Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

78


Pov Paula

Siedziałam przy Harry'm, powiedział mi, że trochę gorzej się czuje, ale kategorycznie zabronił mi także wzywać lekarza. Stwierdził, że ten w ogóle by mu nie pomógł, a jedynie podniósł ciśnienie. Podejrzewałam, że obraził się na niego za te zakaz seksu, za co ja osobiście byłam bardzo wdzięczna. Nadal czasem jeszcze dostaje dreszczy jak o mnie dotyka i wydaje mi się, że zaraz znowu mu coś odbije i zacznie się na mnie wyżywać, gwałcić i co tam jeszcze mu przyjdzie do głowy.

Nagle zaczął mnie klepać po kolanie, zwróciłam wzrok na niego. Patrzył na mnie wyczekująco.

- Słuchasz ty mnie? - Spytał z pretensją w głosie.

- Sorry zamyśliłam się - miał naburmuszoną minę. W tym momencie wyglądał jak małe obrażone dziecko.

- Prosiłem cię byś mnie przytuliła. I nadal chcę byś to zrobiła - rozłożył swoje ramiona, a mi nie pozostało nic innego jak się wtulić w niego.

- I co zadowolony? - Zapytałam, a on jeszcze mocniej mnie do siebie przycisnął i cmoknął mój policzek.

- Średnio. Poczułbym się dużo lepiej gdybyś to ty mnie pocałowała - przybliżył swoje usta do mojego ucha. - I raz na zawsze zapomniała o jakichkolwiek ucieczkach - rozszerzyłam oczy na to co mi zakomunikował.

Znaczyło to, że on już wiedział o tym co planowałam z moim bratem. Podejrzewałam także, że to było bezpośrednim powodem pogorszenia się jego stanu. Zdawałam sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej będę musiała za to zapłacić. I to srogo.

Odskoczyłam od niego i natychmiast przeniosłam się na drugi koniec pokoju.

- Ja naprawdę nie chciałam cię zostawić. Odmówiłam Zayn'owi - miałam nadzieję, że mi uwierzy i chociaż odrobinę złagodzi moją karę.

- Dopiero po tym jak dowiedziałaś się, że jestem chory. Zdecydowałaś być ze mną zamiast mnie zostawić - podniósł się z łóżka i wolnym krokiem się do mnie zbliżył. Czując, że jest tak blisko mnie zaczęłam się trząść ze strachu.

- Błagam nie zabijaj mnie - nie potrafiłam powstrzymać płaczu i pozwoliłam sobie na łzy. Nie miałam już siły by się powstrzymywać.

- Nigdy nawet nie miałem takiego zamiaru - przejechał dłonią po moim policzku. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że chce mnie uderzyć, lecz na szczęście się pomyliłam.

- To co chcesz ze mną zrobić? - Spytałam by jak najszybciej wiedzieć co ma zamiar ze mną zrobić. Wolałam znać najgorszą prawdę niż być ciągle w niepewności, która była dla mnie nie do zniesienia.

Bez słowa chwycił mnie za rękę i poprowadził bym zbliżyła się do łóżka, a następnie zmusił mnie bym na nim usiadła. Spuściłam wzrok na podłogę.

- Gdybym chciał ci za to zrobić krzywdę to już dawno bym to zrobił - spojrzałam na niego. - Założyłem ci podsłuch w telefonie. Musiałem zastosować ten środek ostrożności.

Mogłam się nawet tego spodziewać. A tak w ogóle to nie mam pojęcia czemu uwierzyłam w to, że on zaufał mi na tyle żeby pozwolić mi mieć telefon.

- Muszę przyznać, że twoje zachowanie mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Spodziewałem się, że z radością będziesz chciała mnie zostawić, aa ty jednak miałaś co do tego wątpliwości. A ja później to całkowicie się rozmyśliłaś - przysiadł obok mnie, jedną ręką chwycił moją szczękę i nakierował ją tak byśmy patrzyli sobie centralnie w oczy.

- Co teraz będzie? - pomimo tego, że wszystko wskazywało na to, że mi wybaczył to jednak wolałam mieć co do tego pewność. Nie chciałam narobić sobie złudnych nadziei.

- Będziemy razem szczęśliwi ślicznotko.


Od razu uprzedzam to nie jest jeszcze koniec tego opowiadania.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro