor, zobaczysz że ludzie to kupią.
- Dam ci szanse tylko dlatego, że wciąż mi głupio za tego psa. Do jutra Warner.- No i gicior.
- Załatwione chłopcy, wyśpijcie się bo jutro spotkanie z ciekawym człowiekiem.
- Brawo Marilyn. To co teraz?
- No to co powiedziałem, jesteśmy zespołem. Robimy to dla niego. I dla tego że nie mamy nic lepszego do roboty. To co, pogo klawisze, Ginger na bębnach, bo jeszcze je masz, no nie? No i zim na gitarze bo jako jedyny oprócz twiggsa umiesz grać na czymś ze strunami. będziesz też robił partie basowe dopóki Twiggy nie wyjdzie.
- Dobra szerloku, a nazwa?
- Marilyn Manson. Coś pięknego i ochydnego razem. Dokładnie tak, będziemy wyciągać brud tego świata i naigrywać się z piękna. Tak to będzie moi mili.
- No ja tu kurwa widze samozachwyt. I mocno rozwinięty narcyzm.- Oj Zimmy ma cięty język. Mały gnój. ja go jeszcze urządze. Kocham go jak braciszka ale ma wpierdol. Zdzieliłem go ręką przez łeb.
- Nie wyobrażaj sobie za wiele co? teraz jestem twoim szefem.
- W dupie mam takiego szefa! Bądź miły Brajan.
- Marilyn Manson bez gitarzysty już na starcie... Tacy młodzi a już się rozpadli- westchnął Ginger- jak Beatelsi.- Kątem oka zobaczyłem szeroko uśmiechniętego Pogo, który jak gdyby nigdy nic pocałował w policzek tego małego kurwia.
- O nie dziubaski, jak tak będzie to was wszystkich wypierdole z kapeli, zobaczycie.
- Nie strasz Warner, potrzebujesz nas bardziej niż my ciebie.
- Pfff. Pierdolenie kotka za pomocą młotka. Ustalmy że wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem, tak Zim?- zapytałem go bo jebany dłubał w nosie wyraźnie mnie ignorując. A to świnia.
- A spierdalaj.
- Widziałem co robiłeś świntuchu. Teraz to pewnie wytrzesz w moją kanapę.- Powiedziałem patrząc na niego przymrużonymi oczami. Zim jak gdyby nigdy nic wstał, ukucnoł i wytarł palec o mojego glana. przysięgam że jestem bliski kopnięcia go w ten głupi ryj. Nie... nie jestem w stanie sie powstrzymać... JEB!
- kurwaaa, ja pierdole ty szmato głupia ty jebany kurwiszonie!- Wydarł się Linton. No cusz... trzeba było nie zadzierać ze mną.
- Jesteś bardziej obleśny niż ja.- Powiedziałem pomagając mu się podnieść. Jednak wciąż trochę go lubie.
- A ty bardziej popierdolony niż myślałem.
- Dobra, dobra. Nie powiesz mi że się tego nie spodziewałeś- powiedział Kenneth. Jaka miła mordka, o jakie dobre zdanie ma o mnie. No kocham go normalnie.
- Tiaaa, spodziewałem, ale to nie zmienia faktu że Brian to chuj- Tak, jestem i co z tego.
- Dobra białe śmieci, widzimy się jutro w studiu Renzora. Wykopcie z szuflad wszystkie utwory które kiedykolwiek napisaliście. Będzie jazda.

____________________________________
No elo mordeczki
guess who zamiast uczyć się do egzaminu posze beznadziejne fanfiki?
zostawcie coś po sobie, jakiś motywujący komentarz jest zawsze spoko

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro