Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

77


Pov Paula

Coraz bardziej zbliżał się dzień mojej ucieczki. I szczerze to nie miałam pojęcia co zrobić. Jedna część mnie ciągle podpowiadała mi żebym go zostawiła i jak najszybciej się tylko da uciekać z tego domu, zaś druga kazała mi odrzucić propozycję Zayna i nie ryzykować zdrowiem i życiem Harry'ego. W końcu on naprawdę powoli zaczął się zmieniać, niepokoiło mnie jedynie te jego ciągłe naleganie na dziecko. Miałam tylko siedemnaście lat i nie byłam jeszcze na to gotowa. Nie dałbym sobie rady z niemowlęciem i sądzę, że Harry również. Nie miał tej cierpliwości. która była potrzebna przy takim maluchu.

- PAULA - usłyszałam wołanie z góry. Nie było mnie przy nim raptem pół godziny, a ten już mnie woła. Przez ostatnie kilka dni spędzam z nim praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę co się zaczyna robić bardzo uciążliwe.

Podniosłam się z kanapy w salonie i ruszyłam na górę. Liczyłam na to, że chociaż trochę czasu będę mogła ode niego odpocząć.

- Nie zostawiaj mnie samego na tak długo, bo zaczynam się denerwować - zakomunikował mi Harry z pretensją jak tylko otworzyłam drzwi. Może i zrobił się łagodny, ale za to bardzo marudny.

- Jesteś już na tyle duży, że możesz na chwilę zostać sam - przysiadłam na brzegu łóżka, ale on i tak złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie.

- Może i tak, ale nie lubię byś sam. Poza tym muszę wiedzieć co robisz - prawą ręką chwycił moją szczękę i przybliżył mnie do siebie. Następnie zaczął delikatnie całować moje usta, jego ręce powędrowały na moje biodra. Jak skończyliśmy się całować to oparłam głowę o jego klatkę piersiową.

- Nie musisz mnie tak ciągle kontrolować, to jest bardzo wkurzające - no i to był jeden z kolejnych powodów przez których nadal rozważałam tą propozycję mojego brata.

- Możliwe, ale po tym jak zostałaś postrzelona to chcę mieć pewność, że jesteś cała i zdrowa - to co powiedział pozytywnie mnie zaskoczyło. Byłam przekonana, że on robi to tylko po to by mnie ograniczać, a teraz zrozumiałam, że on po prostu się o mnie martwi.

- Ja już się dobrze czuję, to ty jesteś teraz najważniejszy.

Pov Harry

Słowa wypowiedziane przez Paulę bardzo mnie ucieszyły i zrozumiałem, że chyba źle robię podejrzewając ją, że ona nadal planowała ucieczkę. Ona chyba już naprawdę pogodziła się z faktem, że już nigdy ode mnie nie odejdzie.

Nagle jej telefon zawibrował, a na wyświetlaczu pojawiło się imię jej brata.

- Odbierz - zachęciłem ją. Lecz ona wyraźnie się przed tym wzbraniała, przez co byłem praktycznie pewien, że Zayn dzwoni do niej w sprawie ucieczki.

- Okej, ale wyjdę na chwilę, bo nie chce ci przeszkadzać - wyszła na korytarz, a ja chwyciłem swoją komórkę i włączyłem tą aplikację dzięki, której mogłem ją podsłuchiwać.

- Już wszystko załatwione, jutro po ciebie przyjadę - jak to powiedział to zacisnąłem pięści. Chyba będę musiał mu pokazać gdzie jest jego miejsce.

- Lepiej będzie jak to odłożymy i to na czas nie okręślony. Nie mogę go teraz zostawić samego - ucieszyła mnie jej wypowiedź.

- Zwariowałaś czy co? Jak możesz się nim przejmować, przez niego prawie umarłaś!

- Ale on jest chory.

- I dobrze, niech sobie zdycha w samotności - po tym co jej powiedział to już byłem pewien, że nie zostawie tak tego i wyciągnę względem niego poważne konsekwencje.

- Nie mam pojęcia jak ty, ale ja mam ludzkie odruchy i nie zamierzam na coś takiego pozwolić - zakomunikowała mu i zakończyła połączenie.

Byłem zadowolony z jej zachowania, ale słyszałem w jej głosie także wachanie. Wiedziałem, że muszę rozwiać jej wątpliwości i to jak najszybciej.

Jak usłyszałem, że wraca do pokoju to szybko odłożyłem telefon na szafkę i się położyłem. Zdecydowałem, że nadal muszę udawać chorego i mój stan powinien się teraz znacznie pogorszyć. Wtedy nie będzie miała serca mnie zostawić.


Następny w czwartek lub w piątek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro